„Ten remis brałbym w ciemno” – wypowiedzi pomeczowe Włókniarz-Unia 45:45

Znakomite widowisko zgotowali nam w Lany Poniedziałek zawodnicy Włókniarza Częstochowa i Unii Leszno. Spotkanie zakończyło się historycznym remisem obu drużyn 45:45.


Po meczu powiedzieli:

Grzegorz Dzikowski (trener Włókniarza Częstochowa): Przed meczem ten remis, który wywalczyliśmy, brałbym w ciemno. Nie chcę nikogo w mojej drużynie wyróżniać, wszyscy zasłużyli na ten, dla nas, sukces. To pierwsze punkty w tym sezonie i na pewno nie ostatnie. Uważam, że z tej drużyny można jeszcze dużo wyciągnąć, bo tak jak powiedziałem to nie jest szczyt jej możliwości. Zamieszanie wokół mojego zespołu „odbiło” się na ekstraligowych spotkaniach. Zabrakło nam trochę czasu, powiedzmy 2-3 treningów. Gdybyśmy je odjechali, dzisiaj na pewno byłoby ciut inaczej. Mimo wszystko ten remis nas zadowala, gdyż widzę, że każdy zawodnik walczył na tyle na ile było go stać, a wiadomo, że przeciwnik był godny. Bardzo byśmy chcieli wygrać we Wrocławiu w niedzielę, tym bardziej, że na tamtym torze jeździli Greg (Hancock- dop. autor) , „Gapa” (Tomasz Gapiński – dop. autor) i „Drabom” (Sławomir Drabik – dop. autor). Wszystko będzie kwestią potrenowania na naszym torze. Szansa na zwycięstwo mimo wszystko jest. Czy Lewis Bridger pojedzie we Wrocławiu? Póki co wstrzymam się odpowiedzią na to pytanie. Poczekajmy, ochłońmy z tego wszystkiego. Dzisiejszy mecz przysporzył dużo wrażeń, a nie jestem do tego przyzwyczajony. W lidze rosyjskiej miałem trochę więcej spokoju. U nas natomiast czuć tą atmosferę, adrenalina naprawdę buzowała.

Czesław Czernicki (trener Unii Leszno): Gratuluję gospodarzom, którzy w ten wieczór wielkanocny stworzyli znakomite widowisko. Przy okazji przepraszam za swoich zawodników, którzy od razu udali się do szatni. Początek sezonu jak zwykle jest trudny dla każdego. Ten tor był inny niż zazwyczaj i tutaj składam najserdeczniejsze życzenia mojemu przyjacielowi Grzesiowi (Dzikowskiemu – dop. autor). Niektóre ścieżki trudno było rozszyfrować, przez co straciliśmy około 10 punktów. Moim podopiecznym znakomicie wychodziły starty i udanie rozgrywali pierwszy łuk, ale na dystansie nie radzili sobie. I z 5:1 dla nas szybko robiło się 3:3. To były kluczowe momenty spotkania. Do frustracji doprowadziła mnie trochę postawa Troya (Batchelora- dop. autor), który odnosił tutaj bardzo dobre występy. Skończyło jak się jak skończyło, można powiedzieć, że szczęśliwie dla nas, że zremisowaliśmy. Na początku sezonu muszę sprawdzić wszystkich zawodników, dlatego nie chciałem ryzykować zdrowia Damiana (Balińskiego – dop. autor). Uważam, że podjąłem słuszną decyzję, gdyż okazję do startu mieli inni zawodnicy, a Damian mógł odpocząć po wczorajszym. Czy zawiódł mnie Jurica Pavlić? Na pewno tak, bo trzeba wymagać trochę więcej od zawodnika, który na polskich torach ściga się od trzech lat. Ale powtórzę jeszcze raz: to początek rozgrywek i najlepsze dopiero przed nami, tak samo jak przed Częstochową. Meczów łatwych w żużlu nie ma, rządzi się on swoim prawami. Życie jest bezwzględne, pisze własny scenariusz. Sport jest taką dziedziną, gdzie scenariusze pisze dziedzina życia, a w żużlu również warunki na torze, sytuacja zawodników. Dlatego nie będziemy lekceważyć naszego najbliższego rywala – Falubaza Zielona Góra.

Lee Richardson (Włókniarz Częstochowa): Mój dzisiejszy występ nie był zły. Były to naprawdę trudne zawody. W ostatnim biegu dobrze wystartowałem, ale potem pojechałem zbyt szeroko i niestety przyjechałem ostatni. 45 punktów to przyzwoity wynik. Jednak myślę, że z Nickim Pedersenem zgromadzilibyśmy ich więcej.

Tomasz Gapiński (Włókniarza Częstochowa): Robiliśmy wszystko, żeby dziś zwyciężyć, ale było naprawdę ciężko. Wszyscy starali się jak mogli. Z jednej strony jesteśmy zawiedzeni, ale z drugiej cieszymy się z takiego wyniku. Jeśli chodzi o mój występ, to na pewno liczyłem na coś więcej. Każdy ma jakieś swoje ambicje. Ale trudno, stało się jak się stało. Co do meczu we Wrocławiu, to szanse na zwycięstwo są zawsze. To jest żużel, sport i wszystko może się zdarzyć. Na pewno nie odpuścimy Atlasowi i będziemy walczyć.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *