Krakowskie Smoki za mocne…

Od porażki gracze RC Częstochowa rozpoczęli udział w Regionalnej Lidze Rugby. Wynik 32:0 jest jak najbardziej zasłużony, jednak nie oddaje w pełni obrazu gry, szczególnie w pierwszej połowie, kiedy to częstochowianie długi czas prowadzili grę w okolicy pola punktowego krakowskiej Juvenii.

Zgodnie z przedmeczowym założeniem zawodnicy rozpoczęli pojedynek skupieni i ofiarnie stawiali opór przez pierwsze minuty spotkania. W pierwszej połowie gospodarze okazali się bezlitośni i skrzętnie wykorzystali wszytskie skonstruowane akcje. Zimnej krwi zabrakło natomiast naszym zawodnikom, którzy przy stanie 0:5 przez wiele minut utrzymywali posiadanie piłki w okolicy pola obronnego Juvenii, ale punktów nie zdobyli mimo, że z piłką na pole punktowe przedarł sie ostatecznie Maciej Gnych. Do szczęscia i wyrównania stanu meczu na 5:5 zabrakło naprawdę niewiele, a od starty punktów uchroniła Juvenię podłożona pod piłkę dłoń jednego z broniących zawodników. Mimo, że w bezpośrednim sąsiedztwie pola punktowego przeciwnika na korzyść naszej drużyny podyktowanych zostało kilka rzutów karnych nasi rugbiści nie zdecydowali się kopać ich „na słupy”. Zawodnciy ambitnie walczyli o pełne 5 punktów, nie przyjmując postawy minimalistycznej. W ostatnich minutach pierwszej części prowadzenie Juvenii powiększył zawodnik pierwszej linii młyna Siemaszko i do przerwy wynik brzmiał ostatecznie 10:0 dla gospodarzy.

Od początku drugiej części meczu naszym zawodnikom wydawało się brakować wytrzymałości i fizycznej, i mentalnej, by utrzymać koncentrację w dalszej fazie gry. Częstochowianie dali się zepchnąć na własną połowę, natomiast błędy w obronie były wykorzystywane przez bardziej doświadczonych rywali z Małopolski. Kolejne przyłożenia padały z coraz większą łatwością a obronę naszej drużyny odważną grą penetracyjną nękał łącznik młyna Juvenii Paweł Krzeszowiec. Właśnie ten zawodnik, w parze z Kajetanem Cyganikiem napsuł naszej drużynie najwięcej krwi i obnażył braki w organizacji gry obronnej. W końcowych minutach, po wąskim rozegraniu rzutu karnego przez formację młyna, doskonałą szansę na zdobycie punktów zmarnował Michał Markowski. Piłkę upuścił wpadając już na pole punktowe przeciwnika.

Bez względu na to ile ze stworzonych sytuacji udałoby wykorzystać naszym rugbistom, przyznać trzeba że druga drużyna Juvenii wygrała mecz w pełni zasłużenie. Jak wypadli nasi zawodnicy?
Ważąca w sumie 781 kg formacja młyna grała ofiarnie i ambitnie; lepiej w ataku niż w obronie. Często jednak zawodnikom brakowało pomysłu i odpowiedniej techniki aby piłkę po wejściu w kontakt uczynić możliwie jak najszybciej gotową do dalszej gry. Dość pewnie na swoją korzyść Częstochowianie roztrzygali młyny z własnym wrzutem. Dużo gorzej zawodnicy z numerami 1-8 radzili sobie grze obronnej i formacji autowej. Te elementy wymagają jak najpilniejszej poprawy w kontekście zbliżających się meczy.
Formacja ataku pracy miała w sobotę nieco mniej niż młyn. Na grząskim i nie wszędzie równym boisku piłka dochodziła do skrzydłowych sporadycznie, ale kiedy ci już ją otrzymywali grali pewnie i sposród zawodników ataku popełniali najmniej błędów. Dobry występ w roli obrońcy zaliczył także Dawid Skibiński. Zabezpieczał tyły, przejmował wysokie piłkie i odważnie zdobywał terytorium dla naszej drużyny.
Największą bolączką częstochowian było organizowanie się na boisku. Kiedy po kilku fazach gry wydawało się, że zawodnicy łapią swój rytm, piłka wypadała im zazwyczaj do przodu, a głowy robiły się coraz bardziej „gorące”.

Trener Mateusz Nowak: Mam mieszane uczucia po tym meczu. Z jednej strony jest bardzo rozgoryczony, bo wiem, że wiele sytaucji mogliśmy roztrzygnąć na swoją korzyść gdyby nie nerwy i brak pewności na boisku. Fajnie byłoby przyłożyć punkty w debiucie w rugby pietanstoosbowym, zwłaszcza, że wynik idzie w Polskę i wygląda dużo lepiej gdy po stronie przegranej drużyny jest kilka oczek. Drużyna uczy się dopiero tej prawdziwej gry w rugby. Dużo jest niepewności, nie każdy jeszcze rozumie swoją pozycję na boisku. Niektórym zostały siódemkowe nawyki na zasadzie, że „każdy jest od wszystkiego”, a w praktyce powinno być nieco inaczej. Tak czy inaczej dziękuje Juvenii za lekcję rugby, mam nadzieje, że moi zawodnicy wyciągną z niej wnioski.
Z drugiej strony, mimo tego wszystkiego o czym wspomniałem, jestem niezmiernie szczęsliwy. To historyczny dzień dla naszego Klubu. Zrealizowaliśmy postawiony sobie dwa lata temu cel – stworzyliśmy w Częstochowie drużynę która dziś mierzy się w ogólnopolskich rozgrywkach i choć jeszcze nie wygrywa to wstydu swojemu miastu na pewno nie przynosi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *