Cztery kwarty z Michałem Saranem

Gorąco zachęcamy do lektury bardzo ciekawego wywiadu z Michałem Saranem, który ukazał się na oficjalnej stronie Drometu AJD Częstochowa (uks16.pl).

I KWARTA

B: O początkach z koszykówka.
MS:
Jak w większości przypadków moja przygoda z koszykówką zaczęła się w szkole podstawowej na zajęciach w-f. Początkowo była to zabawa. Pojechałem kiedyś na mecz Iskry Częstochowa i pomyślałem że fajnie by było kiedyś w tym klubie zagrać. Wówczas nie sądziłem że większość zawodników których wtedy podziwiałem stanie się za kilka lat moimi kumplami.

B: O motywacji
MS:
Jeżeli ktoś nie potrafi znaleźć motywacji nie ma szans żeby osiągnąć cokolwiek w życiu nie tylko w dziedzinie sportu ale w każdej dziedzinie życia. Potrafię we wszystkim znaleźć motywację. Każdy przegrany mecz każdy stracony punkt każda nieudana akcja to dla mnie motywacja do cięższej pracy.

B: Ciężka praca i szereg wyrzeczeń
MS:
To powiedzenie Przemka Migały, które często w żartach wypowiadał. Jest ono jednak bardzo prawdziwe. Wiem sam po sobie że gdyby nie ciężka praca, pot wylany na treningach i siłowni a jednocześnie szereg rzeczy z których zrezygnowałem nie osiągnąłbym tego co udało mi się osiągnąć.

B: Początek w Iskrze
MS:
W Iskrze zacząłem grać w wieku 17 lat. Było ciężko wielokrotnie dostałem po uszach. Okazało się że nie da się tak łatwo nadrobić okresu rozgrywek młodzieżowych i braków w wyszkoleniu technicznym. Dzięki uporowi pewne rzeczy udało się nadrobić a niektóre zatuszować żeby nie były tak widoczne.

B: Mistrzostwa Polski Juniorów Starszych
MS:
Nie grałem wówczas dużo. Ale bardzo miło wspominam tamtą imprezę. Po drodze pokonaliśmy drużyny składające się z zawodników grających w zespołach ligowych wielu z nich później grało w ekstraklasie a niektórzy w kadrze. Pokazało to że w zawodnikach jest potencjał niestety nie zostało to wykorzystane a szkoda.

B: Trzej przyjaciele Saran, Trepka, Nogalski.
MS:
Z tej Imprezy właśnie my we trójkę zostaliśmy przy koszykówce i udało się nam coś osiągnąć. Uważam i zawsze to powtarzam że i Piotrek i Tomek są zawodnikami na poziomie ekstraklasy. Wiele razem na boisku przeszliśmy udało się również razem zagrać w Łodzi. Mamy dobry kontakt i zawsze wiele mi pomagali.

II KWARTA

B: Sławek Gajda
MS:
Mój pierwszy trener w dorosłej koszykówce. Osoba która dała mi szanse i pomogła w wielu rzeczach. Od lat jesteśmy w kontakcie i w bardzo dobrych stosunkach. Zawsze chętnie mi pomaga i z wieloma sprawami mogę się do niego zwrócić o pomoc czy rade.

B: Przełomowy mecz
MS:
Na początku każdy mecz był dla mnie przełomowy wiele się musiałem nauczyć i każda dobra akcja była dla mnie ważna. Budowała we mnie wiarę we własne możliwości co budowało we mnie motywację i chęć do dalszej pracy.

B: O awans do I ligi
MS:
Pierwszy sezon ze sponsorem gdzie organizacyjnie było ok. Mocno rozbudzone nadzieje. Jednak od początku nie grało to tak jak powinno. Pomimo tego awans był realny nie udało się. Dzięki hojności sponsora wykupiliśmy dziką kartę i zagraliśmy w pierwszej lidze.

B: 1 liga i trener Adam Kubaszczyk
MS:
Po niezłym sezonie w 2 lidze myślałem że będzie szło to na fali, że nadal będę grał sporo a tutaj wylądowałem na ławce. Były to ciężkie chwile. Trener Kubaszczyk nie ufał praktycznie żadnemu zawodnikowi z Częstochowy. Chyba powinien tego żałować bo jak pokazały późniejsze mecze pokazaliśmy że potrafimy grać i wygrywać.

B: Arkadiusz Urbańczyk
MS:
Przejął drużynę w trudnym momencie, rozbitą i fizycznie i psychicznie. Pokazał że potrafi mentalnie podejść do zespołu. W krótkim czasie po objęciu stanowiska trenera zespół zanotował serię 7 zwycięstw z rzędu i przegrał dopiero z Turowem Zgorzelec. Pod jego wodzą zrobiłem kolejny krok w dorosłej koszykówce. Pomimo że obaj mamy trudne charaktery nieźle się dogadujemy i staramy się stworzyć silną drużynę koszykówki żeńskiej w Częstochowie.

B: Bieda, ale najlepszy sezon – blisko awansu do PLK
MS:
Na pewno był to pod względem sportowym bardzo udany sezon. Przegraliśmy w pierwszej rundzie z Kotwicą Kołobrzeg 3:2 w meczach. Później Kotwica wygrała w dziwnych okolicznościach z Kwidzynem. Kto wie jakby się to skończyło gdybyśmy my z nimi zagrali.

B: Sportowiec Częstochowa
MS:
Po wycofaniu się głównego sponsora to byłą jedyna szansa żeby częstochowska koszykówka nadal istniała. Pomimo nienajlepszej sytuacji organizacyjno finansowej mogliśmy nadal robić to co kochaliśmy czyli grać w koszykówkę.

B: Decyzja o odejściu i ostatni mecz w Hali Polonia
MS:
Jedna z najtrudniejszych chwil w moim życiu. Musiałem podjąć decyzję o tym że opuszczam przyjaciół że w jakimś sensie ich zawodzę. Nie przespana noc przed meczem. Pamiętam że już podczas rozgrzewki zakomunikowano że to mój ostatni mecz. Nie ukrywam po meczu pojawiły się łzy.

III KWARTA

B: Radosław Czerniak
MS:
Trener który ukształtował mnie jako zawodnika moje myślenie o koszykówce. Nigdy nie wymagał ode mnie rzucania punktów. Rozliczał mnie z zadań które nie zawsze oddają statystyki. Przy nim spędziłem swój jedyny sezon w PLK.

B: Wojtek Kukuczka
MS:
Człowiek o ogromnej charyzmie. Śmiało mogę nazwać go swoim przyjacielem. Razem graliśmy w Częstochowie, Wałbrzychu i Łodzi. Wiele super przeżytych momentów i zwycięstw na boisku. Ma trudny charakter wielokrotnie się kłóciliśmy ale szybko wszystko wracało do normy.

B: Inna rola w Wałbrzychu
MS:
Wszyscy zawsze kojarzyli mnie z zawodnikiem rzucającym z łowcą punktów. Do Wałbrzycha odchodziłem jako 2 strzelec po Krzysztofie Szubardze w lidze. Trener Czerniak ściągnął mnie tam jako zawodnika do zadań specjalnych człowieka do czarnej roboty. Myślę że nie zawiodłem go.

B: Powrót do domu
MS:
Pierwszy raz grałem w Hali Polonia przeciwko swojej drużynie. Niestety na boisku nie ma sentymentów. Ostatecznie po dziwnej i kontrowersyjnej końcówce wygrała drużyna z Częstochowy. Jak się później okazało dzięki takiemu wynikowi Sportowiec się utrzymał w pierwszej lidze a Wałbrzych awansował do ekstraklasy.

B: Górnik – Sportino i awans do PLK
MS:
To było niesamowite doświadczenie. Po dwóch meczach u siebie przegrywaliśmy 0-2. Odrobiliśmy straty w Inowrocławiu. Decydujący mecz u siebie to szaleństwo. Około 2 tyś osób na trybunach i awans.

B: Cukrzyca
MS:
Gdy zaczęły spełniać się moje marzenia o awansie i grze w PLK. Spłynęła wiadomość która nie ukrywam mną wstrząsnęła. Dowiedziałem się że jestem chory na nieuleczalną chorobę jaką jest cukrzyca. Początkowo myślałem że to koniec mojej przygody z koszykówką. Okazało się że nie przeszkadza to w uprawianiu sportu i gram do dziś.

B: Sezon w PLK
MS:
Kolejne doświadczenie. Miałem lepsze i gorsze chwile. PLK to zupełnie inna gra bardziej siłowa bardziej poukładana. Miałem styczność z zawodnikami z innych krajów. Widziałem ich podejście do treningów, przygotowanie fizyczne ich umiejętności. Uważam że zawodnicy tacy jak Janusz Sośniak, Tomasz Nogalski, Piotrek Trepka mogliby śmiało grać w najwyższej klasie rozgrywkowej.

B: ŁKS
B:
Po półtorarocznej przerwie znów byłem w jednym zespole z Trepim i Nogalem. Mocno rozdmuchane nadzieje o awansie do ekstraklasy. Niestety zakończyło się porażką w pierwszej rundzie play-off. Poznałem kolejnych ludzi i bardzo miło wspominam rok spędzony w Łodzi.

B: Początek w Łowiczu koniec w Tychach
MS:
Szalony sezon. Przygotowywałem się w wakacje przekonany że zagram kolejny rok w Łodzi. Ostatecznie klub zmienił nieco politykę budowania składu i dostałem propozycję gry w Łowiczu. Zawirowania organizacyjne i oferta gry w czołowym klubie pierwszej ligi sprawiły że tydzień przed rozpoczęciem ligi trafiłem do Tychów.

B: Kontuzja, rehabilitacja i walka o powrót
MS: Jak się okazało był to bardzo pechowy sezon. Już w 4 kolejce na meczu w Wałbrzychu zerwałem wiązadła krzyżowe w kolanie. Przeszedłem zabieg i wstawiono mi sztuczne wiązadło dzięki czemu mogłem po 3 miesiącach wrócić do treningu. Pierwszy raz zostałem na tak długo wyłączony z gry i treningu było to bardzo trudne dla mnie przeżycie. Wykonałem ciężką pracę wraz z Łukaszem Filipeckim któremu zawdzięczam powrót do sportu.

B: Mariusz Niedbalski
MS:
Młody trener z bardzo dużą wiedzą o koszykówce. Jak większość trenerów mający bardzo trudny charakter. Na pewno zawdzięczam mu to że nie zostałem wyrzucony po kontuzji z klubu

IV KWARTA

B: Powrót do Częstochowy
MS:
Po tych wszystkich wydarzeniach postanowiłem wrócić do Częstochowy i pomóc tutejszej drużynie. Miałem dość jeżdżenia po Polsce i proszenia się o swoje. Obecnie pracuję w Częstochowie i raczej już stąd nie będę wyjeżdżał.

B: Decyzja o trenowaniu
MS:
To propozycja dość nieoczekiwana. Mam 30 lat i raczej za wcześnie odłożyć buty na kołek. Wciąż ciągnie na parkiet i tyle na ile mam czasu gram w drużynie męskiej. Jednak z różnych względów zdecydowałem się poprowadzić drużynę Drometu. Zawsze chciałem zostać trenerem i już teraz mogę zbierać pierwsze doświadczenia w tej kwestii.

B: Dromet AJD
MS:
Wielokrotnie powtarzałem ta drużyna mogłaby z powodzeniem walczyć w tym sezonie o wysokie cele w lidze centralnej. Dziewczyny sportowo są na to gotowe nadal robią postępy i są w stanie grać nie tylko w pierwszej lidze ale i w ekstraklasie wszystko zależy od nich. Jak bardzo będą chciały tego i jak ciężko będą trenować Klub na pewno musiałby jeszcze poprawić kwestie organizacyjno – finansowe ale uważam że jesteśmy w stanie stworzyć silny i stabilny klub.

B: Rodzina
MS:
Trzy bardzo ważne osoby w moim życiu. Rodzice wychowali i ukształtowali mnie jako człowieka za co bardzo im dziękuję i jestem im za to wdzięczny. W czasach gdy jeszcze grałem Ojciec był moim najwierniejszym kibicem opuścił może ze dwa spotkania. Za brata pomimo że bardzo często się nie zgadzamy dałbym sobie rękę odciąć. Z nim zawsze mogę porozmawiać na temat treningu, koszykówki i gdy tylko coś mnie gryzie.

B: Marta
MS:
Kobieta mojego życia. Każdemu facetowi życzyłbym takiej osoby u swojego boku. Troskliwa, kochająca, uśmiechnięta. Zawsze mnie wysłucha pomoże doradzi. Nie da się tego napisać ani wyrazić jak wiele dla mnie znaczy. To w jakim miejscu jestem i co osiągnąłem to również jej ogromna zasługa.

B: Plany na przyszłość
MS:
Osobiście założyć zdrową szczęśliwą kochającą się rodzinę. Sportowo chciałbym pograć jeszcze troszkę a później stworzyć profesjonalny klub w którym dwie częstochowskie drużyny żeńska i męska zagrają w ekstraklasie. Zawodowo mam swoje plany może niebawem uda się je zrealizować ale na razie niech pozostanie to moją tajemnica.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *