Wracamy do Kołobrzegu!

Po niezwykle emocjonującym spotkaniu, wygranym 95:87 po dogrywce koszykarze Iskry wyrównali stan rywalizacji z Kotwicą Kołobrzeg i o tym kto zagra w półfinale z Basketem Kwidzyn zadecyduje ostatni piąty mecz w Kołobrzegu. Relacja z obu spotkań poniżej.

21 zdjęć autorstwa Rafała Nowaka z obu meczy TUTAJ

ŚRODA

Mecz zaczyna się bardzo dobrze. Rywale nie mogą znaleźć sposobu na niezwykle skutecznego Janusza Sośniaka, a także na Sarana, który rzutem z ponad 7 metrów otworzył spotkanie oraz Surówkę, który oprócz dobrego rozgrywania również imponował skutecznością. Dla rywali pierwsze punkty zdobył rezerwowy(!) Artur Bajer, który dopiero w czwartej minucie gry ustalił wynik na 7:2. Później kolegę zaczęli wspierać lider zespołu Dawid Witos oraz również rezerwowy Marcin Juszczak. To pozwoliło się zbliżyć gościom na kilka punktów i zakończyć kwartę przegrywając zaledwie 20:17. Po krótkiej przerwie to jednak znów gospodarze byli górą. 'Sos’, który grał jak z nut był nie do zatrzymania, swoje dorzucili Surówka i Szynkiel gdy znó przewaga byłą bezpieczna Nikołaj Tanasejczuk poprosił o czas dla Kotwicy. Przewaga jednak wciąż rosła i na koniec pierwszej połowy wynosiła już 11 punktów. Przy wyniku 50:39 wszyscy byli pewni, że zwycvięstwo zostanie w Częstochowie. Niestety po przerwie zobaczyliśmy już zupełnie innych graczy. Bardzo szybko cztery faule (w tym niesportowy) złapał 'Sari’. Zabrakło skuteczności u tych, którzy do tej pory byli prawie nieomylni. Gdyby nie 'trójki’ Nogalskiego i 'Szyny’ to po III kwarcie Kotwica prowadziłaby kilkoma punktami. Tak udało się im 'tylko’ odrobić straty. Szybkie sprawiły faule, że kolejne były już karane rzutami osobistymi. Gracze Kotwicy z linii rzutów wolnych zdobyli aż 10 punktów. Trochę udało się rzucić z gry i goście przed ostatnimi 10 minutami prowadzili 62:64. Wszyscxy liczyli, że w końcówce uda się odrobić straty jednak już an początku kwarty 'Kotwa’ odskoczyłą na kilka oczek. Punkty Witosa, Radwana i Nowaka dawały spokojnie myśleć o prowadzeniu gry. Spokoju zabrakło natomiast gospodarzom, którzy kilka razy w prosty sposób oddawali piłkę rywalom. Znów kilka punktów udało się rzucić Surówce jednak kołobrzeżanie spokojnie dowieźli już wygraną do końca. Mimo, że mecz był wyrównany można było mieć spore obawy przed meczem czwartkowym. U naszych graczy coraz bardziej widoczne jest zmęczenie. Nei można się temu dziwić gdyż w aktualnej sytuacji trener Urbańczyk nie ma wielkiego pola manewru.

Iskra/TYTAN Częstochowa – Kotwica Kołobrzeg 79:88 (20:17; 30:22; 12:25; 17:24)

Punkty dla Iskry/TYTAN-a:
Sośniak 21(4×3), Surówka 17(3), Szynkiel 12(2), Milewski 8, Saran 7(1) – Nogalski 8(2), Trepka 4, Motyl 2.

Punkty dla Kotwicy:
Witos 25(1), Nowak 12, Radwan 12, Gibalski 8(2), Wichniarz 4 – Juszczak 15(2), Bajer 12, Małecki 0.

CZWARTEK

Mecz rozpoczął się równie dobrze jak wczorajszy. Tym razem jednak to Darek Szynkiel i Paweł Surówka nie dali pograć gościom. Dopiero Dawid Witos przełamał strzelecką niemoc Kotwicy, ale osamotniony nic nie mógł zdziałać. Świetna postawa Milewskiego, który wraz z wieloma zbiórkami notował kolejne punkty i następne rzuty 'Surego’ i 'Szyny’ sprawiły, że rywale w pewnym momencie przegrywali nawet 19:5. Przewaga utrzymywała się w tych okolicach przez króki okres, a później znów zaczęła rosnąć. Jednak dzięki celnym rzutom Juszczaka i Wichniarza oraz 'dwójce’ Gibalskiego rywale wrócili do straty 15 punktów. Warto zauważyć jak ostro grali goście w tej części gry. Z 8 fauli drużyny, aż należały do Jacka Gibalskiego. Po 10 minutach 30:15 dla Iskry.

W drugiej kwarcie znów zryw przyjezdnych. Tym razem jednak spowodowany głównie brutalnością naszych zawodników. Liczne osobiste wykonywane głównie przez Witosa i Bajera sprawiły, że przewaga topniała. Stopniała by zupełnie gdyby nie ożywienie jakie wnieśli Nogalski i Trepka. Głównie dzięki nim do przerwy TYTAN prowadził 49:43.

Po przerwie ku nieszczęściu gospodarzy rzutów za trzy zaczął próbować Grzegorz Radwan. Zawodnik, który przez cale środowe spotkanie i pół czwartkowego nie rzucił ani razu za trzy trafił w 10 minut czterokrotnie. Rónowagą dla niego był bohater dnia Szynkiel, który na początku idąc łeb w łeb z kapitanem gości zanotował 8 punktów. Przebudził się także najlepszy w dniu wczorajszym wśród gospodarzy 'Sos’, który zdobył 5 punktów. Znów punktowo zaskoczył także Milewski i w sumie udało się utrzymać prowadzenie. Niestety znów ono zmalało i z 6 został tylko 1 punkt. 68:67 pozwalało jednak naszym zawodnikom myśleć o zwycięstwie.

Ostatnie 10 minut dostarczyło kibicom niebywałych emocji. Już na początku goście obejmują prowadzenie, a później przez kilka minut utrzymuje się wynik 76:76. Po kolejnej 'dziwnej’ decyzji sędziego nie wytrzymał niezwykle spokojny na ogół Szynkiel i za kłótnie z arbitrem został ukarany przewinieniem technicznym. Parkiet opuścić musiał natomiast 'Sari’, który złapał piąte przewinienie. Wśród rywali znów natomiast skutecznie zagrał Radwan i trochę przed końcem Kotwica prowadziła 78:81. Na parkiet wszedł znów Piotr Trepka, który szybkim i ładnie ułożonym zagraniem odnalazł na obwodzie Szynkiela. Gracze przyjezdni zdążyli już sobie chyba zakodować, że 'Szyna’ z piłką na obwodzie jest problemem dla rywali i Artur Bajer postanowił sfaulować częstochowskiego obrońcę podczas rzutu. Szynkiel zamieniał jednak wszystkie rzuty wolne i doprowadził do remisu 81:81. Ten wynik utrzymał się już do końca regulaminowego czasu gry i kibiców czekała dogrywka.

Dodatkowe 5 minut zaczęło się po myśli drużyny z Kołobrzegu. Dzięki dobrej grze Witosa udało się opanować na początku sytuację. Jednak po zejściu Radwana za faule Witos wydawał się już osamotniony by później samemu stać się tłem dla gospodarzy. Właściwie to głównie dal trzech graczy. Nogalskiego, Szynkiela i bohatera dogrywki 'Trepiego’. Pierwsi dwaj zdobyli po 4 punkty, a ostatni nie dość, że otworzył kolegom drogę do kosza to jeszcze sam dorzucił kilka punktów. Najważniejszą akcją dogrywki była właśnie wykorzystana przez Trepkę sytuacja 2+1, która ustawiła gospodarzy w korzystnej sytuacji. Rywale próbowali jeszcze odrobić straty i faulowali właśnie częstochowskiego rozgrywającego. Nie udało im się jednak zdobyć już punktów, a z osobistych przewagę powiększył Trepka. Na uwagę zasługuje też fakt, że 'Pająk’ wykręcił niesamowite statystyki 16 punktów i 20 zbiórek udowadniając, że jest czołowym graczem ligi. Dzięki tej wygranej TYTAN-i wciąż mają szansę na półfinały. Muszą jednak wygrać w Kołobrzegu co nie będzie łatwe. Piąty mecz już w sobotę.

Iskra/TYTAN Częstochowa – Kotwica Kołobrzeg 95:87 (30:15; 19:28; 19:24; 13:14; d14:6)

Punkty dla Iskry/TYTAN-a:
Szynkiel 30(4×3), Milewski 16, Surówka 14(1), Sośniak 11(1), Saran 7(1) – Nogalski 9(1), Trepka 8, Motyl 0.

Punkty dla Kotwicy:
Radwan 23(6), Witos 20(1), Wichniarz 7 (1), Gibalski 6, Nowak 5 – Bajer 15, Juszczak 9, Małecki 2.

Po meczu powiedzieli:
Dariusz Szynkiel:
Myślę, że te przestoje w naszej grze to oznaka zmęczenia. Jednak cały czas gramy w 6-7 zawodników już od dłuższego czasu i momentami niestety brakuje konsekwencji wynikającej właśnie ze zmęczenia i z pojedynczych nieskutecznych akcji. Szczególnie wczoraj w trzeciej kwarcie niestety zagraliśmy mało zespołowo, mało konsekwentnie, każdy próbował zagrać indywidualne akcje, które kończyły się stratami. Oni do tego wyprowadzili kilka ataków i mieli już dużą przewagę, a my nie mieliśmy już sił tego odrobić. Wiadomo, że pojedziemy do Kołobrzegu żeby wygrać, jednak te trzy mecze pokazały, że jest tam ciężki teren i są specyficzne, twarde obręcze i przy naszej grze na obwodzie w czym jesteśmy mocni tam jest ciężko grać. Będziemy musieli grać bardziej pod kosz tak jak robiliśmy to w meczu, który udało nam się tam wygrać. Będzie jednak bardzo ciężko, może nawet najciężej ze wszystkich dotychczasowych meczy, ale jedziemy żeby wygrać.

Arkadiusz Urbańczyk:
Chcieliśmy bardzo dzisiaj wygrać i się nam udało. To zwycięstwo nam zrekompensowało wczorajszą porażkę i gramy dalej o półfinał. Jest to możliwe, bo pamiętam taką sytuację, jak grał Śląsk i Pruszków gdzie nie było praktycznie przewagi własnego parkietu bo jedni wygrywali u drugich i też zadecydował piąty mecz. Zobaczymy jak będzie, bo nie ukrywam, że czujemy zmęczenie. Można zagrać naprawdę dobrze dwie kwarty, a później to już zostaje wola walki, ambicja.
P.K.: Co się dzieje z Rafałem Motylem, który dobre mecze przeplata słabymi?
Nie wiem czy nie leży mu zespół Kotwicy czy też rywale mają na niego jakiś sposób, bo Radwan go bardzo mocno pilnował i Rafał nie miał w ogóle pola manewru, zaliczył trzy straty. Przy każdej próbie wejścia do środka był zablokowany. Są tego różne przyczyny, ale ja wierze, że równie dobrze może mu się zdążyć bardzo dobry mecz. To jest dobry gracz i chociażby w Kołobrzegu było tak, że pociągnął grę. To jest jednak taki zespół, że jednego gra jeden, a drugiego dnia drugi. Dzisiaj takim graczem był Darek Szynkiel, który gra z kontuzją i na własną odpowiedzialność. Grozi to nawet zerwaniem Achillesa, ale on gra.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *