Jacek Krawczyk: Z czystym sumieniem ,ale i przykrością zagłosowałbym jeszcze raz przeciwko

Nawet nikt nie wie jak było mi przykro, że muszę podnosić rękę przeciwko stadionowi, za którym się tyle nachodziłem i tyle natrudziłem. O stadionie Rakowa, ostatnim głosowaniu nad Wieloletnim Planem Inwestycyjnym i o wielu innych rzeczach w obszernym wywiadzie opowiedział nam Radny Platformy Obywatelskiej, Jacek Krawczyk.

Paweł Kowalik: W Pańskim programie wśród priorytetów znalazła się: „kontynuacja modernizacji stadionu Rakowa i ponowna rewizja projektu stadionu z uwzględnieniem wskazówek kibiców” Co udało się zrobić w tej kwestii?
Jacek Krawczyk:
Po pierwsze udało mi się zorganizować spotkanie konsultacyjne, pomimo wielu przeszkód jakie robił Urząd Miasta. Na tym spotkaniu został spisany protokół, w którym zostały przedstawione założenia do projektu stadionu. Ten protokół został przedstawiony wiceprezydentowi Betnarskiemu. Podpisał się pod tym przedstawiciel kibiców, ja i wiceprezydent. Natomiast na tym spotkaniu nikt z urzędników nie potrafił odpowiedzieć mi i kibicom na żadne pytanie. Wyszło na to, że spotkanie się odbyło, ale nic konkretnego z niego nie wyniknęło, poza złożeniem wniosków na piśmie. Trudno żebym zmusił urzędników do udzielania odpowiedzi na zadawane im pytania.
Cały czas zabiegałem o ten projekt i udało mi się przekonać prezydenta aby zabezpieczył pieniądze na wykonanie nowej dokumentacji technicznej obiektu. Po rozmowach, które przeprowadziłem jest to zapisane na 2009 rok. Stary projekt się zdezaktualizował, trzeba wykonać nowy i powiększyć pojemność trybun. Te argumenty przyjęto i projekt zapisano na 2009. Wczoraj [rozmowa przeprowadzona 10 października – red.] odbyło się spotkanie w sprawie budowy hali widowiskowo-sportowej, na którym rozmawiałem z prezydentem Betnarskim w sprawie wspomnianego projektu. Są już ustalone pewne działania i będę tego tematu pilnował. Po wielu bojach i przepychankach uda nam się przekonać do zmiany tego projektu i mam nadzieję, że będzie on spełniał nie tylko wymogi postawione przed klubami Ekstraklasy, ale będzie spełniał także założenia kibiców i klubu. Klub przesłał nam też swoje założenia, a na jednym z posiedzeń Komisji Kultury, Sportu i Turystyki poprosiłem ówczesną panią prezes Bielecką, aby przedstawiła oficjalne stanowisko klubu, że projekt nie spełnia wymogów i oczekiwań kibiców. Trudno żeby radny biegał za wszystkim nie mając sygnału od najbardziej zainteresowanych. Nie jestem urzędnikiem, urzędnicy podlegają prezydentowi i to oni mogą zdecydować co zmienić w tej kwestii, a co nie. Szkoda, że termin jest taki, a nie inny. Jednak co muszę podkreślić przygotowanie projektu i całej dokumentacji technicznej to minimum rok czasu, aby zrobić dobry projekt. To nie są 2-3 miesiące. Cały rok 2009 poświęcamy na przygotowanie projektu i to może potwierdzić każdy architekt i każdy budowlaniec, bo tego się inaczej nie da zrobić. Realny termin rozpoczęcia budowy to 2012, a najwcześniej przy dobrej sytuacji finansowej to rok 2010.

PK: Jak wygląda kwestia finansowania stadionu z zewnętrznych środków?
JK:
Ja o tym mówiłem od początku, że nie otrzymamy dofinansowania z Unii Europejskiej na modernizację obiektu. Chodziłem, mówiłem, pisałem o tym nawet na forum kibiców Rakowa. Mówiłem, że nie można wprowadzać w błąd mieszkańców i przede wszystkim kibiców. Jak się okazało tych środków nie otrzymaliśmy, a zresztą jest zakaz wydawania unijnych pieniędzy na stadiony. Można było przeksięgować te pieniądze na halę widowiskowo-sportową, bo akurat takie obiekty można wspierać. Na liście były kolejno Arena Częstochowa, stadion Rakowa i dopiero na końcu hala, ale hala jako jedyna spełniła warunki dofinansowania.

PK: Zakładał Pan przed wyborami współpracę z kibicami Rakowa. Jak to wyglądało w rzeczywistości?
JK:
Nie oczekiwałem wiele po kibicach Rakowa, bo wiedziałem jaka jest moja sytuacja przed wyborami i wiem jaka jest po wyborach. Wiedziałem w którym miejscu ja jestem, a w którym oni, ale chciałem uczciwie nie być postrzegany jako osoba tylko Włókniarza, czy AZS-u, ale jako radny zajmujący się sprawami sportowymi. Chciałem po wyborach, co również można sprawdzić na forum Rakowa i co jest zapisane, udokumentowane, podjąć współpracę. Jeżeli tylko jest jakaś potrzeba jestem w stanie wspierać pewne działania. Myślę, że pewne rzeczy udało się wykonać, m.in. jeżeli chodzi o zwiększenie pieniędzy. Udało mi się przekonać, jako członkowi Komisji Rewitalizacyjnej, prezydenta do zwiększenia środków na stadion Rakowa na 2008 rok, przyznając priorytet rewitalizacyjny dla obiektu w tej dzielnicy. 2008 rok poprzednia Rada Miasta zgodnie z WPI zapisała zaledwie 100 tysięcy złotych. Po moich zabiegach udało się zapisać 1,5 miliona czyli jest milion 400 tysięcy ekstra. Dzięki temu udało się dostosować obiekt do wymogów nowej I ligi, co potwierdzają dokumenty w Urzędzie Miasta, podpisane przez przedstawicieli PZPN z Komisji ds. Licencji. Wszyscy wiemy jak wygląda stadion, jednakże mamy papiery, że wymogi na I ligę spełnia. Za uzyskane pieniądze zamontowaliśmy monitoring, wyremontowaliśmy toalety oraz wieżyczkę sędziowską, udało się zamontować tablicę świetlną. Ponadto wzmocnione zostało ogrodzenie i zamontowano wyjścia awaryjne z płyty głównej. Z tej kwoty zakupiony został też rękaw prowadzący piłkarzy na murawę. Ostatnie zadanie z tych pieniędzy to budowa boiska z naturalną nawierzchnią o wymiarach 105×68, a więc pełnowymiarowe z drenażem i małymi trybunami na około 400 miejsc.

PK: Co jeszcze można zrobić w najbliższym czasie?
JK:
Tu pojawia się problem, ponieważ stary projekt jest zdezaktualizowany, a więc realizowanie jego założeń byłoby wyrzucaniem pieniędzy w błoto. Trzeba przygotować nowy projekt, a wygląda to tak jak już mówiłem, przez co prace nie mają szans ruszyć przed 2010. Tak więc żadnych pieniędzy nie można w tym momencie wydać na ten cel. Absolutnie żadnych i powiem to szczerze każdemu prosto w oczy, że na budowę jakiejkolwiek trybuny nie będzie środków przed zakończeniem nowego projektu.

PK: Po ostatnim głosowaniu stadion jest zagwarantowany na lata 2012-14. Jaka jest jednak pewność, że po nowych wyborach, nowe władze będą chciały dalej inwestować w ten cel, zwłaszcza wobec zadłużenia miasta?
JK:
Jak Pan zapewne śledził początkowo w nowej edycji WPI nie było stadionu Rakowa. Został on wycięty, a obserwując wcześniej sytuację Areny Częstochowa widziałem spore zagrożenie, że inwestycja zostanie w ogóle porzucona. Kibice Rakowa się zmobilizowali i podjęli pewne działania i protesty. Ja też nie zgadzałem się na zabieranie pieniędzy przeznaczonych na infrastrukturę sportową, które już zostały zapisane. Jeżeli nie ma środków na całość to staramy się skumulować pieniądze i przeznaczyć je na jakąś część. Wzorem Poznania powinniśmy realizować budowę kawałek po kawałku. Taka sama jest sytuacja w Krakowie i bardzo bym chciał, żeby taka normalność była w Częstochowie. Jeżeli chodzi o środki zapisane w WPI, to jeszcze niedawno prezydent wyciął zadanie i nawet nie doprecyzował w jakich latach mogłoby ono powstać. Aktualnie udało się je przywrócić i wprawdzie są to lata 2012-14, z czego też nie jestem zadowolony, ale 2009 jest projekt i etapami będziemy się starać robić w latach 2012-14, a może nawet 2010-2014. Po rozmowie ze Skarbnikiem Miasta, który jest autorytetem jeżeli chodzi o finanse okazało się, że po symulacjach przekładając pieniądze na lata 2009-11 wchodzimy w niebezpieczny okres. Taka decyzja groziłaby przekroczeniem ustawowego limitu 60% zadłużenia miasta. Nie możemy sobie na to pozwolić i w związku z tym prezydent po kalkulacjach uznał okres 2013-14, względnie 2012-2014 za bezpieczny. Lata 2009-11 to napięty okres kiedy staramy się o wiele inwestycji współfinansowanych z funduszy europejskich i nie możemy bez opamiętania dokładać kolejnych zadań na te lata. Uważam, że lepiej się stało, że sytuacja została przeanalizowana i znamy realny termin, bo nie można oszukiwać ludzi i co roku zmieniać planów.

PK: Czyli po ostatnim głosowaniu ta sprawa jest już domknięta w WPI?
JK:
WPI może być zmieniany co roku, a nawet 365 razy w roku i wszystko zależy od prezydenta. Jednak po ostatnich wydarzeniach związanych z głosowaniem nad stadionem nie sądzę aby ktokolwiek odważył się ten stadion wyrzucić z inwestycji miejskich. Cieszę się ogromnie, że kibice też się obudzili i pokazali jak ważna jest dla nich to sprawa. Jestem niezmiernie wdzięczny za to kibicom, bo inaczej wygląda sprawa kiedy jeden radny biega za tym i mówi się, że stadion to fanaberia radnego Krawczyka, a inaczej kiedy jest głos wsparcia kibiców którzy mówią, że chcą tego stadionu. Jest to pewne umocowanie społeczne, ale stała się najgorsza rzecz jaka mogła. Poszedł kompletnie nieodpowiedzialny wniosek złożony przez przedstawicieli Lewicy i PiS-u. Nie wchodząc już w bezsensowną politykę, mam tu wszystkie dokumenty, które mogę przedstawić na dowód [dostępne są również TU– red.], że ten wniosek powodowałby straty finansowe i niewymierne dla miasta oraz blokował kilka innych inwestycji. Poza tym wniosek był niemerytoryczny, ponieważ zakładał przekazanie 6 milionów złotych na rok 2009. Proszę mi powiedzieć jak można te pieniądze wykorzystać w przyszłym roku bez projektu?

PK: Widziałem pokreślony wniosek, który nazwał Pan pisanym na kolanie i populistycznym.
JK:
Jak osoba, która była kilkakrotnie posłem, a obecnie jest radnym Częstochowy może robić takie rzeczy? Był to wniosek nieuzgodniony z Komisją Sportu i Turystyki, bez żadnych opinii z negatywną opinią skarbnika, napisany na kolanie i pomazany. Złożony pod publikę i przez osobę nie będącą ani członkiem Komisji ds. Sportu, ani Infrastruktury. Uważam, że tym wnioskiem napisanym pod wpływem chwili wyrządzono krzywdę tym osobom, które tam przyszły, mnie się także za to obrywa.

PK: Pojawiły się jednak opinie, że wygrała dyscyplina partyjna.
JK:
Głosowałem przeciwko i z czystym sumieniem, ale i przykrością zagłosowałbym jeszcze raz przeciwko takiemu wnioskowi bez namawiania. Jeżeli pojawiłby się wniosek do budżetu 2009, a jest taka możliwość, o budowę stadionu Rakowa z nieznanych środków to zagłosuje też przeciwko. I tak tego nie zbudujemy w 2009, a tylko zawiesimy w powietrzu kilka milionów, które można gdzieś wykorzystać. O pieniądzach można rozmawiać dopiero na 2010 rok jak będzie projekt. Mogą mnie wszyscy krytykować za to, ale ja jestem odpowiedzialny, nie uczestniczę w politycznych licytacjach i nie pozwolę na szkody jakie ten wniosek by wyrządził, pomimo tego, że był szczytny.

PK: Jakie szkody wyrządzał ten wniosek?
JK:
Mamy podpisane trzy umowy. Na zagospodarowanie terenów przy Promenadzie Niemena na cele związane z rekreacją i wypoczynkiem. Chodzi o miejsce przy amfiteatrze, gdzie zapisano na to 2,963 miliona złotych. Nie jest to kwota na przysłowiowe „ławeczki”, ale są to pieniądze na remont amfiteatru i boiska. W momencie przejścia wniosku tą umowę musielibyśmy zerwać (jak dwie następne), mimo że została już podpisana. Odstępne to 10% wartości całego zadania, a do tego należałoby zapłacić za zakupione już materiały budowlane, ponadto wykonawcy przysługuje prawo do roszczenia sądowego za tzw. utracone korzyści. Do tego dochodzi druga umowa na zagospodarowanie terenu przy ulicy Waszyngtona (1,800 mln zł) co także się rozpoczęło. Budowane są parkingi dla petentów i proszę sobie wyobrazić, że teraz plac budowy trzeba zostawić rozkopany i jeszcze zapłacić za to karę. Trzecia rzecz, która jest najbardziej przykra to zerwanie realizowanej umowy na przebudowę i remont magazynu żywności dla instytucji charytatywnych (1,280 mln zł), gdyż obecnie obiekt nie spełnia norm UE i Sanepidu. Inwestycja byłaby zablokowana, a przecież z zasobów magazynu korzystają tysiące mieszkańców Częstochowy – rocznie bank żywności przechowuje 1200 ton produktów dla najbardziej potrzebujących. Za same kary z tytułu zerwanych umów (tylko tych trzech) – a byłaby to łącznie kwota około 700 tysięcy złotych – można by opłacić nowy projekt stadionu Rakowa. Ponadto na 2009 rok, stanąłby pod znakiem zapytania montaż windy dla osób niepełnosprawnych w Urzędzie Stanu Cywilnego i podjazdu. Tylko dlatego, że ktoś chciał wrzucić stadion na 2009 rok z pieniędzy na „modernizację obiektów użyteczności publicznej” nie wiedząc co się pod tym zapisem kryje, a co zresztą byłoby nierealne do wykonania w 2009 bo nie ma projektu. Wnioskodawca nie przeczytał nawet dokładnie transparentu kibiców, na którym było wyraźnie „2009 projekt, 2010 budowa”. Jak już chciał to robić pod publikę, mógł się bynajmniej bardziej wysilić, bo zakładanie 6 milionów na 2009 to absurd. Ten projekt zakładał budowę trybun na podstawie starego projektu, a to już niegospodarność.

PK: Czyli wniosek tak naprawdę Pana zdaniem szkodził sprawie stadionu?
JK:
Tak. Był to wniosek populistyczny i pod publikę. Zresztą jak wytłumaczyć fakt, że osoby, które go poparły chwilę później rejestrują się pierwszy raz i logują się na stronie Rakowa i wypisują w komentarzach kompletne bzdury? Jeden z nich na swojej stronie internetowej również wypisuje jakieś bzdurne przemyślenia o kibicach i głosowaniach. Wiele osób zadaje mi pytanie dlaczego się zawahałem podczas głosowania? Nawet nikt nie wie jak było mi przykro, że muszę podnosić rękę przeciwko stadionowi, za którym się tyle nachodziłem i tyle natrudziłem. Musiałem zagłosować przeciwko, bo ktoś nieodpowiedzialny złożył wniosek żeby się przypodobać pewnej grupie. Jednak zagłosowałbym jeszcze raz przeciwko każdemu wnioskowi zakładającemu rozpoczęcie budowy w 2009, tym bardziej z takiego źródła finansowania. Pewne rzeczy muszą mieć ręce i nogi.

PK: W jednym z artykułów po głosowaniu pytał Pan o pieniądze, które były przeznaczone na modernizację stadionu. Wie już Pan co się stało z tymi 6 milionami, które były przeznaczone na ten cel?
JK:
Jeżeli są pieniądze zapisane i nagle znikają to prezydent nigdy nie poda na co zostały one konkretnie zapisane. Możemy tylko przypuszczać, ale jest to sprawa nie do znalezienia i tylko prezydent wie na co konkretnie zapisał te środki. Jednak nie jest tak jak napisano na stronie kibiców Rakowa, że były to pieniądze tylko na 2009 rok, ale było to rozłożone na raty na 2-3 lata. Można to sprawdzić zresztą w starym WPI. Teraz jest tylko pytanie czy budować w 2010 czy 2012. Ta druga data to termin w mojej i nie tylko mojej ocenie bezpieczny, ale nie można wykluczyć także roku 2010. Jeżeli przegramy pieniądze ze środków unijnych w wielu konkursach, których startujemy, to uwolnimy środki własne. Coś z nimi będzie trzeba zrobić i wtedy będzie można pomanewrować i spróbować przybliżyć budowę w czasie. Na chwilę obecną jest to jednak niemożliwe. Chciałbym już zakończyć ten temat i myślę, że wszystko wyjaśniłem, a do tego nawet nie chcę komentować zachowania kibiców w stosunku do mnie.

PK: Hala Polonia jest mocno przeładowana, a przy tym dość przestarzała, ale czy zdążymy i czy rzeczywiście w 2014 roku będziemy w stanie gościć najlepsze siatkarskie kraje świata?
JK:
Ja powiem tak jak senator [Andrzej Szewiński – red.], który za tym chodzi i zabiega, że naszym plusem jest to, że tej hali jeszcze nie ma. Wydaje się to irracjonalne, ale tak jest. Możemy ją teraz tak zaprojektować i tak przygotować, że będzie spełniać wszystkie najwyższe kryteria. Z tym będą mieć problem hale, które już są budowane, albo już istnieją. Na przykład istniejące hale nie spełniają wymogów telewizji HD, a my już będziemy mieć odpowiednie oświetlenie. Po spotkaniu konsultacyjnym ze specjalistą jako ciekawostkę powiem, że oświetlenie nie może być na zasadzie jednego włącznika dla całej hali, a mianowicie powinno być zamontowane całe oprzyrządowanie, dzięki czemu dla każdej dyscypliny będzie włączane odpowiednie ustawienie świateł. Wczoraj w zamkniętym gronie odbyło się spotkanie w UM. Uchwaliliśmy już w budżecie pieniądze na studium użyteczności i funkcjonalności hali. Następnie miasto rozpisze przetarg i wyłoni projektanta, a w dalszej kolejności wykonawcę hali. Jestem przekonany, że w 2012 roku będziemy mieli tą halę. Czemu? Mamy zapewnione 30 milionów z Urzędu Marszałkowskiego ze środków kluczowych RPO dla Subregionu Północnego Województwa Śląskiego. Zresztą jak dla mnie to kuriozalne, że można przeznaczyć te pieniądze na hale, ale nie na stadion. Mamy zapisane środki własne, przeksięgowane z Centrum Konferencyjno-Wystawienniczego, które zbuduje prywatny inwestor. Ten inwestor nie chciał tych 30 milionów, bo jeżeli inwestuje 400 milionów to ta kwota tylko dostarczyłaby ogromnej papierkowej roboty. Jednak za te pieniądze musieliśmy zrobić coś o charakterze ponadregionalnym i będzie to hala o dużej pojemności.

PK: Czy jednak MŚ’14 to nie jest taki cel który uświęca środki jak Grand Prix na żużlu?
JK:
Mamy duże szanse na Mistrzostwa Świata patrząc chociażby na tradycje siatkarskie w Częstochowie. Dodam jeszcze, ze w przeciwieństwie do żużlowego GP nie decyduje licytacja, kto da więcej za licencję prywatnej firmie, a zadecyduje dobre przygotowanie obiektu i miasta do imprezy. Są aktualnie czynione kroki by halę wpisać do ministerialnego Wieloletniego Planu Inwestycji Sportowych o szczególnym znaczeniu. Jeżeli uda nam się wpisać tam naszą halę to będzie szansa na dużo większe środki z budżetu państwa. Na dziś hala jest wyceniona na 70 milionów, a do tego jest jeszcze 6 milionów na powiązanie Areny Częstochowa z nową halą i przebudowę systemu komunikacyjnego. Nie mogę obiecać MŚ, bo nie ja o tym decyduje i nie senator Szewiński. Były jednak prowadzone rozmowy z prezesami PZPS, PLS i PZKosz i ci panowie już wysłali prezydentowi pisma, że popierają tą inwestycję a następnie sami wystosowali pisma do Ministra Sportu z poparciem dla budowy tej hali. Jeżeli rozbijemy wzorem Włoch mistrzostwa na 10 miast to Częstochowa będzie organizować mecze grupowe. Mamy 70 milionów już na przysłowiowym blacie, i wiem po rozmowie ze specjalistą, że w tej kwocie da się zrobić halę na około 7 tysięcy widzów.

PK: „Promocja miasta przez sport” to ładne hasło. Jak to wygląda w rzeczywistości?
JK:
Są zapisywane środki na promocję miasta przez sport. Miasto nie może bezpośrednio dotować sportowych spółek akcyjnych i w związku z tym robi się to poprzez podpisywanie wspomnianych umów promujących miasto. W zamian za herb miasta, za reklamę w relacjach telewizyjnych miasto przekazuje środki. Wysokość tych środków jest dyskusyjna, bo wiadomo, że jedna strona twierdzi, że to za dużo, druga że za mało. Ja osobiście uważam, że środki powinny być wyższe i postaramy się o to na 2009 rok.

PK: Dlaczego Częstochowa nawet nie wystartowała do starań jako centrum pobytowe podczas Euro 2012, a chociażby Kluczbork został takim centrum?
JK:
Powiem Panu, że w tej kwestii jest mi również przykro. Byłem wnioskodawcą o taką bazę treningową. Składałem wniosek w tej sprawie na sesji Rady Miasta. Przez 2 tygodnie prosiłem, chodziłem, namawiałem różnych naczelników, wiceprezydenta żeby chociaż spróbować i zorganizować spotkanie. Kiedy już się już udało liczyłem, że takich spotkań będzie więcej i przyniosą efekt, ale okazało się, że było to jedno jedyne dla świętego spokoju, żebym już przestał męczyć. Zostało to pogrzebane pod twierdzeniami, że nie mamy szans, nie mamy hotelu 4-gwiazdkowego itd. Odpierałem te zarzuty, że mamy jeszcze dużo czasu i można się przygotować. Faktycznie mieliśmy szansę na bazę treningową, bo później się okazało, że w Centrum Konferencyjno-Wystawienniczym jest zapisany wymóg hotelu 4-gwiazdkowego, który ma mieć minimum 120 pokoi i 800 miejsc w parkingu podziemnym. Czyli ten wymóg do 2012 byśmy spełnili. Trudno jednak, żebym ja sam zwalczał niechęć i opór w tej sprawie. Ważne było, żeby chociaż dać sygnał, że Częstochowa jest w stanie to zrobić, że jesteśmy przygotowani. Wymóg boisk spełniamy, bo mamy już sztuczne boisko, powstaje naturalne i wystarczyłoby zmodernizować płytę główną na Rakowie plus postawić choćby jedną główną trybunę. Niestety tak się skończyło jak się skończyło i ja muru głową nie przebije. Liczyłem też, że pod płaszczykiem bazy treningowej udałoby się pozyskać środki z budżetu państwa. Ja zrobiłem w tej kwestii wszystko co mogłem.

PK: Jakie są sukcesy Komisji Sportu w Radzie Miasta?
JK:
Zwiększenie środków na szkolenie dzieci i młodzieży. Dla stowarzyszeń sportowych, których w Częstochowie jest około 160, udało się zwiększyć środki o prawie 100%. Uważam, że po dwóch latach jest to niezły wynik. Tych pieniędzy nie jest może tak jak każdy oczekuje, ale przynajmniej stowarzyszenia mają teraz pewność, że określone pieniądze otrzymają. Wcześniej otrzymywali tylko nieliczni. Aktualnie dostają wszyscy, chyba że są błędy formalne, albo ostatnie dotacje nie zostały prawidłowo rozliczone. Ja wnioskowałem o telebim na stadionie przy Olsztyńskiej i Komisja stanęła po mojej stronie dzięki czemu udało się ten telebim zakupić. Udało się także zakupić kilka rzeczy na użytek Rakowa, choćby słynne kosiarki, za które wysłuchuję od kolegów do tej pory, że sobie lepsze koszenie trawy wymyśliłem. Niektórzy nie wiedzą, że to bardzo potrzebna rzecz tak samo jak sprzęt do odśnieżania. Bywało już, że spadł śnieg i kibice biegali z łopatami odśnieżać murawę. Teraz już nie ma i nie powinno być takiego problemu. Wyremontowano także budynek przy lodowisku na Sobieskiego gdzie są także boiska ze sztuczną nawierzchnią. Został zrealizowany skatepark i tor rowerowy na Wrzosowiaku i tu również mogę się pochwalić, że to inwestycja, o którą wnioskowałem i zabiegałem. Powstaje przy Technicznych Zakładach Naukowych Orlik. Udało nam się uratować i dostosować do wymagań sanepidu kryty basen przy MDK na Rakowie. Dochodzi do tego jeszcze hala przy Norwidzie, wsparcie 1 mln zł hali ACS przy AJD. Ponadto Komisja zajmuje się jeszcze kulturą i turystyką. Udało się chociażby uratować chór miejski, zwiększyć finansowanie instytucji kultury. Jak na 2 lata pracy idziemy w bardzo dobrym kierunku i tych sukcesów bym mógł wymieniać wiele.

PK: Przewodniczącym Komisji jest Pan Lech Małagowski, mocno związany z Włókniarzem. Nie ma tu konfliktu interesów?
JK:
Nie. Jest to człowiek bardzo sprawiedliwy i bardzo się cieszę, że mamy takiego profesjonalistę w zespole. Można sprawdzić, że stara się bardzo sprawiedliwie rozdzielać środki i nikt nie może zarzucić, że porzucamy w niebyt budowę hali czy remont Rakowa, żeby przeprowadzać budować II etap Areny Częstochowa. Przewodniczącego również dotknął ostatni wniosek. Zdawał sobie sprawę, że jest on populistyczny, bez pokrycia i dlatego zagłosował przeciwko. Bardzo to przeżył jako wieloletni piłkarz i tego nie dało się ukryć – uważam, że sobie na takie potraktowanie absolutnie nie zasłużył.

PK: Ostatnio słychać o wycofaniu się z Włókniarza firmy Złomrex. Prezes Maślanka powiedział w związku z tym: „Rozmawialiśmy i rozmawiamy jeszcze z władzami miasta. Ciągle mam nadzieję, że nie zostawią nas samych, że pomogą nam przezwyciężyć ten kryzys”. No właśnie, pomogą?
JK:
Myślę, że cały czas pomagamy Włókniarzowi i innym klubom. Przecież miasto wzięło na siebie utrzymanie stadionu. Jeżeli chodzi o inną pomoc to możemy w ramach „promocji miasta poprzez sport”, ale to leży w kompetencji prezydenta i to się dopiero okaże po 15 listopada. Co do sprawy Złomrexu, to jest to z pewnością bolączka dla nas wszystkich. Nikt nie chce tracić tak potężnych i zacnych sponsorów, ale jest to sprawa dla zarządu klubu, który ewentualnie będzie musiał się zmierzyć z tym problemem. My mamy zawsze wyciągniętą dłoń w stronę klubu, ale trudno żeby miasto kupowało zawodników.

PK: Przed wyborami mówił Pan, że nie jest politykiem. Coś się zmieniło podczas kadencji?
JK:
Nie. Dalej jestem samorządowcem i najważniejsze dla mnie są sprawy w mieście. Co prawda pracuję u senatora Szewińskiego, jednakże uważam, że to bardzo dobre rozwiązanie. Mam np. wgląd w sprawy hali i wiele różnych rządowych działań na rzecz sportu (np. Orliki), a to nie są sprawy polityczne tylko ważne sprawy dla miasta.

PK: Jakie plany na przyszłość?
JK:
Zapewne będę się starał o reelekcję radnego, więc nie zamierzam startować do Sejmu. Zarzucano mi wielokrotnie, że chcę się wybić i wystartować w wyborach parlamentarnych. Mówiłem twardo i krótko: nie. Jak widać nie wystartowałem w ostatnich i myślę, że to jest jasne i czytelne. Staram się jak najlepiej wypełniać mandat radnego.

PK: Dziękuję za rozmowę.
JK:
Dziękuję również.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *