Wielki spektakl!

Niech żałuje ten kto nie był dziś w Hali Polonia na meczu pomiędzy TYTAN-em Częstochowa a Basketem Kwidzyn. Po ładnym meczu i arcyciekawej końcówce goście zwyciężyli 79:81.

Nawet jeżeli częstochowski klub dalej będzie grał w rozgrywkach na szczeblu I ligi to takiego spotkania kibice mogą prędko nie zobaczyć.

A zaczęło się słabo. I to bardzo. TYTAN grał ospale, brakowało celności i zbiórki. Rywale grali rozważnie i po trzech minutach prowadzili 0:7, a trener Urbańczyk poprosił o czas. Graczy jakby trochę obudził celnym rzutem zza linii 6,25 Piotr Trepka, bo od tej pory ISKRA dorównywała grą podopiecznym Czesława Dasia. Na pewno lepszej grze gospodarzy przysłużyło się wejście na parkiet duetu Surówka-Szynkiel. Ten pierwszy rzucił 4 punkty i świetnie prowadził grę, a weteran parkietów popisał się niezłą celnością trafiając dwa rzuty w tym jeden za trzy. Wśród rywali wyróżniali się Tomasz Wojdyła, Marcin Malczyk oraz Bartosz Potulski. To trio zdobyło 18 z 21 punktów w pierwszej kwarcie. TYTAN zdobył siedem oczek mniej.

Następna odsłona to kontynuacja zaciętej walki i wyrównanej gry. Coraz lepiej spisywali się w walce pod koszami wysocy gracze Częstochowian czego efektem było zredukowanie zdobyczy punktowej gości. Wśród rywali oprócz Dariusza Puncewicza w tej kwarcie trudno kogoś wyróżnić. Jednak i po naszej stronie brakło zawodników, którzy mogliby poszczycić się okazałą zdobyczą punktową. Efektem tego było utrzymanie przewagi przez Bakset przy wyniku 30:37.

Po przerwie kibice znów obejrzeli dużo dobrej obrony oraz sporo fauli (w sumie 11). Początek tej części gry był jednak pomyślny dla Częstochowian i po celnych osobistych Marcina Miękusa gospodarzom udało się wyrównać. Wśród rywali dobrze jednak spisywał się Wojdyła i goście znów odskoczyli na kilka oczek. W drugich pięciu minutach tej kwarty udało im się wrócić do siedmio punktowej przewagi by ostatecznie przed ostatnią częścią gry prowadzić dziewięcioma oczkami.

Jest ostatnia kwarta, nie ustaje doping, a na tablicy świetlnej wynik 45:54. Przez pierwsze minuty nic nie zapowiada, że końcówka może być aż tak emocjonująca. Gdy po ponad pięciu minutach gry goście prowadzili 58:65 trener Basketu poprosił o czas. Arkadiusz Urbańczyk postanowił jednak też wykorzystać tą przerwę i od tej pory ISKRA zmniejszała stratę. Nie minęły nawet 2 minuty gdy trener gości znó skorzystał z przerwy tym razem jednak było 64:65. Tym razem gracze z Kwidzyna się obudzili i po 90 sekundach znów mieliśmy przerwę tym razem przy stanie 68:71. Ostatnia minuta gry to już wojna nerwów i taktycznych założeń. Gospodarze zaprezentowali nam liczne faule, które początkowe rywale skrupulatnie zamieniali na punkty. Gdy na linii osobistych pomylił się Stanisław Prus kibice zupełnie realnie uwierzyli w zwycięstwo. Fantastycznie grał w tym okresie Trepka. Bardzo dobrze spisywał się Saran, a skutecznością popisywał się Janusz Sośniak, a także raz Nogalski. Gospodarze minimalizują stratę. Jest 78:79 na linii osobistych ma stanąć Rafał Partyka, trener Daś prosi o jeszcze jedną przerwę. Partyka wykorzystuje oba rzuty, Surówka wyprowadza piłkę do ataku podaje Saranowi, a ten przy rzucie za trzy jest faulowany. Do końca zostaje już niespełna pół sekundy. Michał Saran musi trafić wszystkie trzy rzuty by doprowadzić do dogrywki. Niestety pudłuje już przy pierwszej próbie, mimo to hala nie przestaje skandować „Sari, Sari”. Saran trafia. Kolejny rzut celowo niecelny, jednak sędziowie odgwizdują nadepnięcie na linie i piłkę dla gości. Nic nie zdziałały już protesty kapitana gospodarzy Sośniaka. Mecz kończy się wynikiem 79:81.

Basket pokazał solidną koszykówkę, jak na lidera przystało. Należy zauważyć także dość ostrą grę, aż trzech zawodników musiało opuścić parkiet (Trepka, Potulski, Wojdyła). Jednak ISKRA dorównywała im przez 3 kwarty. Gdyby gospodarze potrafili tak zacząć jak grali przez reszte meczu to wynik wyglądał by inaczej. Należy jednak pamiętać o ciężkiej sytuacji klubu. Zawodnikom gorąco dziękujemy, że mimo braku wypłat zagrali w tym spotkaniu. Szkoda, że nie ma w dość dużym mieście ludzi, którzy chcieliby rozwinąć tą wspaniałą dyscyplinę, która cieszy się coraz większą popularnością czego efektem jest fenomenalny dziś Klub Kibica.

TYTAN Częstochowa – Basket Kwidzyn 79:81 (14:21; 16:16; 15:17; 34:27)

Punkty dla TYTAN-a:
Trepka 17 (1), Saran 9, Migała 8, Milewski 6, Nogalski 3 (1) – Miękus 10, Sośniak 8 (2), Surówka 8, Szynkiel 7 (1), Motyl 3.

Punkty dla Basketu:
Wojdyła 18 (2), Partyka 14, Malczyk 10 (1), Potulski 5, Lisewski 2 – Puncewicz 20 (1), Prus 12 (2), Andrzejewski 0.

Nie wiadomo czy klub znajdzie pieniądze na dalszą działalność i kontynuowanie gry. Jeżeli tak się stanie to najbliższe spotkanie rozegrane zostanie na wyjeździe, a rywalem naszych koszykarzy będzie Spójnia Stargard Szczeciński.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *