Zapraszamy do zapoznania się z wywiadem w którym prezes klubu Mateusz Nowak podsumowuje miniony sezon oraz przedstawia najbliższe plany i cele stojące przed częstochowską drużyną rugby.
Rozgrywki dobiegły końca, teraz czas na podsumowania. Jaki to był sezon od strony sportowej dla Rugby Club Częstochowa?
Był dobry, co nie znaczy że nie mógł być lepszy. I obiektywnie oceniając nasz potencjał uważam że mogliśmy wygrać kilka meczy więcej, co nie zmienia faktu, że w finale szczytem dla nas byłoby i tak siódme miejsce. Żałuję turnieju w Bolesławcu, gdzie zagraliśmy bardzo słabo, poniżej poziomu na który nas stać.
Myślę, że ważną rolę odgrywała psychika. Za często wychodziliśmy na boisko z przekonaniem że gramy z dużo bardziej doświadczoną drużyną i że „możemy a nie musimy”. Z czasem to się będzie zmieniać – to my będziemy podchodzić do meczu z przekonaniem że z tą czy inną drużyna po prostu nie wypada nam przegrać.
A co przez ten czas działo się od strony organizacyjnej?
Działo się dużo. Począwszy od lutowej rejestracji w Urzędzie Miasta, która nadała nam tak upragnioną osobowość prawną i szeroki wachlarz nowych możliwości. Od czerwca, dzięki umowie zawartej z Zespołem Szkół im. gen. Andersa mamy na jakiś czas „z głowy” problem z miejscem do trenowania. To ważne, bo daje nam pewną stabilizację – możemy się spokojnie rozglądać za innymi obiektami bez przysłowiowego noża na gardle. Żeby nie było jednak za różowo, problem nie jest rozwiązany zupełnie. W Częstochowie obiektów które nadają się do gry zbyt wiele nie ma, a te które miasto przekazało we władanie klubom piłkarskim z najniższych klas rozgrywkowych są dla nas – drużyny reprezentującej Częstochowę na arenie ogólnopolskiej – niedostępne. To jest dość dziwna sytuacja, ale nie będziemy załamywac rąk i na pewno damy sobie radę. Będziemy walczyć o możliwość korzystania z budowanego właśnie na osiedlu „Północ” boiska ze sztuczną murawą. Na pewno to nie jest obiekt do gry w kontakcie, ale do treningów czysto technicznych będzie się świetnie nadawał.
Sezon zakończył się miłym akcentem – pozyskaniem sponsora…
Zgadza się, jest sponsor i choć jego wkład to póki co jedynie 20% naszego budżetu to jest to także znaczący krok naprzód i efekt tej współpracy będzie widoczny już wkrótce.
Oprócz finansów, kluczową rolę odgrywa potencjał ludzki. Przeprowadziliście w ostatnich miesiącach kilka dość sporych akcji promocyjnych, czy efekt tych działań jest widoczny w liczbie trenujących osób?
Jest. W klubie obecnie mamy 30 zarejestrowanych czynnych zawodników sposród których duża część dołączyła w tym roku. Problemem na pewno pozostaje regularność, gdyż wielu graczy łączy treningi z pracą czy studiami. Dla wielu spośród nowych zawodników pierwszym impulsem była nasza strona internetowa, która okazała się bardzo skutecznym medium w zakresie zwiększania popularności rugby w Częstochowie. Oprócz strony internetowej przygotowaliśmy kilka tysięcy vlepek które w różnych miejscach miasta zachęcają do gry, były oczywiście artykuły w prasie przy okazji naszych występów, oraz dwie akcje promocyjne przy okazji innych wydarzeń sportowych. Myślę, że od strony marketingowej którą koordynuje w klubie Tomasz Ociepa spisaliśmy się bardzo dobrze i możemy być wzorem dla wielu bardziej doświadczonych klubów.
Wracając do zawodników – czy w przyszłym sezonie trzon zespołu pozostanie taki sam?
Wydaję mi się, że pewne zmiany będą nieuniknione. Kilku chłopaków z podstawowego składu zamierza studiować poza Częstochową i to czy zostaną w drużynie okaże się na dobrą sprawę dopiero w październiku. System naszych zajęć, czyli dwa treningi w weekend i jeden w tygodniu daje im szansę na kontynuowanie gry, trudno jednak oczekiwać by ktoś przemierzał co piątek pół Polski pociągiem. W takich sytuacjach dużo lepszym rozwiązaniem będzie wybór lokalnego klubu, a taka możliwość też się nadarzy bo nasi zawodnicy zamierzają studiować między innymi w Poznaniu, Krakowie i Wrocławiu. Są jednak nowe twarze w drużynie, z dużym potencjałem i jestem przekonany, że ewentualne luki zostaną wypełnione.
Jakie plany Rugby Club Częstochowa ma na najbliższy sezon?
Stawiamy sobie bardzo konkretne cele. Bez nich łatwo utonąć w bylejakości i zadowolić się tym co już jest.
Od strony sportowej celem numer jeden jest ponowny awans do turnieju finałowego Polskiej Ligi „Rugby 7” z tą różnicą, że mamy zamiar odegrać w nim dużo ważniejszą rolę niż w minionym sezonie. W drugiej kolejności chcemy się godnie zaprezentować w regionalnej lidze rugby piętnastoosobowego do której się zgłosiliśmy. Będzie to nasz debiut w tej odmianie rugby dlatego formułowanie większych oczekiwań nie ma sensu. Chcemy zagrać, wytrzymać trudy sezonu i nauczyć się czegoś od drużyn bardziej doświadczonych w tej odmianie.
To cele sportowe. A czy czekają nas jakieś nowości od strony organizacyjnej?
Nasze wysiłki skupiamy na organizacji turnieju Polskiej Ligi „Rugby 7” w Częstochowie. To będą pierwsze oficjalne mecze rugby w naszym mieście, chcemy zaprosić ciekawe drużyny i zrobić turniej z fajną oprawą promując w ten sposób rugby. Zawody są już w kalendarzu Polskiego Związku Rugby, więc wstępnie mogę zaprosić wszystkich 27 września na stadion miejski przy ul. Dąbrowskiego. Będzie można poznać rugby oglądając interesujące zawody, liczę że ciekawe będą także towarzyszące im atrakcje, a przy okazji nie zabraknie możliwości żeby coś zjeść i wypić w miłej atmosferze.
Ze spraw bardziej przyziemnych, czeka nas wymiana klubowych strojów. Już w najbliższym czasie zawodnicy będą reprezentować drużynę w profesjonalnych koszulkach z klubowym herbem na piersi, a pamiętając, że porządne stroje do rugby do najtańszych nie należą jest to też jakieś wyzwanie natury organizacyjnej.
Jakie będzie częstochowskie rugby za pięć lat? Starczy Wam sił i motywacji żeby rozwój się nie zatrzymał?
Sił i motywacji starczy na pewno i akurat o to się nie martwię. Mamy konkretne cele, jesteśmy zdeterminowani jak mało kto i gotowi do wielu poświęceń żeby te wyznaczone cele osiągnąć. Widzę dużą szansę dla rugby w Polsce ogólnie, a także w Częstochowie w szczególności. Piłka nożna jako dyscyplina skorumpowana sięgnęła bruku na wszystkich możliwych szczeblach od ekstraklasy po najniższe klasy. Siatkówka w Częstochowie złapała zadyszkę mimo świetnego sezonu, na żużlu mamy jeszcze większe kuriozum, bo im lepsze wyniki drużyny tym mniej ludzi zasiada na trybunach. Ktoś może powiedzieć, że porównania z takimi klubami nie mają z naszego punktu widzenia żadnego sensu i że jesteśmy przy nich jak mrówka przy słoniu. To prawda, ale wczoraj nie było nas jeszcze wcale, a jutro – za parę lat – kto wie…