Zła passa trwa.

TYTAN-i znów przegrali. Tym razem faworytem spotkania byli goście, jednak kibice i tak oczekiwali od swoich zawodników dobrej gry i zwycięstwa. Niestety Polpak Świecie okazał się lepszy i mecz zakończył się wynikiem 79:86. Sytuacja TYTAN-a w lidze wygląda coraz gorzej.

TYTAN-om znów zabrakło konsekwencji, znów tracili seriami punkty, by je odrabiać. Niestety także po raz kolejny straty ostatecznie nie udało się odrobić. Zawodnikom zabrakło w końcówce sił, ale trudno się dziwić skoro ciężar gry praktycznie spoczywał na sześciu zawodnikach.

TYTAN wyszedł w składzie Trepka, Saran, Migała, Miękus i Szynkiel. Ten ostatni jednak meczu nie zaliczy do udanych i dzielił czas gry z Nogalskim. Od początku mecz był bardzo ciekawy i przez pierwsze 4 minuty obie ekipy szły łeb w łeb. Już w pierwszej odsłonie wyróżnił się gwiazdor Polpaku Jarosław Kalinowski, który trafił 3 „trójki”. W połowie kwarty goście odskoczyli naszym zawodnikom, jednak ostatnie 3 minuty to popis skutecznej gry gospodarzy i błyskotliwego rozgrywania piłki przez Piotrka Trepkę. Ostatecznie kwarta kończy się wynikiem 27:24.

Druga odsłona gry była równie emocjonująca. W naszej drużynie liderem stał się Nogalski, który odciążył najskuteczniejszych na początku Miękusa i Sarana. W tym czasie nie wyróżniające się epizody zaliczają Milewski i Motyl. Wśród rywali skutecznością znów popisał się Kalinowski lecz tym razem nie Jarek lecz Krzysztof. Gościom udało się odskoczyć na kilka punktów jednak gdy na 10 sekund przed końcem połowy za trzy trafił „Nogal”, trener Krutikov poprosił o czas dla swoich zawodników co poskutkowało zdobyciem punktów jeszcze przed końcową syreną. Gdy zawodnicy schodzą na przerwę na tablicy wyników widnieje wynik 44:47.

Po przerwie zawodnicy zawiedli jednak kibiców i dali rywalom zwiększać przewagę. Trener Urbańczyk zareagował jednak dopiero gdy rywale zdobyli 57 punkt, a po naszej stronie było 11 oczek mniej. Do gry jednak wziął się Saran, a całą drużynę należy pochwalić za obronę. Polpak przez pięć i pół minuty zdobył tylko 4 punkty przy 15 TYTAN-a. Nie pomógła nawet kolejna przerwa na żądanie trenera Świecian. Przed ostatnią częścią gry TYTAN przegrywa zaledwie 61:62, a kibice liczą na zwycięstwo.

Początek czwartej kwarty to wyrównana gra i obustronna mocna obrona po 4 minutach gry TYTAN wychodzi na prowadzenie 68:67 i zaczyna je powiększać. Na parkiecie panuje mocno nerwowa atmosfera. Najpierw przewinienie niesportowe na kapitanie Częstochowian Januszu Sośniaku popełnia Maciej Kowalczyk, później za dyskusję z sędzią przewinieniem technicznym ukarano Nogalskiego, który musiał opuścić parkiet. Dopełnieniem tego był niesportowy faul Sośniaka na wychodzącym sam na sam z koszem Kalinowskim. Nerwowa atmosfera jednak bardziej zaszkodziła TYTAN-om, którzy stracili prowadzenie. Na kilka minut przed końcem zmęczonego Trepkę zastępuje Surówka, który przez pierwsze kilkadziesiąt sekund swojego występu gra jakby nie chciał. Kiedy bierze się do normalnego rozgrywania koledzy nie trafiają. Mimo, że na faulowanie i czas jest już za późno gospodarze się nie poddają. Na nic się to jednak zdaje. TYTAN ulega Polpakowi Świecie 79:86.

Naszym graczom brakuje często pomysłu na grę, a co gorsza wydaje się, że żadnego pomysłu nie ma też trener Urbańczyk. Gracze, którzy mieli prowadzić grę grają bardzo słabo, a dobra postawa tych, którzy mieli wchodzić z ławki to za mało.

TYTAN Częstochowa 79 : 86 Polpak Świecie (27:24; 17:23; 17:15; 18:24)

Punkty dla TYTAN-a:
Saran 24, Miękus 15, Migała 12, Trepka 4, Szynkiel 2 – Nogalski 12, Sośniak 5, Milewski 2, Motyl 2, Surówka 1

Punkty dla Polpaku:
J. Kalinowski 23, Morkowski 10, Gołąb 10, Cywiński 9, Molenda 8 – K. Kalinowski 14, Kowalczyk 6, Głowała 4, Twierdziński 2, Tracz 0, Małecki 0

Trener gospodarzy Arkadiusz Urbańczyk po meczu powiedział:

Mecz był ciężki, spotkanie stało na wysokim poziomie. Goście byli dobrze dysponowani jeśli chodzi o rzuty za trzy punkty. Trzy głupie błędy w obronie, trzy razy rzucili nam po 9 punktów w ważnym momencie, w którym mogliśmy nawiązać walkę. Niestety nie udało się jest to czwarty przegrany mecz. Nie pozostało nam nic więcej jak walczyć dalej.

Czemu tak późno na parkiecie pojawił się Paweł Surówka?

To wynikało głównie z założenia taktycznego na grę, bo Jarosław Kalinowski jest zawodnikiem szybkim, a Paweł jest graczem, który w tym elemencie jest troche słabszy i miałby z nim problemy. Piotrek Trepka doskonale się wywiązał jednka niestety nie może grać 40 minut. Wynikało to także z tego, że w dniu dzisiejszym chcieliśmy zagrać troszeczkę szybszą koszykówkę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *