Śniegi stopniały, mrozy puściły, pierwsze sparingi za nami, kibice odliczają już godziny do poniedziałku, kiedy to po raz pierwszy w tym roku na poważnie zaryczą żużlowe rumaki. Kto tym razem będzie górą? Kto dostanie lanie? Przyjrzyjmy się ruchom kadrowym, do jakich doszło minionej zimy.
Ogólnoświatowy kryzys gospodarczy nie pozostał obojętny również na żużel. Niestety na ten pod Jasną Górą, jakby w szczególności. Problemy finansowe naszych sponsorów boleśnie odcisnęły się na drużynie Włókniarza. Zmienił się niemalże cały skład. Nie został nikt z największych gwiazd. Ale po kolei. Gdzieś w okolicach Jarocina ( połowa drogi między Częstochową a Gorzowem) minęli się Nicki Pedersen i Tomasz Gapiński z Rune Holtą i Peterem Karlssonem. Więcej na tym zyskali raczej Stalowcy. Norweg z polskim paszportem wraca do nas niczym syn marnotrawny, po tym jak cztery lata temu rozstał się z klubem w niezbyt miłej atmosferze. Teraz jednak kreowany jest na lidera drużyny, a jeśli będzie atakował rywali z taką determinacją jak za dawnych lat, kibice z pewnością szybko zapomną „stare grzechy”. Karlsson, czyli popularny PiKej, mimo 41 lat na karku wciąż jeszcze potrafi odbierać punkty najlepszym. Z Gniezna przybył do nas Krzysztof Słaboń. Zawodnik, któremu nie udało się jak dotąd w pełni wykorzystać swego potencjału i nie błyszczał w zeszłym sezonie nawet na torach pierwszoligowych. Jak pokazuje jednak przykład Gapy, w naszym klubie zawodnicy często rozwijają skrzydła, może będzie tak i w tym wypadku. Falubazem postanowił zostać Greg Hancock, nad Wisłokiem z kolei ścigał będzie się Lee Richardson. Ich już z nami nie ma. Są natomiast Jonas Davidsson, Christian Hefenbrock i Rafał Szombierski. Pierwszy przybył do nas z Polonii Bydgoszcz, Szwed imponuje szczególnie atomowymi wyjściami spod taśmy. Hefe, który jeździl już u nas w sezonie 2006 poprzedniego roku spędzonego w Lokomotiwie Daugavpils z pewnością nie zaliczy do udanych. Szumina musi najpierw odnowić licencję, gdyż w tamtym roku zastrajkował i nie ścigał się w ogóle. Potencjał ma na pewno ogromny, pytanie tylko jak podejdzie do swej kariery, jeśli starty w naszym klubie potraktuje poważnie może jeszcze coś w speedway’u osiągnąć. Status quo w naszej ekipie zachowali Sławomir Drabik, Lewis Bridger, Tai Woffinden, który zadebiutuje w tym roku w cyklu Grand Prix oraz większość krajowych juniorów.
Drużyna jest na pewno słabsza, niż w ubiegłych latach. Nie ma z nami wielkich gwiazd. Jednak przy maksymalnym sprężeniu z pewnością stać ją na zwycięstwa i utrzymanie się w gronie najlepszych. Oby tylko klubowa kasa wytrzymała. To ona, a w zasadzie jej brak może być naszym najgroźniejszym rywalem. Takim, z którym ciężko wygrać na torze…
Co słychać u rywali:
Mistrz Polski z Zielonej Góry stracił Grzegorza Walaska, pozyskał tylko jednego zawodnika. Ale za to jakiego! Jak już wspomnieliśmy nowym zawodnikiem Falubazu Greg Hancock – wielka klasa i od lat nieprzerwanie czołowy zawodnik. Cel: obrona tytułu.
Unibax Toruń, który był już piekielnie silną drużyną w tamtym roku wymienił Roberta Kościechę na bajkopisarza z Danii Hansa Andersena. Do kadry dołączył także utalentowany młodzieżowiec Michael Jepsen Jansen. Wobec tego, cel może być tylko jeden – mistrzostwo Polski!
Leszczyńska Unia pozyskała Janusza Kołodzieja, który zawsze bardzo dobrze radził sobie na tamtejszym torze. W odwrotnym kierunku wyruszył Krzysztof Kasprzak. Potencjał podobny, jak w minionych rozgrywkach, ale wyniki sparingów mogą świadczyć, że Uniści będą chcieli sobie powetować nieudany sezon. Powinni się liczyć w walce o medale. Klub nie ugiął się także pod horrendalnymi żądaniami finansowymi młokosa Pawlickiego, a w zasadzie jego ojca, czym w środowisku zyskał sobie spory szacunek i pokazał, że czasy szantażowania klubów przez zawodników już minęły.
Tarnowianie po awansie wzmocnili się wspomnianym już Kasprzakiem, Tomaszem Jędrzejakiem i Martinem Vaculikiem. Mimo to utrzymanie w elicie będzie sporym sukcesem Jaskółek.
Stal Gorzów szastała forsą podczas tej zimy chyba najbardziej. Do drużyny dołączył Nicki Pedersen. Ciekawe jak będzie mu się jeździć z Tomaszem Gollobem, z którym w sobotę będą się „zabijać” podczas Grand Prix, a już następnego dnia będą kolegami z drużyny. Z rodzinnego Krzyża bliżej też z pewnością niż do Częstochowy będzie Tomkowi Gapińskiemu, jak i jego wiernemu fan clubowi. Brak medalu gorzowian byłby sporą niespodzianką i rozczarowaniem. Mógłby mieć również przykre konsekwencje finansowe w roku następnym.
Bydgoska Polonia wzmocniła się. Do czwartej drużyny minionych rozgrywek dołączyli Grzegorz Walasek, Robert Kościecha i Denis Gizatulin. Odeszli Davidsson, Chrzanowski i Buczkowski. Teoretycznie drużyna jest silniejsza. Jest to jednak chyba jedna z większych tegorocznych zagadek. Bydgoszczanie mogą walczyć o medale, jak i do końca drżeć o utrzymanie.
Betard Wrocław. Bo tak w tym roku nazywać będą się wrocławianie. Marek Cieślak powiedział: „Bjerremy go”, po czym Kenneth Bjerre faktycznie wzmocnił drużynę z Dolnego Śląska, a oprócz niego doszedł też zawsze waleczny Piotr Świderski, który wymienił się klubami z Tomkiem Ogórem Jędrzejakiem. Podobnie jak w przypadku polonistów trudno wywróżyć jaką pozycję zajmie WTS.