Wynarodowienie

Władze ligi, sponsorzy aby podnieść atrakcyjność wprowadzili w EBL formułę open, która nie ogranicza liczby obcokrajowców. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to co w związku z tym dzieje się z polską koszykówką.

Oczywiście kibice są zadowoleni, że nasze kluby na europejskiej arenie radzą sobie coraz lepiej, jednak należy również zauważyć, że reprezentacja Polski osiągnęła dno. Ekipa oparta na Wójciku, Zielińskim i Dryji jest już za stara, a przez napływ obcokrajowców szanse na „wyhodowanie” nowych graczy są nikłe. Wystarczy tylko spojrzeć na statystyki po trzech kolejkach EBL, aby wiedzieć, że Polacy nie odgrywają we własnej lidze większego znaczenia. Oprócz 24-letniego Rafała Franka i ewentualnie Marka Miszczuka (27 lat) trudno w najlepszej 10 zawodników szukać kogoś kto mógłby poprowadzić naszą kadrę. Moglibyśmy liczyć jeszcze na zawodników z innych lig, ale oprócz Lampe i Gortata trudno szukać tam perełek, a kolejni zawodnicy, jeżeli nie będą grali w swoich polskich klubach, raczej nie wyjadą.

Sytuacja ta nie zmieni się prędko. Tegoroczny przykład Śląska, który postawił na młodych Polaków może na lata zniechęcić nasze kluby do pozbywania się drogich, ale skutecznych obcokrajowców. Wrocławianie przegrali jak do tej pory wszystkie mecze, a oprócz Turowa rywale klasą nie porażali (Astoria i Unia\Wisła). Na drugim biegunie niż Wrocław jest Sopot, o którym mówi się, że może w tym roku nie przegrać żadnego meczu. Prokom w składzie ma trzech rodaków. 34-letniego Wójcika, młodego Mariusza Redka i Filipa Dylewicza (24 lata). Redka można wogóle pominąć, bo nie gra wcale, a zawodnik w wieku 21 lat powinien już być ograny z parkietem. Dylewicz natomiast dostaje regularnie szanse i gra dużo, jednak swoją grą nie powala. Fachowcy nazywają go 'zawodnikiem młodego pokolenia’ podczas gdy w takim wieku zawodnik powinien już błyszczeć, być gwiazdą. Polakom bowiem pomyliły się kategorie wiekowe. Zawodnik do 21 lat jest zawodnikiem, któy powinien się ogrywać zbierać doświadczenie, by później grać już na wysokim poziomie i w wieku 24-26 lat trząść ligą.

Spójrzmy jak wygląda to w ligach zagranicznych. W czołówce zawodników ligi greckiej można znaleźć 20-letniego Kostasa Vassiliadisa oraz 28-letniego Nikosa Hatzisa, a więc w lidze z wyższym poziomem jest starszy zawodnik, który przez najbliższe 3 lata będzie mógł prowadzić grę, a Vassiladis jest świetnym materiałem na nową gwiazdę. W Grecji gra nasz rodak Rafał Bigus, który euforii tam nie wzbudza. Podobnie jest w innych ligach w Hiszpanii mają Calderona, Scole i doświadczonego Duenasa. W Niemczech i Włoszech również można by dobrych zawodników. Dlatego Hiszpanie wychowali Gasola, Francuzi Diawa i Parkera, a Niemcy Nowitzkiego, Lampe natomiast koszykówki uczył się w Szwecji, by później z Hiszpani trafić za ocean. Nasz pierwszy Polak w NBA, Cezary Trybański natomiast ma zamiar kończyć karierę w wieku 25 lat. Za granicą wszyscy rozumieją, że szkolenie zawodników może się bardziej opłacić niż sprowadzanie dobrych Europejczyków i niechcianych u siebie Amerykanów. My tego nie rozumiemy i dlatego grupę eliminacyjną przegraliśmy nie tylko z Francją, ale także z Czechami i Słowenią. Zajęliśmy ostatnie miejsce i jeśli nic nie zmienimy w mentalności to w kolejnych eliminacjach nic się nie zmieni.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *