Mamy co wspominać…

Koniec sezonu 2002/2003 w półfinałach drużyna ISKRY Częstochowa rywalizowała z Astorią Bydgoszcz, która wówczas przewyższała II ligę co najmniej o klasę. Częstochowianie pokazali jednak serce i charakter o mało co nie sprawiając ogromnej sensacji. Przy wspaniałej atmosferze na trybunach do awansu zabrakło niewiele. Dobra postawa sportowa i dobra atmosfera zachęciły pana Arkadiusza Musia do wykupienia „dzikiej karty”.

Tak zaczęła się przygoda Częstochowy z 1.ligą. W sezonach 2003/04-2006/07 przez 4 lata nasi koszykarze wbrew wszystkim problemom grali wprawiając w osłupienie rywali i ekspertów. Pierwszy sezon zaczął się fatalnie pod wodzą trenera Kubaszczyka, którego dziś pod Jasną Górą nikt już nie chce pamiętać. Skończyło się w dobrym stylu po serii świetnych spotkań nasz zespół zajął 9.miejsce, a i tak pozostał żal, że naszych zabraknie w fazie play-off.

W kolejnym sezonie w klubie prowadzonym już od początku rozgrywek przez Arkadiusza Urbańczyka pojawili się starzy znajomi Paweł Surówka i Łukasz Bąk. Poprzedni sezon na gwiazdę zespołu wylansował Przemka Migałę, a Tomek Milewski, który wzmocnił zespół w zimowej przerwie świetnie wpasował się w zespół. Zapowiadał się fantastyczny sezon, który jednak rozpoczął się od problemów. Po kilku porażkach okazało się, że sytuacja finansowa klubu nie jest najlepsza. Paradoksalnie od tej pory ISKRA zaczęła wygrywać z każdym jak leci pnąc się w górę tabeli. Gdy nasz zespół zajmował 4.miejsce w tabeli po XX kolejkach z drużyny odszedł Migała. Środkowy nie chciał dokończyć sezonu nie otrzymując wypłat, a klub co dziwne w Polsce nie czynił mu żadnych problemów. Mimo wszystko kilka dni później nasi koszykarze przywieźli 2 punkty ze Świecia pokazując, że wciąż są silni, bardzo silni. Następnie dość niespodziewanie zespół opuścił Marcin Miękus i znów gdy wydawało się, że wszystko leży miał miejsce kolejny pamiętny mecz. Michał Saran zdobywając 40 punktów poprowadził ISKRĘ do siódmego zwycięstwa z rzędu. Później jednak przyszłą seria porażek, która jednak nie trwała długo i nasz zespół spokojnie awansował do play-off. Emocjonujący ćwierćfinał z Kotwicą Kołobrzeg zakończył się porażką w serii 3:2. 5.miejsce naszych koszykarzy przy tych problemach uznano za ogromny sukces, po którym wszyscy ze zniecierpliwieniem czekali na kolejny sezon.

Kolejny sezon zaczął się jednak od informacji, że zawodnicy już mają kontrakty w innych klubach, a Arkadiusz Urbańczyk dawał przed sezonem 10% na to że koszykówka wciąż będzie obecna w Częstochowie. Okazało się jednak, że to wystarczy. Udało utrzymać się skład z poprzedniego roku i ściągnąć dodatkowo doświadczonego Wojciecha Kukuczkę. „Kuka” od początku stał się jednym z ulubieńców publiczności, a w zespół wpasował się jakby grał w nim kilka ładnych lat. Bez obozów i sparingów ISKRA zaczęła sezon w złym stylu. Później jednak każdy kolejny rywal otrzymywał solidną lekcję basketu od częstochowskich graczy, którzy zaczęli piąć się w górę tabeli. Po serii zwycięstw do końca I rundy nasi koszykarze grali już w kratkę, ale to nie forma była najważniejszym tematem dyskusji w przerwie zimowej. Paweł Surówka przeniósł się do Poznania, ale w jego miejsce dość nieoczekiwanie pojawił się Marcin Ecka. „Ecik” na starcie zaliczył 3 triple-double pod rząd sprawiając, że kibice nie tęsknili za Surówką zbyt długo. W jednym z tych spotkań ISKRA wygrała na wyjeździe ze Stalą Stalowa Wola (ówczesny lider). W Stalowej Woli nikt nie mógł wygrać, a udało się to graczom z Częstochowy, którzy zagrali wówczas jednym składem (Ecka, Krajewski, Saran, Sośniak, Milewski) bez zmian przez całe spotkanie. Później niestety zmęczeni sezonem koszykarze zaczęli przegrywać mecz za meczem tracąc szansę na awans do fazy play-off. Siedem porażek z rzędu na koniec sezonu zasadniczego nie przeszkodziło Tomkowi Milewskiemu w zdobyciu tytułu MVP. Nie wszyscy jednak z optymizmem patrzyli na czekające zespół mecze o utrzymanie. Nasi gracze dali sobie jednak radę wygrywając rywalizację 2:1 i kończąc trudny sezon.

Kolejny sezon bez pieniędzy to było już za dużo dla „Pająka” i „Ecika”, którzy odeszli do innych zespołów. W składzie oprócz naszych rodzimych graczy znalazł się zaciąg zawodników z drużyny akademickiej. W ekipie postanowił także zostać Wojtek Kukuczka. Przed sezonem skazywani na pożarcie już w I kolejce prawie utarli nosa murowanemu faworytowi z Inowrocławia. Świetnym graczem okazał się przede wszystkim Przemysław Szymański, ale w trakcie sezonu rozkręcili się Czajkowski, Mrówczyński i Klocek. Zespół pod szyldem Sportowca grał nierówno potrafiąc z każdym wygrać i z każdym przegrać. Ostatni rok gry toczył się już jednak na zasadzie, że co ugramy to nasze. Pozbawieni presji zawodnicy mieli szansę pokazania się w ligowym świecie i z niej fantastycznie skorzystali. Do potentata z Wałbrzycha odeszli Michał Saran i Wojciech Kukuczka, którzy wywalczyli awans do DBE. „Sari” jest w składzie Górnika na nadchodzący sezon. Skrzydłowy mimo wielu krytycznych i zawistnych uwag pożegnał się w dobrym stylu prowadząc klub do zwycięstwa. Odejście Kukuczki wykorzystał natomiast „Czajka”, który od tej pory pokazywał się z jak najlepszej strony na desce. Na koniec I rundy działacze z centrali w Warszawie, a także ci z klubu w Lublinie zafundowali nam szopkę z przekładaniem meczu, który by w końcu zweryfikowano jako walkower dla Startu. Osłabieni kontuzjami częstochowianie przegrywali w II rundzie mecz za meczem. Passę dziesięciu porażek przerwał dopiero wyjazd do Stargardu. Najważniejszy mecz sezonu miał jednak miejsce 24 lutego w Hali Polonia. Pierwsze od dawna zwycięstwo przy własnej publiczności. ISKRA pokonała Górnik Wałbrzych, który przyjechał z naszymi byłymi graczami. Mimo wszystko nierówna forma zaowocowała walką o utrzymanie, w której przyszło nam zmierzyć się z równie rozbitą problemami Spójnią Stargard. Udało wygrać się rywalizację 2:0 i utrzymać w sensie sportowym 1.ligę. Niestety tylko w sensie sportowym. Włodarzom klubu nie udało się zebrać pieniędzy na kolejny start w rozgrywkach. PZKosz nie zgodził się natomiast na zamianę miejsc z jednym z klubów II ligi i zdegradował zespół z Częstochowy do III ligi. Zawodnicy bez problemów znaleźli sobie klubu w I i II lidze, więc z powodu braku graczy startowanie na szczeblu wojewódzkim nie miało sensu. Nie wiadomo kiedy znów na koszykarskiej mapie Polski zaistnieje Częstochowa, ale odbudować coś jest jeszcze trudniej niż to utrzymać. Mimo wszystko kibice mieli okazję zobaczyć wiele emocjonujących spotkań, po których pełni entuzjazmu opuszczali Halę Polonia.

2004/05:

TYTAN Częstochowa – Basket Kwidzyn 79:81 – RELACJA

TYTAN Częstochowa – Siarka Tarnobrzeg 100:89 (Sari – 40 pkt.) RELACJA

TYTAN Częstochowa – Spójnia Stargard 79:81 RELACJA

2005/06:

Wywiad z Arkadiuszem Urbańczykiem – 10% szans

TYTAN Częstochowa – Stal Stalowa Wola 77:79 – RELACJA

TYTAN Częstochowa – Sokół Łańcut 93:86 (triple-double Ecki) – RELACJA

TYTAN Częstochowa – Górnik Wałbrzych 75:72 (triple-double nr 3) – RELACJA

TYTAN Częstochowa – Spójnia Stargard 99:76 (Pająk – 44 pkt) – RELACJA

TYTAN Częstochowa – Zastal Zielona Góra 70:74 – RELACJA

TYTAN Częstochowa – Pyra Poznań 80:91 (powrót Surówki) – RELACJA

TYTAN Częstochowa – CKS Czeladź 92:99 – RELACJA

Tomek Milewski MVP sezonu – nagrody e-basket.pl
nagrody polskikosz.pl

2006/07:

Sportowiec Częstochowa – Sportino Inowrocław 103:105 – RELACJA

Sportowiec Częstochowa – Resovia Rzeszów 92:86 – RELACJA

Sportowiec Częstochowa – Znicz Pruszków 88:91 – RELACJA

Sportowiec Częstochowa – Górnik Wałbrzych 81:80 – RELACJA

Przemek Szymański Debiutantem Roku, Sportowiec z nagrodą Fair-Play – nagrody polskikosz.pl

Sportowiec Częstochowa – Spójnia Stargard Szczeciński 84:76 (ostatni mecz drużyny) – RELACJA

Zawodnicy ISKRY w 1.lidze:

Paweł Balik
Łukasz Bąk
Tomasz Czajkowski
Marcin Ecka
Michał Jankowski
Sławomir Klocek
Miłosz Krajewski
Wojciech Kukuczka
Adrian Łyczba
Marcin Miękus
Przemysław Migała
Tomasz Milewski
Rafał Motyl
Artur Mrówczyński
Tomasz Nogalski
Adrian Płaczek
Michał Saran
Janusz Sośniak
Paweł Surówka
Przemysław Szymański
Dariusz Szynkiel
Rafał Szulc
Piotr Trepka
Alan Urbaniak
Sławomir Woldan

Trenerzy:
Adam Kubaszyczyk
Arkadiusz Urbańczyk

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *