Za nami zakończony już sezon 2008/2009 w czwartej lidze. Bezpośredni awans do trzeciej ligi, grupy opolsko – śląskiej uzyskała prowadzona przez Artura Minkinę , częstochowska Victoria. Oto co miał do przekazania trener świeżo upieczonego trzecioligowca.
Jak by Pan podsumował miniony sezon ?
– Dla nas na pewno udany sezon, bo zrobiliśmy awans do trzeciej ligi, myślę że jak najbardziej zasłużenie, odnieśliśmy tylko trzy porażki. Ja co prawda prowadziłem zespół od zimy i mogę powiedzieć, że straciliśmy najmniej bramek spośród wszystkich drużyn, tylko cztery w tym wszystkie na wyjazdach, u nas natomiast żadnej. To było jednak decydujące w tym, że awansowaliśmy dalej, do tego dobra gra w obronie, mieliśmy też króla strzelców, którym był Tomek Stefański. Do tego wyrównany skład. Mieliśmy bardzo dobrych dublerów i to był taki nasz komfort, że nie mieliśmy ubytków. Przykładem niech będzie Maciej Strożek, który zastąpił Łukiewicza na ostatnie dwa mecze i bronił dobrze. Nasi młodzieżowcy pokazywali się z dobrej strony, wszystkie formacje zasłużyły tutaj na pochwałę.
Czy spodziewał się Pan walki o awans do ostatniej kolejki i tego, że dwie częstochowskie drużyny zarówno Victoria Częstochowa jak i KS Częstochowa biły się o awans oraz tego, że częstochowska piłka poszła w górę?
– Na pewno można się z tego cieszyć, bo przecież i Zieloni Żarki byli na trzecim miejscu utarły nosa tej całej śląskiej koalicji. Nie spodziewałem się tego, ponieważ startowaliśmy z trzeciego miejsca po rundzie jesiennej. Wyobrażałem sobie, że będzie ciężka walka do końca. Drużyna KS-u Częstochowa do końca „ deptała” nam po piętach i musieliśmy być do końca skoncentrowani żeby się nie potknąć na finiszu.
Kogo by Pan wyróżnił w swoim zespole i czy przed bardzo ważnym meczem śmierć zasłużonej osoby z klubu jakoś wpłynęła na Was w szatni ?
– Na pewno był to przykry moment w historii tego klubu i każdy podszedł z pokorą do tego co się stało. Mieliśmy zadanie do wykonania i wbrew temu wszystkiemu co się wydarzyło, musieliśmy walczyć do końca o awans. Wszystkie formacje w moim zespole pokazały się z dobrej strony. Myślę, że drużynowo wspięliśmy się tutaj na wyżyny i dzięki temu świętowaliśmy awans.
Jak będą przebiegały przygotowania, do tym razem trzecioligowego sezonu i nad jakimi piłkarskimi elementami trzeba będzie popracować, aby spokojnie się w tej lidze utrzymać ?
– Musimy przede wszystkim utrzymać ten zespół, który mieliśmy i być może jeszcze się kimś wzmocnić. Wiadomo, że przeskok o szczebel w górę poniesie za sobą jakieś wyższe wymagania. Graliśmy mecze towarzyskie z zespołami z trzeciej ligi i nie odstawaliśmy od nich, a nawet wygrywaliśmy. Myślę, że jak wszyscy z obecnego składu pozostaną to nie będziemy chłopcami do bicia. Na pewno pierwszy sezon w roli beniaminka będziemy traktować jako przetarcie, jako sezon w którym się trzeba utrzymać i my też tak do tego podchodzimy.
Jakie pozycje trzeba w tym momencie wzmocnić zawodnikami ?
– Byłoby super, jakbyśmy mogli na każdą pozycję dobrać po jednym zawodniku, który mógłby decydować o grze. Niemniej jest to związane z kosztami. Wiadomo, jest sytuacja kryzysowa wszędzie i nie jesteśmy klubem, który sobie może pozwolić na każdego gracza, kogo sobie trener upatrzy. W miarę możliwości jeżeli będzie się dało, to będziemy chcieli pozyskać kogoś z zewnątrz, ale głównie oprzemy się na młodzieży, jaką mamy w klubie. Prawdopodobnie trzech młodzieżowców na boisku musi przebywać cały czas w trzeciej lidze, to wtedy musielibyśmy mieć ich sześciu w kadrze meczowej, a w całej kadrze potrzeba by było wtedy z 12! Czyli nasuwałaby się myśl taka, że będziemy odmładzać skład, ale bez rutyny nie będzie mogło się obejść i „ starzy” zawodnicy będą musieli pomóc tym młodym.
Prowadził Pan zespół seniorów Victorii i także makroregionu. Mówiło się, że nie udźwignie Pan tych dwóch zespołów. Drużyna makroregionu spadła, natomiast pierwszy zespół Victorii awansował do trzeciej ligi. Czy widzi Pan z tej drużyny makroregionu jakichś kandydatów do gry w pierwszym zespole ?
– To prawda, niestety spadliśmy w makroregionie. Brakło nam tam chyba czterech punktów do utrzymania się. Myślę, że tych punktów mogliśmy mieć kilkanaście więcej i na jesień i na wiosnę. Straciliśmy tych punktów troszkę niefrasobliwie, mieliśmy perturbacje ze składem. Ci młodzi chłopcy nie wytrzymywali trudów sezonu, gry w elitarnej śląskiej lidze. Kandydatów do kadry pierwszego zespołu jest dwóch, to Piotrek Koman i Tomek Lis. Mamy też juniorów starszych, którzy grają w tej częstochowskiej lidze, jest tam też paru chłopców, którzy mogliby ubiegać się o miejsce w pierwszej kadrze Victorii. Myślę, że doświadczenia z tej ligi śląskiej Ci chłopcy wynieśli bardzo duże i to będzie procentowało.
Jak wygląda sytuacja kadrowa na chwilę obecną, czy ktoś zgłasza akces odejścia? Słychać głosy, że Tomasz Stefański ma oferty z wyższych lig.
– Przede wszystkim Tomkiem Stefańskim interesuje się Raków Częstochowa. Było to już sygnalizowane w przerwie zimowej. Wtedy się kluby nie dogadały i mam nadzieję, że teraz też się nie dogadają. Wiadomo, każdy chce spróbować swoich sił na wyższym szczeblu i My nie będziemy mu robić przeszkód. Czy otrzymamy coś w zamian z Rakowa za Tomka czy za środki z tego transferu, to pokażą najbliższe dni.
Czy ktoś na chwilę obecną definitywnie się żegna z Victorią Częstochowa ?
– Obecnie kontuzjowani są Łukiewicz i Janusz. Nie wiemy na tą chwilę jak długo potrwa rehabilitacja tych dwóch zawodników. Na dzień dzisiejszy nie jest wyjaśniona sytuacja z Rafałem Stefańskim i Marcinem Palaczem, którzy byli wypożyczeni z SMS-u Łódź. Trudno mi w tej chwili powiedzieć jak potoczą się ich losy. Ja chciałbym utrzymać cały skład.
Co by Pan chciał zrobić z tą drużyną w trzeciej lidze ?
– Chcielibyśmy się spokojnie utrzymać i nie być zespołem, który wchodzi sobie tylko na jeden sezon i spada. Nie będziemy mieli długiego okresu przygotowawczego, bo od 6 lipca zaczynamy już treningi. Mamy zaplanowanych sześć meczów kontrolnych i na takiej podstawie będziemy musieli zbudować formę na trzecioligowy sezon.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał: Paweł Tyszkowski .