Wraca KSM czyli profesjonalizm po polsku

Jeśli potwierdzą się informacje „Gazety Wyborczej”, to w sezonie 2011 znów obowiązywać będzie KSM. Przepis wycofany przed laty z rozgrywek ze względu na swoją absurdalność.


Kibice żużla z pewnością pamiętają gdy w latach 1999-2002 przerwę między sezonami spędzało się z kalkulatorem w dłoni. Należało bowiem tak dobrać skład, by suma KSM wszystkich zawodników nie przekraczała limitu.

Doprowadziło to do wielu absurdów. Zawodnicy z wysoką średnią nie byli rozchwytywani przez kluby, a niektórzy nawet (Łukasz Romanek) mieli problemy z załapaniem się do składu. Stąd pod koniec sezonu, w meczach o „pietruszkę” zawodnikom zdarzały się bardzo słabe występy, które obniżały średnią. Największym paradoksem był jednak fakt, że najlepsze drużyny musiały osłabiać skład, by wystartować w rozgrywkach.

Prezesi klubów w 2002 roku powiedzieli wreszcie dość. KSM doprowadził bowiem do sytuacji, w której podpisanie długotrwałej umowy wiązało się z dużym ryzykiem, a kluby musiały rozwiązywać kontrakty, by zmieścić się w limicie.

Za pomysłem KSM stoi słuszna idea. Chodzi bowiem o wyrównanie poziomu rozgrywek w profesjonalnej lidze jaką jest Speedway Ekstraliga. Drugim powodem jest ograniczenie finansowych żądań żużlowców, ale te przecież dyktuje rynek. Nicky Pedersen, czy Tomasz Gollob zarabiają tyle ile ktoś jest im w stanie zapłacić. KSM wywinduje za to zarobki żużlowców, którzy mieli słabszy sezon. Jeśli chodzi o zarobki, to może lepiej wprowadzić limit płac wzorem NBA. Załóżmy, że za każdą złotówkę ponad limit wydatków, klub musi wpłacić złotówkę na specjalny budżet, z którego finansowane będzie szkolenie młodzieży.

Co do wyrównania poziomu, to rzeczywiście liga zapewne stanie się bardziej wyrównana. Niestety jest to równanie w dół, które zaowocuje obniżeniem poziomu najlepszych klubów. Co ciekawe pomysł o wprowadzeniu Kalkulowanej Średniej Meczowej pojawił się po sezonie, w którym jednostronnych meczów było jak na lekarstwo, a najwyższe zwycięstwo w sezonie zasadniczym odniósł Falubaz, który rozgromił Unibaks Toruń. Co ciekawe obie drużyny spotkały się w finale Speedway Ekstraligi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *