Nic dziwnego.

Polska jest krajem, w którym nic już nie jest w stanie nikogo zaskoczyć. Warto jednak zobaczyć co ciekawego w polskim sporcie wydarzyło się w I kwartale 2005 roku, a wydarzyło się dość sporo.

Jesteśmy na fali euforii, która tyczy naszej reprezentacji piłkarskiej. Rodzimi futboliści okrzyknięci już „Małyszem futbolu” idą pewnie po awans na Mundial’06 i ponoć udowodnili wszystkim, że potrafią grać w piłkę na najwyższym poziomie. Dla mnie jednak nic nowego nie udowodnili, potwierdzili tylko, że gdy wszyscy wieszają na nich psy potrafią się zmobilizować i zagrać dobrze. Gdy jednak wszyscy kibice i fachowcy zgodnie twierdzą, że Polacy to drużyna, która może grać na równi z każdym oni grają słabo i mogą tylko ledwo co pokonać, nie oszukujmy się, słabą Irlandię Północną. Jest takie powiedzonko, że zwycięskiego składu się nie zmienia, ale zapomniał o tym nasz selekcjoner i gdy ciekaw byłem czy dobrze grający Smolarek zastąpi Kosowskiego, okazało się, że na skrzydle zagra Bartosz Karwan. Kolejnym ciekawym wymysłem 'taktycznego Einsteina z Wronek’ było zamienianie się miejscami Krzynówka z Karwanem. Pomysł o tyle dobry, że czy graliśmy lewą czy prawą stroną to częściej Krzynówek był przy piłce. Selekcjoner chyba myślał, że to zwycięskiej taktyki się nie zmienia, ale zapomniał, że tamtą ustalił dlatego, że zarówno Krzynówek jak i Kosowski to gracze lewoskrzydłowi, a Karwan już takim graczem nie jest.

Tuz przed dniem kobiet w meczu o Puchar Polski koszykarek czarnoskóra Eleine Powell postanowiła przyłączyć się do walki z rasizmem. Słowo 'walka’ wzięła jednak zbyt dosłownie i uderzyła leżącą Jelenę Skerovic w twarz. Swoja droga pochwalić należy piękne wyprowadzenie ciosu, bo sztuką jest tak szybko złamać komuś kość jarzmową. Najciekawsze było jednak zachowanie Lotosu Gdynia (klubu Powell) i PZKosz. Władze klubu stwierdziły od razu, że znają przyczynę agresji koszykarki i od dawno było z nią 'coś nie tak’, a teraz znajdą jej psychologa. Jak to się mówi mądry Polak po szkodzie. Władze naszej koszykówki natomiast postanowiły ukarać tylko Powell zapominając o prowokującej Skerovic i pomagającej Amerykance klubowej koleżance, która w leżącą zawodniczkę rzuciła jeszcze piłką. Obie nie dostały nawet upomnienia. Najciekawsze jest jednak zawieszenie koszykarki 'tylko na Polskę’. W końcu to logiczne, że polska bójka jest naszą wewnętrzną sprawą i w rozgrywkach europejskich Powell może grać. Idąc więc tym tropem polski pedofil mógłby pracować w belgijskim przedszkolu, bo przecież nasz pedofil to nasza sprawa.

Sport w Polsce jest tak popularny, że interesuje się nim nawet prokuratura, a zwłaszcza krakowska. Oprócz wspomnianej sprawy pobicia, prokuratorzy z Małopolski zainteresowali się także tajemnymi kontraktami Polskiego Związku Narciarskiego z menedżerem Eddim Federerem. Tak więc by rozstrzygnąć kto ma rację i kto lepszym jest biznesmenem trzeba poczekać na decyzję prokuratury. Można jednak się zastanowić nad sytuacją jaka w skokach naszych panuje. Otóż prezes Włodarczyk pozbyć się chcę menedżera Federera i trenera Kuttina. Obu broni Małysz, który jak wiadomo powszechnie 'trzęsie skokami w kraju’. Bez niego w końcu moglibyśmy mierzyć się tylko z Holendrami i Kazachstanem, ale o tym później. Ciekawy jest fakt, że zdaniem prezesa austryjacki trener osiąga złe wyniki z naszymi skoczkami, a właściwie skoczkiem. Nie rozumiem skąd wziął się pomysł by porównywać Małysza 2005 do chociażby Małysza 2002. Skoki rządzą się troszkę innymi prawami niż inne sporty i zobaczmy gdzie dziś są ci, którzy zwykli dominować w ostatnich latach. Peterka, Schmitt, Hanavald czy chociażby Funaki marzyliby o tym by w czołówce być tak długo jak Polak, a w przypadku Svena Hanavalda słyszymy o syndromie wypalenia i definitywnym końcu jego kariery. Inna rzeczą jest, że rzeczywiście poza Małyszem skoczków nie mamy. Warto jednak dostrzec, że Kuttin skłaniał się ku młodym zawodnikom, a nie stawiał ślepo na Mateję i Skupienia. Poprzedni cudotwórca Apoloniusz Tajner wychował między innymi takie talenty jak Bachleda czy Rutkowski. Nie wiem co u tego pierwszego, bo musiałbym się chyba zacząć interesować zawodami drugiej i trzeciej kategorii, ale młodemu utalentowanemu skoczkowi, Rutkowskiemu w główce się poprzestawiało od 'sukcesów’. Inaczej zapewne będzie wyglądać sprawa z ambitnym Kamilem Stochem, który zapowiada się na dobrego skoczka i to za kadencji właśnie trójki Austryjaków (drugim trenerem jest Horngaher) objawił pełnię swego talentu.

Uzdrowiciela polskiej koszykówki wynalazł nam prezes Marek Pałus. Veselin Matic ma na swoim koncie osiągnięcia jako asystent i bogatą karierę jako pierwszy trener. Prowadził m.in. Polonie Warszawę gdy jeszcze nie grała w ekstraklasie oraz trenował trzecioligowy niemiecki klub. Czemu więc dostał tak poważną funkcję? Polecił go wielki autorytet Svetislav Pesic i to wystarczyło naszemu prezesowi. W czasach gdy polscy koszykarze są wymierającą mniejszością we 'własnej’ lidze potrzeba raczej cudotwórcy, lub genialnego trenera. Kiedy kilka miesięcy temu, po porażkach 'polskiej myśli szkoleniowej’ mówiono o wielkim zagranicznym nazwisku, a pieniądze miały nie grać roli pomyślałem 'ok, wreszcie ktoś na to wpadł’, ale teraz gdy wybrano trenera (40 tys. zł miesięcznie) tańszego niż zapowiadano, a można było wybrać lepiej pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że Veselin Matic dokona czegoś wielkiego.

Pozostając przy koszykówce możemy być bardzo zadowoleni, że TVP wreszcie rozwiązała palący problem kolidowania EBL z komisjami śledczymi i będzie nam pokazywać fazę play-off. Mecze będą rozgrywane o późniejszej godzinie, a Telewizja Publiczna pokaże… drugą połowę. No jeszcze szybki skrót pierwszych 20 minut, ale i tak po stacji posiadającej 4 kanały można się było spodziewać czegoś więcej niż 30 minut tygodniowo poświęcanych męskiej koszykówce. Na szczęście Polsat, który już pokazuje mecze Anwilu Włocławek robi to znacznie bardziej profesjonalnie i lepiej by było dla wszystkich gdyby przejął całość transmisji.

Wróćmy na koniec jeszcze do piłki. Wzorem największych klubów europejskich, polskie kluby postanowiły utworzyć swoją potężną grupę G-4. Nieważne, że Wisłę pokonali Gruzini, nieważne, że tylko Amica awansowała do fazy grupowej pucharu UEFA, notabene robiąc z siebie pośmiewisko. Nieważne też, że z tych 4 klubów nie wszystkie mają podgrzewaną murawę, a walka o mistrzostwo rozsztrygnęła się już praktycznie w rundzie jesiennej. Wisła jest dodatkowo tak potężna, że jako jedyna chyba w Europie zatrudnia dwóch trenerów, którzy ze sobą nie współpracują, szkoda tylko, że piłkarzy z Krakowa chcą tylko na wschodzie. Na zachód natomiast wyjechała gwiazda Groclinu (również G-4) Sebastian Mila. Młody pomocnik w 'potężnej’ lidze austryjackiej przebąkuje powoli o zakończeniu kariery, bo rzadko wychodzi na murawę. Jedyne pocieszenie w tym, że im gorsze mamy kluby i piłkarzy tym lepiej gra reprezentacja.

Osobiście liczę na to, że wciąż w naszym sporcie będzie tak ciekawie. Gdy narzekać możemy na niski poziom polskiego sportu to na pewno nie możemy się nudzic przeglądając sportowe rubryki z wydarzeniami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *