Michał Kamiński: Łatwo nie było

Odkąd kontuzji kostki doznał Bartosz Janeczek, stałe miejsce w wyjściowej szóstce Tytana AZS-u Częstochowa ma Michał Kamiński. Ten młody chłopak robi olbrzymie postępy, co pokazuje coraz lepszą grą w ataku i na zagrywce. Można również przyznać, że był jednym z autorów zwycięstwa w środowym spotkaniu z Prefaxis Menen.

Pokonaliście dziś Belgów 3:1. Chyba się nie spodziewaliście takiego obrotu sprawy?

Czy ja wiem? Na pewno chcieliśmy wygrać to spotkanie. Udało nam się zrealizować ten cel w czterech setach. Łatwo nie było. Właściwie w każdym secie pojawiały się nerwowe momenty. Jednak w najważniejszych akcjach wyszliśmy „zimną głową”, co dało nam efekt w postaci zwycięstwa.

W sobotę rewanż w Belgii, gdzie zapewne będzie Wam się grało jeszcze trudniej.

Na pewno będzie trochę trudniej. Jak wiadomo przed nami nie mała podróż, co nie będzie dla nas przyjemne. Jednak wierzę, że będzie lepiej niż dziś, bo nie zagraliśmy na maksimum swoich możliwości.

Po meczu z Bydgoszczą rozmawiałem z Twoim kolegą klubowym Krzyśkiem Gierczyńskim. Przyznawał mi się, że lepiej się Wam gra w europejskich pucharach niż w PlusLidze. Pewnie Ty uważasz podobnie.

Na pewno żadna z drużyn w europejskich pucharach żadna z drużyn nas nie zna, pomimo że mają video. W lidze jest zupełnie inaczej. Myślę, że w przypadku europejskich pucharów o zwycięstwie decyduje doświadczenie i „zimna głowa”.

Jeśli udało bym się Wam awansować do finału, na kogo wolałbyś tam trafić, Warszawę czy Constantę?

Pewnie byłoby miło dla wszystkich, jeśli finał okazałby się „polski”. Dla nas też by było to wygodniejsze, bo podróż nie byłaby taka wyczerpująca…

Tym bardziej, że z pewnością chcielibyście zrewanżować się Warszawie za dwa przegrane pojedynki w PlusLidze…

Dokładnie tak. W końcu trzeba byłoby się zrewanżować. Na pewno byłyby to ciekawe spotkania.

Macie braki w składzie z powodu kontuzji Bartka Janeczka. Jednak aż tak bardzo tego nie widać, ponieważ starasz się go zastąpić jak najlepiej.

Oczywiście, że robię co do mnie należy, starając wypełnić lukę po Bartku jak najlepiej. Natomiast, czy tego nie widać. Na pewno każdy o tym wie i nie ma mowy, żebym słabo zagrał. Ja muszę się starać, by w tych trudnych momentach dobrze zagrać w ataku. Powtórzę jeszcze raz: jestem bardzo szczęśliwy, że wygraliśmy, aczkolwiek nie zamykamy jeszcze oczu, bo przed nami rewanż w Belgii.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *