Kolejna wygrana Sportowca

Nie zabrakło walki, krwi i efektownej gry. Wczoraj koszykarze Sportowca wygrali z Politechniką Poznań 97:87. Nasi zawodnicy zaprezentowali wysoką formę i gdyby kilka razy nie roztrwonili przewagi to wynik byłby wyższy.

Na parkiet wyszła piątka Trepka, Nogalski, Saran Szymański i Kukuczka. Wśród rywali natomiast od początku pojawił się Paweł Surówka, na którego przyjazd jak zwykle czekali zwolennicy jego stylu rozgrywania. Wynik otworzył jednak Tomasz Wojdyła trafiając za trzy. Nasi koszykarze przez pierwsze 4 minuty grali na równi z przyjezdnymi jednak od stanu 8:8 przejęli kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. Nie zawodził świetnie punktujący „Sari”, który w pierwszej kwarcie zdobył połowę punktów drużyny. To właśnie po trójce naszego skrzydłowego po kolejnej świetnej asyście Piotrka Trepki przy stanie 22:13 trener gości Tomasz Cichocki poprosił o czas. Powoli decydował się także na zmiany ponieważ Wojdyła wydawał się osamotniony. Słabo grali Semmler i Smorawiński, którzy ani w ataku ani w obronie nie mogli się odnaleźć. Sarana w zdobywaniu punktów wspierał natomiast Wojciech Kukuczka, który jednak szybko złapał dwa faule i ustąpił miejsca Tomaszowi Czajkowskiemu. Swoje punkty w pierwszych dziesięciu minutach dołożył także „Trepi” i przy spokojnej grze w ostatnich trzech minutach po I kwarcie gospodarze prowadzili 25:13. Trzeba tu także dodać, że przez całe 10 minut Przemek Szymański królował niepodzielnie na desce znacznie ułatwiajć grę swoim kolegom.

Druga część meczu zaczęła się od krwi „Czajki”, który ucierpiał w starciu z kolanem jednego z zawodników z Poznania. Środkowy opuścił parkiet i z opatrunkiem na twarzy przyglądał się poczynaniom kolegów do końca spotkania. Wynik jednak wciąż był pod kontrolą jednak gra wyglądała co raz gorzej. Kolejne straty Artura Mrówczyńskiego, który jednak rehabilitował się grą obronną zmusiły trenera Urbyńczyka do przerwy na żądanie. Mimo, że nasi zawodnicy grali jakby lekko rozkojarzeni to dobra dyspozycja rzutowa Dariusza Szynkiela trzymałą nas na prowadzeniu. Z drugiej strony jednak punktować zaczął kapitan Politechniki Karol Nowicki, a także wprowadzeni z ławki Adam Baganc oraz Maciej Grabiński. Gra toczyła się więc przez długi czas punkt za punkt, ale kolejne straty tym razem trochę lekkomyślnie podającego „Kuki” spowodowały, że na 3 mi9nuty przed przerwą Arkadiusz Urbańczyk znów musiał zwołać swój zespół przy ławce. Początkowo dało to efekt w postaci prowadzenia 42:30 w następnej minucie to jednak gospodarze byli górą niwelując stratę do 6 oczek. Poznaniacy wykorzystywali bowiem dużą liczbę fauli gospodarzy i punktowali nas z linii rzutów osobistych. Sytuację w samej końcówce pierwszej połowy udało się jednak opanować i rywale nie zbliżyli się już bardziej, a na przerwę zawodnicy schodzili przy wyniku 44:38. Na 15 sekund do końca kwarty Artur Mrówczyński zmylony pozostałym czasem oddał rzut ostatniej szansy z połowy boiska. Nic dziwnego, że to zagranie rozwścieczyło trenera gospodarzy.

Na drugą połowę nasi zawodnicy wyszli jakby odnowieni. Dobrą grę kontynuował „Szyna”, a kolejne punkty dokładał do swojej zdobyczy Saran co sprawiło, że nasi zawodnicy prowadzili 54:41. Tu jednak znów zdażyła się słabsza seria i szybko Sławomir Buczyniak rzutami zza linii 6,25 doprowadził znó do różnicy 6 punktów. Nie pomogła interwencja trenera Sportowca i rywale powoli zbliżali się do remisu dochodząc do wyniku 55:53 na 4 minuty przed końcem III kwarty. W tym momencie „trójkę” trafił Szynkiel, ale Wojdyła odpowiedział tym samym już w następnej akcji nie dając uciec zawodnikom częstochowskiego klubu. Na minutę przed końcem gry na parkiet wraca jednak bohater spotkania Przemek Szymański, który dobrze pokazuje się w obronie i rozbudzeni koledzy dobrymi akcjami rozbijają poznańską obronę 64:56 i przy tym stanie po kolejnym przechwycie „Glizdy”, na który rywale mogli odpowiedzieć tylko faulem trener Cichocki poprosił o czas. Nic to jednak nie zmieniło w grze i do końca przewaga gospodarzy jeszcze wzrosła i na koniec kwarty przy prowadzeniu 69:59 przewaga przed ostatnim starciem była solidna.

Nasi zawodnicy lubili tego dnia trwonić jednak przewagi więc niczego nie można byłoby być pewnym. Tym razem jednak tak się nei stało już na początku przewaga wzrastała głównie za sprawą wciąż faulujących Buczyniaka i Baganca. Swój wkłąd miał także jednak „Nogal”, który podania Trepki zamieniał w kolejne punkty. Przewaga utrzymywała się na poziomie 14 punktów kiedy to przebudził się Tomasz Smorawiński. Zawodnik, który grał fatalnie przez całe spotkanie w ostatniej kwarcie prowadził akcję za akcją kończąc ją punktami lub faulem rywali. Swoje dorzucili także Wojdyła i Nowicki i rywale znów mieli tylko kilka oczek straty do Sportowca. Na ponad 3 minuty przed końcem zespół rywali osłabił jednak Buczyniak. Zawodnik zderzył się z Dariuszem Szynkielem co było jednocześnie jego piątym faulem. Co ważniejsze obaj zawodnicy zakrwawieni opuścili parkiet. Od tamtej pory w wyniku nic już się nie zmieniało punkty padały głównie z osobistych, a momentem, w którym rywale mogli zapomnieć o zwycięstwie był faul Baganca na Szymańskim. Po dyskucjach zawodnik Politechniki dostał jeszcze przewinienie techniczne musiał opuścić parkiet, a Szymański zamienił w tym czasie wszystkie 4 rzuty na punkty. Ostatecznie gospodarze wygrali 97:87, po końcówce, w której zobaczyliśmy wszystkich zawodników nie grających wcześniej czyli Balika i Jankowskiego ze strony Sportowca oraz Bartosza i Szydłowskiego wśród gości. Wynik mógł być wyższy ale najważniejsze są 2 punkty i pierwsze zwycięstwo przed własną publicznością.

Punkty dla Sportowca:
Saran 26(3×3), Szymański 15, Nogalski 14, Trepka 12(1), Kukuczka 8(1) – Szynkiel 18(2), Mrówczyński 2, Jankowski 2, Balik 0, Czajkowski 0, Sośniak 0.

Punkty dla Politechniki:
Nowicki 20, Wojdyła 18(4), Smorawiński 11(1), Surówka 4, Semmler 3(1) – Buczyniak 13(3), Baganc (10), Grabiński 6(2), Szydłowski 2, Mowlik 0, Bartosz 0.

Wyróżniamy
Przemysława Szymańskiego za wszechstronność czyli za 15 punktów, 12 zbiórek, 5 asyst, 6 przechwytów i 2 bloki. Jego postawa po raz kolejny zachwyciła zgromadzonych w Hali Polonia kibiców.

Michała Sarana za najważniejsze punkty, których zdobył w sumie 26. 12 w I kwarcie i 11 w III. Skrzydłowy punktował wtedy kiedy drużyna tego potrzebowała najbardziej, a skuteczność 66% za 2 i 60% za 3 budzi respekt.

Piotrka Trepkę za błyskotliwość czyli za podania, które nie pozostawiały nic więcej jak tylko wykończyć dzieło.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *