Rusza sezon Grand Prix

Są takie dni, na które czeka się bardzo długo. Są one prawdziwym świętem dla każdego kibica, bez względu na preferowaną dyscyplinę sportu. Dziś swoje święto mają fani speedway’a. Doczekali się! W Lesznie rozpoczyna się cykl turniejów Grand Prix.

Podobnie jak w minionych sezonach cykl składał się będzie z 11 turniejów. Po raz pierwszy zaszczyt goszczenia najlepszych żużlowców świata będą miały Toruń i malutka chorwacka miejscowość Gorican. Najliczniej reprezentowanymi nacjami będą Polacy, Szwedzi i Duńczycy, którzy będą mieć po trzech przedstawicieli. Po dwóch reprezentantów mieć będą Australijczycy i Brytyjczycy. Stawkę uzupełnią Amerykanin Greg Hancock oraz Rosjanin Emil Sajfutdinow.

Wielu fachowców uważa, że tegoroczne rozgrywki będą w pewnym sensie przełomowe. Starzy wyjadacze zapewne poczują na plecach oddech młodych gniewnych w postaci Emila Sajfutdinowa, Fredrika Lindgrena, Chrisa Holdera czy Tai’a Woffindena.
Za poprzedni, kompletnie nieudany sezon będzie chciał zrehabilitować się Nicki Pedersen. Polscy kibice najmocniej kciuki powinni trzymać za Tomasza Golloba, któremu tytuł mistrza świata się po prostu należy. Byłby on zapewne najwspanialszym zwieńczeniem kariery Golloba.

Zuchwałych na złoto jest jednak więcej: bezkompromisowy, szalenie widowiskowo jeżdżący i nie bojący się na torze nikogo Emil Sajfutdinow; niespełniony, a ciągle posiadający ogromny potencjał Andreasa Jonssona czy wreszcie aktualny mistrz Jasona Crumpa, którego fanom żużla bliżej przedstawiać nie trzeba.

Pierwszy turniej zawsze jest zagadką. W tym roku będzie jednak wyjątkowo dużą. Splot nieszczęśliwych zdarzeń w postaci niekorzystnej aury i Żałoby Narodowej spowodował, że zawodnicy mieli mało jak nigdy okazji do ścigania się na polskich torach. Znamiennym przykładem może tu być choćby drużyna Włókniarza Częstochowa, która nie rozegrała jeszcze ani jednego meczu ligowego. Niepodobna sobie przypomnieć, kiedy pierwszy turniej z cyklu odbywał się wcześniej, niż ligowa inauguracja naszej drużyny.

W Częstochowie kibice ze szczególną uwagę śledzić będą poczynania dwójki „włókniarzy”, czyli Rune Holty i Tai’a Woffindena. Popularny „Rysiek” już od paru sezonów zapowiada, że jazda w tych rozgrywkach niezbyt mu się kalkuluje, ale potem zawsze rzutem na taśmę się w nich utrzymuje. W zeszłym roku zajął dość wysokie, siódme miejsce. Młodziutki Tai Woffinden będzie absolutnym debiutantem, któremu organizatorzy przyznali stałą „dziką kartę”,. Niestety na początku sezonu Tai nie błyszczał formą w lidze angielskiej oraz meczach sparingowych. Wpływ na to miała z pewnością śmierć ojca zawodnika w czasie przerwy zimowej. Pozostaje mieć tylko nadzieje, że Woffi szybko pozbiera się po tych traumatycznych przeżyciach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *