Chcę aby Raków znów zagrał w ekstraklasie! Rozmowa z Jackiem Magierą.

Poniżej publikujemy ekskluzywny wywiad z Jackiem Magierą , jakiego udzielił On Częstochowskiemu Portalowi Sportowemu. Opowiada w nim m.in o swojej karierze w Rakowie, o pracy szkoleniowej w Legii Warszawa oraz przybliża historię grudniowych turniejów o nazwie „ Piłkarska Gwiazdka”.

Pindor Przemysław: Zawodnikiem Rakowa Częstochowa był Pan od 1991 roku. Kto namówił Pana do gry w tym klubie?

Jacek Magiera : Zawodnikiem Rakowa Częstochowa byłem już od 1988 roku. Nikt nie musiał mnie namawiać aby zapisać się do Rakowa. To było moje pierwsze podejście, miałem wtedy 11 lat także dosyć późno jak na zawodnika zacząłem trenować. To było tak na dobrą sprawę z zamiłowania i miłości do futbolu, którą zaszczepiła we mnie reprezentacja Polski, która w 1982 roku grała na Mistrzostwach Świata w Hiszpanii, gdzie zdobyła trzecie miejsce. To był taki pierwszy krok aby zostać piłkarzem, bo od dziecka marzyłem aby zostać zawodowcem.

Pindor Przemysław: Jednym z Pana największych sukcesów jest zdobycie wraz z reprezentacją Polski Juniorów U-16, Mistrzostwa Europy. Jakim był Pan chłopakiem w młodości?

Jacek Magiera: Byłem uparty i to zostało mi do dzisiaj. Dążyłem zawsze do tego celu, jaki sobie wyznaczyłem. Byłem cierpliwy i to mi zostało do dzisiaj. Głównie to było przyczyną, że w piłce tyle osiągnąłem na krajowych boiskach. Wiedziałem, że tylko pracą mogę do czegoś dojść. Tak też się kierowałem.

Pindor Przemysław: W sezonie 1994/1995 częstochowski Raków po raz pierwszy w historii awansował do pierwszej ligi i grał w niej przez cztery sezony. Czy pamięta Pan awans Rakowa do najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce?

Jacek Magiera: Doskonale pamiętam awans Rakowa, bo wchodziłem wtedy do zespołu, który prowadził Zbigniew Dobosz. Miałem swoją małą cegiełkę w tym awansie. Rozegrałem dwa spotkania: z Naprzodem Rydułtowy wygrany na wyjeździe 1:0. Pamiętam, że bramkę wtedy zdobył Janek Spychalski i utrzymaliśmy ten rezultat. To na dobra sprawę dało nam awans do pierwszej ligi, bo kolejne spotkanie rozgrywaliśmy przed własną publicznością z Arką Gdynia, wygrany 6:1. Było spotkanie, które przypieczętowało bardzo dobry sezon Rakowa. Sam awans to był to ogromny sukces dla piłki częstochowskiej. Wydaje mi się, że chyba największy, nie licząc gry w finale Pucharu Polski w 1967 roku, gdzie trzecioligowy wówczas Raków grał z Wisłą Kraków. Mimo wszystko te lata były najpiękniejsze dla częstochowskich kibiców. Mieli Oni wtedy okazję oglądać najlepsze polskie drużyny i najlepszych polskich piłkarzy grających wtedy w pierwszej lidze.

Pindor Przemysław: Jak wyglądał Pana debiut w pierwszej lidze w barwach Rakowa?

Jacek Magiera : Zadebiutowałem za kadencji trenera Kokotta w meczu ze Stalą Mielec zremisowanym bezbramkowo na własnym stadionie. Długo czekałem na ten debiut. W pierwszej rundzie, w której zespół prowadził trener Dobosz nie dane mi było zadebiutować. Dopiero w marcu dostałem szansę gry od pierwszej minuty. Zagrałem wtedy na prawej pomocy, nie było to jednak ta pozycja, na której później występowałem, ale dla mnie liczyła się gra aby swoją ligową przyszłość zacząć grać w barwach Rakowa i dopiąłem swego. Pamiętam, że wtedy miałem dobrą sytuację do strzelenia gola jednak niestety niewykorzystaną. Było to takie przeciętne spotkanie, punkt dla Rakowa na pewno był cenny, gdyż w późniejszych meczach ten punkt był decydujący. Raków wtedy utrzymał się w ekstraklasie. Ostatni mecz graliśmy na wyjeździe ze Stomilem Olsztyn wygrany 1:0 po golu Krzyśka Stępnia. Był to ogromny sukces dla częstochowskiej piłki, gdzie po słabszej pierwszej rundzie, udało się awansować na miejsce bezpieczne i wygrać utrzymanie w lidze z Petrochemią Płock, która spadła do drugiej ligi.

Pindor Przemysław: W sezonie 1996/1997 przeszedłeś z Rakowa do Legii, z którą zdobyłeś chyba wszystko o czym marzy każdy piłkarz: puchar krajowy, superpuchar Polski, dwukrotnie Mistrzostwo Polski i raz puchar ligi. Patrząc z perspektywy czasu, chyba dobrze Pan trafił i mógł się dalej rozwijać piłkarsko?

Jacek Magiera: Oczywiście, że dobrze trafiłem. Jestem dumny z tego, że grałem w Legii. Rozegrałem bardzo dużo spotkań. Zdobyłem to co Pan powiedział. Do tego rozegrałem mnóstwo spotkań na świetnych boiskach. Byłem na Campn Nou w Barcelonie, byłem w Walencji, byłem w Utrechcie grając w europejskich pucharach. Na dodatek zostałem w tym klubie jako drugi trener i pracuje z pierwszym zespołem. Zdobyłem mistrzostwo Polski i Puchar Polski. Jest to klub, który zawsze będzie dla mnie ważny tak samo jak ten pierwszy, Raków. To nie podlega żadnej dyskusji.

Pindor Przemysław: Czy pamięta Pan swój debiut w barwach Legii Warszawa?

Jacek Magiera: Debiutowałem w barwach Legii w meczu z GKS-em Bełchatów, wygrany przez Legię 1:0 po golu Piotrka Włodarczyka. Było za kadencji Władysława Stachurskiego, który prowadził zespół. Po tym meczu został jednak zdymisjonowany i Jego miejsce zajął Mirosław Jabłoński. Tak na dobrą sprawę przez dziesięć sezonów gry w Legii miałem do czynienia z czternastoma trenerami, którzy mnie prowadzili. Jest to jeden z największych rekordów.

Pindor Przemysław: W lidze polskiej strzelił Pan 25 bramek. Która z nich i z jakiego meczu utkwiła Panu najbardziej w pamięci?

Jacek Magiera: Mógłbym opowiedzieć o każdej z tych bramek. Pamiętam je wszystkie doskonale. Natomiast najbardziej utkwiły mi w pamięci dwie. Jedna w barwach Rakowa w meczu ze Stalą Mielec z ok. 25 metrów, wtedy ta bramka otworzyła wynik meczu i wygraliśmy wtedy 2:0. Drugą strzeliłem w sezonie 2003/2004, kiedy Legia grała na własnym boisku z Wisłą Kraków i strzeliłem wtedy gola na 3:0. Był to jak pamiętam niezwykłej urody bramka.

Pindor Przemysław: Jak wszyscy wiemy, jest Pan głównym pomysłodawcą i organizatorem turniejów o nazwie „ Piłkarska Gwiazdka”. Skąd narodził się pomysł na tego typu imprezy? ?

Jacek Magiera: Pomysł na tego typu imprezy w mojej głowie narodził się dosyć wcześnie, niż ta „ gwiazdka” powstała. Chciałem aby do Częstochowy przyjeżdżali znani sportowcy i znani piłkarze. Ja na początku do swojej drużyny zapraszałem i żużlowców, ludzi związanych ze sportem: grał Grzesiek Gronkiewicz, grali siatkarze: Grzegorz Wagner, Michał Bąkiewicz, Krzysiek Ignaczak, Grzegorz Szymański. Byli to wicemistrzowie świata, którzy zdobyli srebrny medal na mistrzostwach w Japonii. Grali też ludzie estrady. Zrodziło się to głównie z tego, aby w tych trudnych czasach powiedzieć sobie jasno, że Raków jak i Częstochowa spadła na dalszy plan jeśli chodzi o piłkę i pokazać, że w Częstochowie można coś zrobić można zorganizować fajne imprezy i że częstochowska publiczność jest zakochana w piłce nożnej i zasługuje na oglądanie bardzo dobrych zawodników na parkiecie a później na boiskach zielonych, czyli normalnych. Wiadomo, że chodzi o to żeby na głównym boksu gra się toczyła. Były one rozgrywane także w takim celu, czy te „ Piłkarskie Gwiazdki”, czy „ Magiczne Turnieje”, zdały egzamin, to każdy sobie musi na to pytanie odpowiedzieć, wszyscy ci kibice, którzy przychodzili, wszyscy ci ludzie co mieli okazję w tym brać udział. Czy miasto wykorzystało promocję? Chyba nie do końca, bo patrząc na to co w następnych latach i co teraz się dzieje, to w ogóle nie zostało wykorzystane przez ludzi w mieście.

Pindor Przemysław: W 2007 roku w Częstochowie odbył się pamiętny turniej „ Piłkarska Gwiazdka” na którym nastąpiło zakończenie karier Pana i Krzyśka Kołaczyka. Wtedy też narodziła się nowa szkółka piłkarska w naszym mieście dla dzieci: KS Akademia Piłki Nożnej. Czy mógłby Pan opowiedzieć, jak doszło do powstania nowej jakości piłkarskiej w naszym mieście?

Jacek Magiera: To jak powstała Akademia, to trzeba by zapytać Krzyśka Kołaczyka., który jest jej założycielem. Ja zostałem o to, czy mógłbym być jednym z patronów tego przedsięwzięcia. Zgodziłem się, gdyż jestem zwolennikiem pracy z młodzieżą, pokazałem to niejednokrotnie, na początku w KS Olimpijczyk gdzie prężnie działaliśmy a później w Rakowie. Akademia funkcjonuje bardzo dobrze i był to fajny pomysł, Ja się bardzo cieszyłem z tego, że Krzysiek zdecydował się na taki krok, chciał otworzyć miejsce w Częstochowie, gdzie dzieci będą mogły uczyć się grać w piłkę i przy okazji wychowywać i o to chodzi. Ja jestem zdania takiego, czym więcej miejsc gdzie młodzież może spędzić czas tym lepiej. Dlatego jest to fajna sprawa i bardzo się cieszę, że coś takiego powstało, Krzysiek wie, że może na moją pomoc liczyć i nie tylko On. Niejednokrotnie pokazałem, że kluby które się zgłosiły po jakąś pomoc, to ją ode mnie uzyskiwały.

Pindor Przemysław: Obecnie jest Pan asystentem pierwszego trenera Legii Warszawa, Jana Urbana. Jak układa się współpraca z byłym reprezentantem Polski ?

Jacek Magiera: Bardzo dobrze mi się układa współpraca. Można powiedzieć, że przez pierwsze tygodnie „ docieraliśmy” się. Ja trenera Urbana znałem wcześniej tylko z telewizji, On zaś znał mnie z meczów ligowych. Poznaliśmy się rok temu, gdy przychodził do Legii i zaczęliśmy współpracować. Wydaje mi się, że ta współpraca jest dobra i owocna, jest to trener, który przyjechał do Polski z Hiszpanii, mogę się od niego bardzo dużo nauczyć i pomóc w osiągnięciu dobrych wyników.

Pindor Przemysław: Czy będzie Pan kiedyś samodzielnie prowadził którąś z drużyn?

Jacek Magiera: Oczywiście, że każdy trener, który rozpoczyna swoją pracę, chce później pracować samodzielnie. Ja też mam takie plany. Na razie jestem na etapie nauki, oraz rozwijania doświadczenia na wyjazdy na kursokonferencje i różnego rodzaju staże. Wiem, że na objęcie posady pierwszego trenera w jakimś klubie mam jeszcze czas i spokojnie na to wszystko patrzę.

Pindor Przemysław: W Rakowie występował Pan tylko jako zawodnik, ale miał Pan okazję oglądać pracę szkoleniową, natomiast w Legii był Pan i zawodnikiem, a obecnie zajmuje się Pan „ trenerką”. Czy mógłby Pan się pokusić o porównanie pracy szkoleniowej z dziećmi oraz z zawodnikami pierwszej drużyny, zarówno w Legii jaki i w Rakowie? Jak duże są różnice?

Jacek Magiera: Są bardzo duże różnice. Praca z młodzieżą, a praca z seniorami różni się pod każdym względem. Do pracy z dziećmi trzeba podchodzić równie profesjonalnie jak do pracy z seniorami. Trzeba zwracać uwagę na wszystkie detale i szczegóły. Trzeba być cierpliwym i patrzeć na młodych nie przez pryzmat dzisiejszego wyniku, ale przez pryzmat tego, aby za kilka lat grali na wysokim poziomie. O to w tym wszystkim chodzi. Wielu trenerów w różnych klubach, ja nie mówię, że tak jest w Legii czy w Rakowie chce od razu osiągać sukcesy. Najważniejsze w pracy z młodzieżą powinno być to, że Ci młodzi zawodnicy, którzy u nas trenują zostali tak przygotowani aby za kilka czy kilkanaście lat stanowili o sile pierwszego zespołu. Zbyt dużo było w Polsce sytuacji takich, że trenerzy nawet już w trampkarzach patrzyli ile wygrali i cieszyli z tego, że strzelili 116 bramek i stracili 2. To jest sprawa drugorzędna. Podczas pracy z młodzieżą, nie powinniśmy patrzyć na wyniki, tylko na to żeby byli przygotowani na grę na wysokim poziomie. Aby byli wyszkoleni technicznie, przygotowani motorycznie, taktycznie ora przygotowani pod względem mentalnym aby udźwignąć ciężar gry na wysokim poziomie. Praca z młodzieżą w Legii i w Rakowie, nie chciałbym tego porównywać. Warszawa i Częstochowa są dwa inne miasta, Legia i Raków to dwa inne kluby. Są różnice. Legia ma za sobą prężnego sponsora i może sobie pozwolić na przygotowanie zawodników jak chce. Firma ITI, właściciel klubu płaci ogromne pieniądze na młodzież, czego nie można powiedzieć o Rakowie, który takich sytuacji teraz nie ma. Z tego co się orientuje, to głównym sponsorem grup młodzieżowych w Rakowie są rodzice. Jest tutaj na pewno ograniczone pole manewru. W Rakowie jak i w Legii z młodzieżą pracuje się inaczej.

Pindor Przemysław: W Rakowie w trakcie rundy jesiennej nastąpiła zmiana trenera. Roberta Olbińskiego zastąpił doświadczony szkoleniowiec Leszek Ojrzyński i dzięki Jego pracy Raków z ostatniego miejsca przesunął się aż na siódmą lokatę. Czy Pana zdaniem, częstochowianie w rundzie wiosennej będą się liczyć o czołowe lokaty w drugiej lidze?

