Po tym jak częstochowski Złomrex Włókniarz wygrał fazę zasadniczą Speedway Ekstraligi w sezonie 2008, niemal wszyscy kibice w całej Polsce uważali, że właśnie ten zespół zwycięży w całych rozgrywkach. Jednak w końcowej części „Lwów” dopadł pech, przez co nie stanęły na podium.
Tegoroczne rozgrywki rozpoczęły się nie udanie dla Włókniarza, bo od porażki na wyjeździe z Unią Leszno 41:50 6 kwietnia. Wówczas tylko Nicki Pedersen i Sebastian Ułamek nawiązali walkę z gospodarzami. W następnych dwóch kolejkach podopieczni Piotra Żyto zmierzyli się z Unią Tarnów oraz Caelum Stalą Gorzów, z którymi wygrali odpowiednio 69:23 i 50:40. Po tych spotkaniach dobre zdanie, wśród częstochowskich kibiców, zyskał Tomasz Gapiński, który, wraz Nickim Pedersenem, Gregiem Hancockiem, a także Sebastianem Ułamkiem, stanowił o sile zespołu. 1. maja częstochowskie „Lwy” podejmowały jednego z faworytów SE – Unibaxa Toruń. Niestety, w drugim biegu spotkania w karambolu uczestniczyli Lee Richardson oraz Michał Szczepaniak, który zastępował chorego na grypę jelitową Grega Hancocka. W wyniku tego wypadku obaj nie byli zdolni do dalszej jazdy i odwieziono ich do szpitala. Ostatecznie goście zwyciężyli 50:41. Kontuzje Richardsona i starszego z braci Szczepaniaków nie były jednak jedynymi przyczynami porażki. Na całej linii zawiódł bowiem krajowy lider Włókniarza – Sebastian Ułamek. „Seba” wywalczył zaledwie jedno „oczko” i w dodatku na koledze z drużyny. W kolejnych dwóch meczach mimo osłabienia i mizernej postawy Ułamka żużlowcy spod Jasnej Góry zwyciężyli z ZKŻ Kronopol Zielona Góra (49:41) oraz WTS Atlas Wrocław (50:40). Następnie „Lwy” kontynuowały zwycięską passę już do końca rundy zasadniczej. Kibicom ze „Świętego Miasta” w pamięci najbardziej utkwił mecz w Toruniu 20 lipca, kiedy włókniarze niespodziewanie pokonali tamtejszy Unibax aż 56:36! Jako ciekawostkę można dodać fakt, że wtedy wszyscy zawodnicy Włókniarza pojechali przyzwoicie. A zaskoczył przede wszystkim Mateusz Szczepaniak, który zdobył 9 punktów i jeden bonus.
Fazę play-off jeźdźcy spod znaku „Lwa” rozpoczęli od zwycięstwa nad wrocławskim Atlasem 53:39 na „Arenie Częstochowa”. Spotkanie rozegrane zostało 31. sierpnia. Dzień później odbył się zaległy mecz we Wrocławiu. Pod nieobecność Jasona Crumpa, Złomrex Włókniarz rozgromił WTS 60:32. Zbyt niska nota małych punktów sprawiła jednak, że częstochowianie w półfinale play-off SE trafili na leszczyńską Unię. Faworytem tej rywalizacji był zespół z Częstochowy. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna dla „Lwów” i to leszczynianie awansowali do finału Drużynowych Mistrzostw Polski. W pierwszym, wyjazdowym, spotkaniu ½ finału Włókniarz przegrał 41:51. W tym pojedynku tylko Nicki Pedersen okazał się mocnym punktem drużyny, zdobywając 21 punktów. W rewanżu, który przekładany był dwukrotnie, ponownie górą byli podopieczni Czesława Czernickiego, wygrywając 50:40. Jednak częstochowianie przystąpili do niego w osłabionym składzie, brakiem Tomasza Gapińskiego. Ponadto podczas spotkania mocno poobijali się Lee Richardson i Sebastian Ułamek. Pierwszy został odwieziony do szpitala na badania. Drugi natomiast był zdolny do dalszej jazdy, ale po wypadku nie spisywał się do końca tak jak oczekiwali tego fani. Na pocieszenie „Lwom” pozostała walka o brąz, gdzie zmierzyły się z ZKŻ Kronopol Zielona Góra. W pierwszym meczu w grodze Bachusa głównie przez fatalną postawę Ułamka, a także braci Michała i Mateusza Szczepaniaków Złomrex Włókniarz Częstochowa przegrał wysoko 28:62. W rewanżowym meczu zwyciężyli częstochowianie 51:41. Jednak pomimo wygranej miejscowych, to zielonogórzanie cieszyli z końcowego sukcesu, jakim był brązowy medal Drużynowych Mistrzostw Polski. Po stronie „Lwów” po raz pierwszy, a zarazem ostatni, zaprezentował się Edward Kennett. Brytyjczyk mimo małej ilości punktów (2), pokazał się z ambitnej strony. Starał się bowiem nawiązać walkę z bardziej doświadczonymi od siebie zawodnikami.
Reasumując, miniony sezon nie okazał się zbytnio udany dla częstochowskich „Lwów”. Co prawda częstochowianie wygrali rundę zasadniczą żużlowej elity, mając na swoim koncie 10 z rzędu zwycięstwa, ale ich plany były zdecydowanie ambitniejsze. N. Pedersen, Hancock i Ułamek mieli poprowadzić Włókniarza do piątego w historii tytułu Drużynowego Mistrza Polski. Ostatecznie jednak częstochowscy żużlowcy musieli zadowolić się czwartą lokatą.