Na kilka dni przed końcem kontraktu Agnieszka Starzyk została zawieszona na pół roku przez klub SPS Politechnika Częstochowa.
Powodem zawieszenia był wyjazd zawodniczki z eliminacji do Akademickich Mistrzostw Polski w siatkówce plazowej. Zawody odbywały się we Wrocławiu. Agnieszka Starzyk – grająca w parze z Jolantą Sokalską – awansowała do ósemki, która miała zapewniony awans do finałów w Gdańsku. Wtedy poinformowała trenera Janusza Majkusiaka, że z przyczyn osobistych musi wrócić do domu. Wyjechała więc z Wrocławia, a gdy w poniedziałek pojawiła się w klubie – okazało się, że jest zawieszona na pół roku!
„Musiałam wyjechać z turnieju i poinformowałam o tym trenera – mówi Agnieszka Starzyk. Dla mnie zdrowie matki jest ważniejsze od towarzyskich zawodów w plażówkę. To zawieszenie to według mnie czysta złośliwość trenera Majkusiaka. Wiedział, że zmieniam klub i chyba chciał mi to utrudnić.”
Czy więc trener Majkusiak mógł zawiesić siatkarkę?
„Rzeczywiście w kontrakcie jest zapis, że mam obowiązek reprezentować klub w meczach ligowych oraz towarzyskich, ale to były zawody w plażówkę. Na dodatek sama się do nich zgłosiłam…”
Wydaje się więc, że tę sytuację można było załatwić w inny sposób. Co teraz?
„Trener Majkusiak wymaga wszystkiego, co podpisałam w kontrakcie a sam go nie wypełnia. Ostatnio jakieś pieniądze dostałam w marcu, a było to chyba pół wypłaty za luty! Nie chodzi mi o jakieś premie za grę w barażach. Chciałabym po prostu otrzymać pieniądze, które należą się mi tytułem kontraktu. Czekam na decyzję PZPS. Jesli będzie dla mnie niekorzystna – odwołam się” – kończy była już zawodniczka SPS.
Mimo zawieszenia Starzyk mogła wyjechać na Akademickie Mistrzostwa Polski w siatkówce plażowej które w weekend odbywać się będą w Gdańsku..