Jacek Magiera: Bardzo chciałbym aby się liczyli o czołowe lokaty w drugiej lidze. Tak na dobrą sprawę, to chciałbym aby Raków był w pierwszej lidze już teraz. Powinien awansować już w tamtym sezonie, jak wszyscy doskonale wiemy i ten cel powinien wtedy zrealizować. Ja chciałbym aby Raków w tym sezonie grał o awans, ale moim zdaniem będzie to bardzo trudne. Patrząc na tabelę, byłem tylko na dwóch meczach Rakowa: na przegranym meczu z Zagłębiem Sosnowiec i na zremisowanym meczu z Pogonią Szczecin. Czas nie pozwolił mi na to, by za często tutaj przyjeżdżać do Częstochowy. Natomiast śledzę tabelę i śledzę wyniki i wiem, że Raków jest teraz na siódmym miejscu, ma dosyć sporą stratę do lidera, jednak wszystko jest możliwe. Zobaczymy jak będzie. Życzę Rakowowi jak najlepiej aby piął się w górę tabeli. Cały czas jestem kibicem tego klubu.

Pindor Przemysław: Czy w przyszłości planuje Pan znów powrócić do Rakowa w roli szkoleniowca czy też managera lub w innej roli?

Jacek Magiera: Jest to trudne pytanie, bo dziś nie jestem w stanie na to odpowiedzieć, czy planuje czy nie. Był taki moment aby powrócić do Częstochowy, jednak na stałe nie zadomowiłem się tutaj. Dlaczego? To już jest temat na zupełnie inne opowiadanie i nie pora ani miejsce abyśmy przed „ Piłkarską Gwiazdką” o tym rozmawiali. Jest taka sytuacja, że teraz jestem w Legii i będę robił wszystko aby jak najlepiej pracować dla tego klubu, jak najwięcej się rozwijać i robić aby ten klub miał jak najlepiej. Co do Rakowa. Nadal jestem kibicem, przez wiele lat pomagałem temu klubowi, mogę każdemu spojrzeć w oczy i powiedzieć, że jest On dla mnie ważny, jednak nie mogę sobie niestety pozwolić na to, aby tutaj coś więcej robić. Chcę się skupić na mojej pracy, a dla Rakowa jak większość byłych zawodników i ludzi związanych z Rakowem, być tylko kibicem.

Pindor Przemysław: Jak Pana zdaniem Raków wygląda teraz organizacyjnie? Czy lepiej niż poprzednio?

Jacek Magiera: Nie wiem jak Raków teraz wygląda organizacyjnie. To że się zmieniły władze to wiem, bo miałem okazje dwa razy spotkać się z prezesem Borkowskim. Nie rozmawialiśmy, ani na temat przyszłości Rakowa, ani tego co się w tym klubie dzieje. Zostałem zaproszony przez prezesa na jedną rozmowę zaraz po objęciu posady w klubie. Później nie mieliśmy okazji się kontaktować. Nie wiem jaka jest sytuacja w tej chwili i organizacyjna i finansowa i sportowa. Nie wiem nic więcej, niż Ci kibice co czytają prasę, czy oglądają telewizję. Byłem tutaj przez pół roku w klubie i mogę powiedzieć, co widziałem na boisku, co działo się wtedy w klubie? Są ludzie, którzy rządzą, co decydują, co wtedy rządzili i decydowali. Wydaję mi się, że robili wszystko jak tylko potrafili, aby było dobrze.

Pindor Przemysław: Obserwuje Pan mecze Rakowa. Czy uważa Pan, że już w tej chwili są w Rakowie zawodnicy, którzy sprawdzili by się np. w Legii?

Jacek Magiera: Wydaje mi się, że na dzisiaj nie ma takiego zawodnika, który sprawdziłby się w Legii i byłby podstawowym zawodnikiem. Sam przykład Mariusza Przybylskiego. Obserwując go bardzo mi się podoba ten zawodnik na boiskach pierwszej ligi, co świadczy, że w Rakowie dobrze pracował i dobrze został wyszkolony, oraz dobrze został wychowany na piłkarza i teraz gra w Polonii Bytom, co jest Jego na pewno dużym sukcesem.

Pindor Przemysław: Gdzie spędzi Pan tegoroczne Święta Bożego Narodzenia i Sylwestra?

Jacek Magiera: Święta spędzę w domu w Częstochowie. Przyjechałem na tydzień czasu do Częstochowy. Natomiast Sylwester, w planach miałem wyjechać do Hiszpanii. Przełożyłem ten wyjazd i Sylwestra spędzę w Warszawie.

Pindor Przemysław: Jak Pan myśli, kto zostanie mistrzem Polski w piłce nożnej i które miejsce na koniec sezonu 2008/2009 w drugiej lidze zajmie Raków?

Jacek Magiera: Patrząc na tabelę ekstraklasy, szansę na mistrzostwo Polski mają cztery zespoły: Lech, Legia, Wisła i Polonia Warszawa. Ja ze swej strony zrobię wszystko aby mistrzem Polski została Legia i potwierdziła swoją dobrą grę. Co do Rakowa, chciałbym aby On był na pierwszym miejscu, ale czy to jest możliwe? Na dzisiaj trudno mi jest powiedzieć. Na pewno chłopaki muszą pracować, grać i wygrywać. Druga sprawa, czy Raków na dzień dzisiejszy jest przygotowany organizacyjnie i sportowo na awans do pierwszej ligi? Czy władze miasta zrobiły wszystko w tym kierunku aby ta pierwsza liga była. W tamtym roku było bardzo blisko aby awansować do tej klasy wyższej, ale też odpowiedzmy sobie na pytanie: awans i co dalej?! Nie ma stadionu, czytam z zażenowaniem, że nie dano dotacji na modernizację stadionu i pytam się, o co tutaj chodzi. Przez tyle lat robiliśmy te „ sportowe gwiazdki”, rozmawialiśmy z prezydentem miasta, z całym Urzędem Miasta na temat budowy stadionu. Wszyscy byli za tym, by ten stadion powstał, a tu chyba nie do końca wszyscy chcieli. Ważne aby był ten stadion, to jest podstawa do funkcjonowania. Czy ktoś sobie teraz wyobraża Raków w ekstraklasie i drużyny przyjeżdżające na ten obiekt? Ja sobie nie wyobrażam i myślę, że to jest teraz najpoważniejszy problem w tej chwili naszego miasta, że nie patrzymy na to pozytywnie. Dla mnie osobiście jest rzeczą trudną, że Częstochowa – miasto mające pond 200 tysięcy mieszkańców i mające kiedyś klub grający w tej najwyższej lidze w Polsce, nie jest brany pod uwagę przy modernizacjach. Wszyscy mówią, że powinniśmy wychowywać młodzież i stwarzać im warunki do rozwoju. Tak! To jest najważniejsze, aby tą młodzież wyciągnąć na treningi, gdzie jest trudno zachęcić do uprawiania sportu, aby przychodziła na normalny stadion, a nie żeby siedziała przy komputerach, chodziła na dyskoteki albo po alejach lub marnowała swój czas siedząc w domu. W Polsce jest wielu utalentowanych ludzi chcących grać w piłkę i miasta, które robią wszystko aby im pomóc. Kiedyś powiedziano w Polsce, że zbudują tor dla Kubicy, żeby jeździł i trenował. Dla mnie osobiście, to jest paranoja. Jeśli budujemy tor warty kilkaset milionów złotych dla jednej osoby, to co mają powiedzieć dzieciaki. Dzieci, które grają w piłkę nożną są miliony, a takich, które chciałyby uprawiać jest jeszcze więcej! Moim zdaniem, idziemy w dobrym kierunku w sensie ogólnopolskim, bo Częstochowa została z tyłu za innymi miastami kilkanaście ładnych lat. To jest najgorsze. Być może tu jest rola tych wszystkich ludzi, co wychodzili z Częstochowy, że nie potrafili walczyć, nie potrafili w danej chwili wziąć odpowiedzialności na swoje barki, żeby wywierać presję na włodarzach miasta aby takie obiekty powstawały. Tu jest na pewno duże pole do popisu.

Pindor Przemysław: Czego życzyć Panu w pracy szkoleniowej z Legią Warszawa ?

Jacek Magiera: Wydaje mi się, że cierpliwości, spokoju, bo trener nigdy nie będzie miał spokoju. Musi cały czas się rozwijać.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Pindor Przemysław.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *