Wspomnienie Jana Basińskiego

Nie wszyscy znają Jana Basińskiego, zwłaszcza młode pokolenie, a była to osoba w historii Rakowa szczególna. Była, bowiem w nocy z 8 na 9 stycznia odszedł od nas były zawodnik oraz trener czerwono-niebieskich. O bardzo subiektywne wspomnienie tej jakże zasłużonej dla klubu osoby pokusił się Michał Cybulski – znany od kilku lat kolekcjoner wszystkiego co związane z Rakowem, jak i badacz historii klubu.

Ten krótki felieton powinien przybliżyć – młodszym, oraz przypomnieć – starszym fanom – sylwetkę Jana Basińskiego.

ODSZEDŁ NAJWIĘKSZY Z NAJWIĘKSZYCH…

W nocy z wtorku na środę w wieku 74 lat zmarł Jan Basiński – człowiek najbardziej zasłużony w całej 87 już letniej historii Rakowa. Całe życie poświęcił dla jednego klubu. Wielka legenda, niezapomniana postać…

Urodził się 12 grudnia 1933 roku. Śmiało można powiedzieć, że miłość do Rakowa i do sportu w ogóle miał zaszczepioną od dziecka. Pochodził ze sportowej rodziny. Jego ojciec – Mieczysław był zawodnikiem premierowej drużyny Racovii z 1921 roku (później był działaczem Rakowa), w piłkę w Rakowie grali też jego bracia (Bolesław i Romuald).

Pierwsza wzmianka o występach Jana Basińskiego w zespole Rakowa pochodzi z 1949 roku i mówi, że Basiński był członkiem drużyny juniorów która bardzo dobrze sobie radziła w seniorskich rozgrywkach. W latach pięćdziesiątych gdy Raków występował w III lidze „zagłębiowskiej” J. Basiński był już czołowym graczem-kapitanem drużyny. Badaniem historii Rakowa zajmuję się już dość długo i z całą pewnością mogę stwierdzić, że nie jest możliwe podanie statystycznych danych z tamtego okresu.

Na podstawie rozmów z byłymi zawodnikami należy podać, że był to gracz po prostu niezastąpiony. Grał w „wielkiej drużynie” Rakowa która wywalczyła historyczny, upragniony awans do II ligi w 1962 roku. W pierwszym sezonie był wraz z kolegami o krok od awansu do I ligi. Zawsze w rozmowach podkreślał, że to była znakomita drużyna która w kraju mogła wygrać z każdym.

Piłkarską karierę zakończył w 1965 roku – po 16 latach gry ku chwale jednego klubu. Później został w Rakowie trenerem. Już w 1966 roku był w sztabie trenerskim II ligowego wówczas Rakowa. Na tym szczeblu rozgrywek dowodził też czerwono-niebieskimi w roku 1980, następnie w latach 1981-84 i 1990-91. Wychował całą rzeszę młodych piłkarzy Rakowa.

To od niego czerpali wzorce późniejsi ligowi trenerzy Rakowa – Zbigniew Dobosz czy Gotthard Kokott. Drużynę która wywalczyła w 1994 roku awans do I ligi pod wodzą Z. Dobosza zbudował właśnie Jan Basiński.

On kochał ten klub. Był trenerem-ojcem dla zawodników. W 1991 roku przejął drużynę trampkarzy Rakowa, którą prowadził aż do 1999r. Miałem ogromny zaszczyt być członkiem tej drużyny. Mogłem poznać tego wielkiego trenera i wspaniałego człowieka. Mieszkał na Alei Pokoju, pamiętam jak przyjeżdżał na treningi swoim małym czerwonym maluchem. W pamięci będę miał na zawsze jak nasz trener wjeżdża w zakręt tym swoim małym wozem z olbrzymią – jak na możliwości tego samochodu – prędkością. Nic dziwnego, drogę na stadion znał na pamięć… To był jego dom.

W ostatnim sezonie Rakowa w I lidze jeszcze raz poprowadził Raków. To była dla niego nagroda, choć pracował tylko w zastępstwie w 2 meczach (z Zagłębiem Lubin i Górnikiem). Potem jeszcze wrócił do drużyny trampkarzy. Byłem na Jego ostatnim meczu jaki prowadził z trenerskiej ławki. Pamiętam jak dziś mecz w Zawierciu Rakowa z GKS Katowice o awans do Mistrzostw Polski juniorów do lat 16. W drugiej połowie tego spotkania przy prowadzeniu Rakowa 1:0 bramkarz Rakowa Cezary Siwy minął się z piłką w polu karnym. Nasz wielki trener zasłabł. Wszyscy ruszyli w Jego kierunku. Pogotowie zdążyło uratować mu życie ale to był sygnał, że czas „zejść ze sceny”. On za bardzo przeżywał każdy mecz. Raków pojechał na mistrzostwa ale już bez swojego trenera…

10 lutego 2005 odwiedziłem Go w domu. Przyjął mnie w dresie Rakowa – to było symboliczne… Zdjęcie z Jego dedykacją traktuję niczym relikwię.

Na mecze Rakowa chodził do końca, zawsze stał w tym samym miejscu. Był chory więc swoim nowym Oplem wjeżdżał pod same trybuny… Nie mógł żyć bez Rakowa. Dziś takich ludzi już nie ma. To jest legenda taka jak w Ruchu Cieślik, w Górniku Oślizło czy Brychczy w Legii.

Dla mnie to oczywiste, że nasz stadion powinien nosić Jego imię…

Pogrzeb Tego Wielkiego człowieka odbędzie się w sobotę. Msza rozpocznie się o godz 12.00 w kaplicy przycmentarnej na cmentarzu Raków, po której odbędzie się pogrzeb. Trumna z ciałem będzie wystawiona w dniu pogrzebu w kaplicy od godz. 11.00.

Michał Cybulski

źródło: rakow.com.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *