To już chyba koniec…

Ten smutny tytuł odnosi się do zjawiska częstochowskiej koszykówki. Po latach tego co robiono w klubie czas się zastanowić dlaczego dziś ISKRA stoi nad przepaścią.

W dzisiejszej wyborczej ukazał się wywiad z wiceprezesem Gajdą, z którego jasno wynika, że każdy najbliższy mecz może być ostatnim na szczeblu I ligi. Należy się więc zastanowić jakie błędy popełniano.

Pieniądze z sufitu

To najpoważniejszy błąd. Sprowadzono niepotrzebnie np. Bąka. Trzeba było się zastanowić czy rzeczywiście stać nas było na sprowadzenie Surówki i utrzymanie w składzie Milewskiego i Migały. Pan Gajda uważa, że klub musiał zaryzykować i dawać kontrakty bez umowy sponsorskiej, bo ostrożne budowanie drużyny nie przyniosło efektów. Bzdura. To właśnie ostrożne i spokojne budowanie drużyny zaprowadziło naszą koszykówkę na poziom I ligi. Chociaż znaleźliśmy się w niej dzięki dzikiej karcie kibice mogli być pewni, że klub będzie grał. W tym roku zamiast mierzyć w pierwszą czwórkę bez asekuracji finansowej trzeba było kosmetycznie wzmocnić skład, zatrudnić prawdziwego trenera i walczyć o ósemkę. Do ekstraklasy moglibyśmy awansować nawet za kilka lat, a może nawet za dekadę, ale było by to lepsze niż zaryzykować i zdegradować klub na dno.

Juniorzy

To kolejny błąd. Z rocznika 1985 do składu rok temu wzięto tylko Balika i Płaczka, którzy nie dostali szansy gry, a po roku nikt już o nich nie usłyszał. Szkoda zwłaszcza Pawła, który przy swoim wzroście dysponuje bardzo dobrym rzutem i sprawnością fizyczną. Znacznie lepiej byłoby dla klubu, gdyby na kilka minut by rzucić 2 punkty wchodził młody Balik, niż gdy za znacznie większe pieniądze robi to Rafał Motyl. Balik jednak nie dostał u pana Urbańczyka szansy, mimo że już w zeszłym roku powinien wychodzić na parkiet w zamian za żałosnego Woldana. W tym roku w składzie są Łyczba i Szulc, których nikt jednak na meczu jeszcze nie widział. Gdyby klub grał dalej podzieliliby prawdopodobnie los starszych o rok kolegów. W każdym normalnym klubie praca z młodzieżą i wychowywanie własnych zawodników jest bardzo ważne. Najlepszym tego przykładem jest Zastal Zielona Góra, któy miał się rozpaść, a gdy wystawił juniorów do gry okazało się, że potrafią utrzeć nosa teoretycznie lepszym.

Kibice

Najpoważniejszym grzechem jest jednak grzech względem kibiców. Zarówno tych, którzy przychodzą od lat na koszykówkę jako koneserzy, jak i tych, którzy założyli fan-club. Dla tych młodych ludzi każdy mecz był wydarzeniem. Barwy klubowe były ważne, a losy klubu leżały im na sercu. Zdegradowanie klubu do III ligi wielu z nich może zniechęcić. Jeżeli zostaną przy klubie to chwałą im za to, ale zabranie im prawdziwej koszykówki, rozgrywanej na poziomie jest ogromnym błędem.

Z tego wszystkiego na czym kibicom basketu zależało zakpili sobie włodarze klubu i sponsorzy. Jednak upadek klubu i upadek haniebnej ery pod marką TYTAN może być początkiem nowej ery pod marką ISKRA. Bo różnego rodzaju TYTAN-y i Techmety odchodzą zabierając swoje pieniądze. Nie można budować drużyny licząc, że dadzą więcej niż wcześniej. Jeżeli klub zostanie zdegradowany to trzeba będzie budować go od nowa, a można go zbudować w znacznie inny, rozsądny sposób. Można wystawić zawodników z roczników 1985-1987 i zbudować z nich drużynę, którą poprowadzić z ławki mógłby Dariusz Szynkiel. Pan Urbańczyk powinien wrócić do tego co robił zanim został pierwszym trenerem czyli do prowadzenia zdolnej, młodej sekcji dziewczyn, którą też w idiotyczny sposób zamknięto. Zarząd klubu również mógłby się zmienić, bo ten, który doprowadził ISKRĘ do tej sytuacji powinien z honorem odejść.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *