Po wysokim zwycięstwie w meczu wyjazdowym, Sportowiec Częstochowa musi jeszcze tylko potwierdzić swoją wyższość na własnym parkiecie by zapewnić sobie utrzymanie. Zmęczeni ciężkim sezonem zawodnicy na pewno postarają się wygrać za wszelką cenę. Mecz Sportowca ze Spójnią dziś o godzinie 17.
Przed tygodniem drużyna Spójni kompletnie się rozsypała. Z klubu odeszli Nizioł i Gliszczyński, a najlepszy gracz, Stanisław Prus nie zagrał z powodu kontuzji. Podopieczni Arkadiusza Urbańczyka wykorzystali więc przewagę na obwodzie i krótką ławkę rywali pewnie wygrywając 84:69. Dziś jednak sytuacja jest inna. Możliwe, że do gry wróci Prus, a Gliszczyński po rozmowie z prezesem Bartczakiem wrócił do zespołu. Lepiej jest jednak także w ekipie Sportowca. Wprawdzie bez Łukasza Bąka, ale co w przypadku naszej drużyny jest rzadkością, wszyscy są zdrowi. W pierwszym starciu krótko na parkiecie przebywał Przemek Szymański, którego występ stał pod znakiem zapytania. W takiej sytuacji Sportowiec powinien postawić przysłowiową „kropkę nad i”, zakończyć sezon i zacząć się martwić o przyszłość koszykówki w Częstochowie.