„Kulisy Rakowa”: Rozmowa z Dawidem Jankowskim.

W klubie z Limanowskiego atmosfera staje się co raz bardziej gęsta. My o ocenę całej tej sytuacji jaka się wytworzyła w ostatnim czasie poprosiliśmy jednego z najstarszych zawodników Rakowa, Dawida Jankowskiego.


Od kilku dni sytuacja Rakowa jest bardzo zła. Jak Wy jako zawodnicy zaopatrujecie się na taki stan wydarzeń?

– Zostaliśmy postawieni w bardzo trudnej sytuacji, a część z nas nawet w dramatycznej. Szczęściem tej drużyn jest to, że obowiązkami związanymi z utrzymaniem przez siebie innych, myślę tu o żonach czy dzieciach była obarczona trójka czy czwórka zawodników. Czasy się zmieniły, standardy podniosły i już nawet młody zawodnik oczekuje regularnych wypłat za wykonywanie swej pracy, a takich w Rakowie nie było przez ostatnie kilka miesięcy. Co do sytuacji klubu i grożącej mu upadłości jest to wielki dramat. Ogólnie jeszcze do mnie nie dotarło to wszystko.

Spędziłeś w Rakowie prawie całe sportowe życie, z krótkim epizodem w częstochowskiej Victorii. Już kiedyś Raków był na krawędzi upadku. Jak myślisz czemu znów sytuacja się powtórzyła?

– Gdy z klubem żegnała się Pani Bielecka bardzo mnie to dziwiło. Dlaczego za brak awansu obarczono ludzi zarządzającymi klubem? Wydatki były takie na jakie było stać klub, może pensje zawodników małe, ale regularne premie meczowe wypłacane na czas, był sprzęt, dokonano wzmocnień by awansować (Trepka, Skwara) i co? …Za brak awansu w tamtym okresie powinno się rozliczyć raczej trenera i zawodników, a nie zarząd. Ludzie chcieli zmian i nastąpiły.

Jak Ty to wszystko oceniasz, całą tą sytuację jaka wytworzyła się w Rakowie?

– Jak ja to oceniam? Będę mówił szczerze to co myślę jak to ostatnio wyglądało. Zawsze byłem szczery i miałem przez to problemy, które odbijały się na mnie, ale taki mam charakter. Za kadencji ostatniego prezesa w klubie było eldorado. Główny celem było wydawanie pieniędzy, czy one były w kasie czy nie. Podpisywano umowy nierealne do spełnienia, dawano podwyżki za to tylko, że ktoś zapukał do sekretariatu lub za to, że był kumplem. Nie liczono wydatków, nie płacono rachunków. Jak ja to oceniam? Ktoś zrobił jeden wielki burdel z dobrze prosperującego klubu

Czy do Was dobiegały głosy o tym, że w klubie dzieje się co raz gorzej i czy ktoś z Wami spotykał, mam tutaj na myśli „ grupę ratującą Raków „?

– O tym, że w klubie będzie gorzej, mówiłem zaraz, gdy się dowiedziałem jacy ludzie będą tu pracować i gdy usłyszałem kilka pierwszych decyzji jakie podjęli. Mieliśmy takie spotkania i byliśmy informowani o działaniach jakie są wykonywane by ratować klub.

Jak myślisz, kto według Ciebie doprowadził do takiej sytuacji w jakiej obecnie znalazł się Raków?

– W Rakowie jako klubie nigdy nie było jedności. Zawsze ludzie sobie przeszkadzali w pracy, zamiast pomagać i iść w jednym kierunku. Zawsze były jakieś podziały, każdy chciał być najważniejszy i najmądrzejszy. Sam jestem osobą, która dogłębnie się o tym przekonał. Ludzie z klubu potrafili rozmawiać z Tobą, uśmiechać się, przyznawać ci racje, a za chwilę obrobili ci dupę do kogoś innego.

W klubie nigdy nie szanowano zawodników, nigdy nie rozmawiano z drużyną o problemach, zawsze narzucano jej swoje zdanie i decyzje. Miałem okazje przez pewien czas prowadzić 2 drużynę Rakowa i rozmawiać tam z jej zawodnikami. Dziwiło mnie jak chłopak 17 czy 18 lat mówił mi, że on chyba zrezygnuje z grania lub może pójdzie pograć w jakieś A-klasie.

Kiedyś grupy młodzieżowe liczyły tyle osób, że nie wszyscy mogli brać udział w meczach, a teraz ciężko było zebrać 11 zawodników na mecz rezerwy czy juniorów. Dla mnie presja związana z wynikiem w Rakowie jest zbyt duża, myślę tu o młodzieży. Raków ma bardzo dobrze wyszkolonych technicznie zawodników, ale tylko technicznie. Mentalność, taktyka, ambicje i jeszcze wiele innych spraw u zawodników Rakowa nie istnieje, gdzieś zostało to zagubione. Gdy przychodzi moment by odnosić sukcesy, okazuje się, że zawodnik jest już wypalony,

Co do pytania, to ktoś podpisywał te umowy, podejmował decyzje i zgadzał się na wszystkie te sprawy, które doprowadziły do takich długów. Wiem też, że nie wszystkie decyzje jakie podejmował prezes klubu były konsultowane z resztą zarządu. Gdy dyrektor klubu Piotr Bański mówił prezesowi Borkowskiemu, że Rakowa nie stać na podpisanie tak wyglądających umów, na takie i czy inne kwoty z nowymi zawodnikami, że nie stać klubu na utrzymanie ich mieszkań, nic sobie z tego nie robiono. Podpisywano wszystko jak leci.

Myślę, że gdybym dał do podpisania własną umowę o kupnie samochodu na raty, też by została podpisana. Odpowiedz na pytanie chyba jest już znana.

Jak oceniasz pracę tzw. „grupy ratującej Raków” czy uważasz, że jest wśród nich osoba, która będzie w stanie udźwignąć taki klub jakim jest Raków bo wiadomo, że to wielka odpowiedzialność.

– Nie wiem jak wyglądały rozmowy, ustalenia bo przy tym mnie nie było. Z rozmów jakie miały miejsce między mną i osobami z tej grupy wygląda na to, że spełnili wszystkie możliwe kryteria i warunki jakie im stawiano. Ostatnio mówi się też, że są osoby które próbują przeszkadzać w naprawianiu tego wszystkiego. Tu niestety nie znam szczegółów i nie mogę nic więcej powiedzieć. Wierze, że znajdzie się osoba, która będzie prowadzić klub profesjonalnie i tchnie w Raków nowego ducha.

Którzy z zawodników już opuścili drużynę Rakowa?

– Na pewno Foszmańczyk, Laskowski, Orzechowski, Gołąb, Piertoń, Mizgajski, Sekulski nie wiem jak wygląda na teraz sprawa Kaciczaka i Jeremicza. Są to wszyscy zawodnicy transferowani w ostatnim czasie prócz Fosy. Reszta czeka na rozwiązanie spraw do końca lub też na oferty z innych klubów, które powoli napływają.

Czy Ty mimo tak trudnej sytuacji finansowej i organizacyjnej klubu będziesz dalej występował w tym klubie i czy masz może jakieś oferty z innych drużyn?

– Bardzo chciałbym pozostać w klubie. Występowanie stoi pod dużym znakiem zapytania, w ostatnich tygodniach rundy jesiennej, dało o sobie znać kolano. Po badaniach potrzebny jest zabieg artroskopii, by uzyskać pełną sprawność kolana i by nie doszło do większego uszkodzenia. Moje akcje na rynku piłkarskim, mimo rozegrania dobrej rundy nie stoją wysoko.

Pierwszym, który mi to okazał był trener Olbiński od razu sadzając mnie na ławce rezerwowych. Bo podobno nie zawsze muszą grać zawodnicy znajdujący się w najlepszej formie. Telefon milczy, propozycji jak na teraz nie miałem.
Aktualnie szukam pracy. Mając prace mogę grać w Rakowie nawet za darmo, niezależnie od ligi w jakiej będzie.

Co byś chciał przekazać kibicom Rakowa za pośrednictwem Częstochowskiego Portalu Sportowego w tych trudnych chwilach?

– Chciałem powiedzieć, że Raków nieważne jakie byłyby dla niego chwile zawsze będzie istniał dzięki swej tradycji, sukcesom i właśnie kibicom. Ja jako zawodnik nigdy nie zapomnę meczy barażowych o 3 ligę czy ostatniego wyjazdu do Sosnowca. Nie będę nikomu wchodził w tyłek, ale takich kibiców jak ma Raków nie spotyka się na wielu stadionach piłkarskich. Często słyszało się od zawodników innych drużyn, że macie super kibiców. Więc jedno co mogę powiedzieć tak trzymać, a Raków nigdy nie zginie.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał: Przemysław Pindor.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *