Wielkie emocje…

zafundowali nam dziś koszykarze w Hali Polonia. Iskra po dramatyucznej końcówce dogrywki uległa Spójni Stargard Szczeciński 81:79. Mimo że do gry TYTAN-ów można mieć dużo zastrzeżeń to jednak trudno nie oprzeć się wrażeniu, że sędziowie sprzyjali gościom.

Wyjściowa piątka Iskry prawie taka jak zwykle. Prawie, bo Tomasz Nogalski zastąpił Dariusza Szynkiela, który dziś nie pojawił się na parkiecie. Już od początku widać było duża nerwowość i chaos w grze naszych zawodnikó. Z drugiej zaś strony fenomenalnie grał Hubert Mazur, który trafiał tak jak jeszcze niedawno robił to Michał Saran. „Sari” był natomiast cieniem zawodnika ze swoich najlepszych występów. Niestety zmieniający go Rafał Motyl nie wniósł nic nowego do gry, może tylko popełniał mniej błędów. Początkową stratę udało się jednak zniwelować, a to głównie za sprawą dobrze rzucającego „Nogala”, którego początkowo wspierał Piotr Trepka. Później swoje punkty dorzucili Sośniak i Milewski i po I kwarcie goście prowadzili zaledwie 23:21.

Druga kwarta to w wykonaniu TYTAN-a kompletna klapa, brak pomysłu na grę, faule i bezsensowne straty sprawiły, że miejscowi nie mogli sobei poradzić ze Spójnią. Mazura natomiast zaczęli wspierać Sudowski i Szczerbala. W związku z tym do przerwy Spójnia prowadziła 44:32.

Po przerwie koszykarze Iskry powrócili do znanej nam tradycji nagłego zrywu i odrabiania strat. Lepiej zaczął grać Saran, Milewski wręcz deklasował rywali pod koszem, a błyskotliwe rozgrywane Surówki ułożyło grę. Rywale trochę się w tym pogubili i nie mogli znaleźć sposobu na gospodarzy i nie pomogła także przerwa na żądanie. TYTAN wciąż niwelował stratę i ostatnia kwarta zapowiadała się interesująco, ponieważ na tablicy wyników wciąż prowadzili goscie ale tylko 57:54.

Wszyscy myśleli, że IV kwarta przyniesie ostateczne rozwiązanie na korzyść gospodarzy. Niestety dużo nerwowości i kontrowersyjnych (tak to nazwijmy) decyzji sędziowskich sprawiło, że Iskra nie mogła wyprzedzić Spójni. Na szczęście goście grą z nóg nie powalali, a po serii obustronnych i bardzo licznych rzutów osobistych naszym udało się doprowadzić do dogrywki.

Dogrywka to już osobna historia Fakt, że obudził się niewidoczny do tej pory Piotr Nizioł i dość dobrze zagrał także Sudowski nie zmienia faktu, że sędziowie zrobili sobię z gry szopkę. Faule ofensywne Trepki i Nogalskiego były dość dziwne, jednak to co zdażyło się w samej kiońcówce przerosło wyobrażenie kibiców. Na tablicy wyników Spójnia prowadzi 80:77, a piłkę dostaje Tomasz Nogalski, wychodzi w górę z całym zastępem obrońców, trafia i gdy cała widownia cieszy się z celnej 'trójki’ sędzia sygnalizuje rzut dwupunktowy. Mimo starań nie udało się już zmienić wyniku na korzystny dla gospodarzy. Trudno oceniać decyzję sędziowskie, bo z trubun nie widać wszystkiego tak dokładnie jak z parkietu ale trudno dziwić się kibicom, że w pomeczowych wypowiedziach przeważało jedno słowo 'drukarnia’.

Nie umniejsza to jednak zwycięstwa gości, którzy ładną grą zasłużyli na 2 punkty. Gdyby od początku TYTAN-i grali tak jak w trzeciej kwarcie nie musieliby się martwić o sędziów. Gdyby nie dali rzucić Hubertowi Mazurowi 22 punktów w pierwszej połowie, gdyby w dogrywce przypilnowali Piotra Nizioła, gdyby…

Iskra/TYTAN Częstochowa – Spójnia Stargard Szczeciński 79:81 (21:23; 11:21; 22:13; 16:13; d9:11)

Punkty dla Iskry:
Milewski 21, Nogalski 14(1×3) Saran 13(1), Sośniak 9(1), Trepka 9 – Surówka 11(1), Motyl 2.

Punkty dla Spójni:
Mazur 24(4), Soczewski 11, Nizioł 7(1), Łukomski 4, Leończyk 4 – Sudowski 11, Piechucki 10(3), Szczerbala 6, Baszak 0.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *