Podklasztorne zmagania

W minioną niedzielę w Częstochowie odbyły się zawody szosowe pod nazwą 4. Grand Prix Jasnej Góry. Do naszego miasta zjechali się kolarze ze wszystkich stron Polski, nie zabrakło również obcokrajowców, którzy jednak na tle krajowców wypadli słabo.

Pod Jasną Górą mogliśmy zobaczyć oprócz krajowej czołówki także zawodników z Czech, Niemiec oraz narodową kadrę Ukrainy. Zgromadzeni przy trasie kibice mogli obejrzeć rywalizację we wszystkich kategoriach wiekowych. Pierwsi na rundach o długości 1600m walczyli młodzicy. Wśród nich jechali także reprezentanci Kolejarza Jury Częstochowa, którzy jednak nie byli tego dnia w najwyższej formie i spisali się słabo. Następnie można było podziwiać juniorów młodszych. Na starcie stanęło około 80 młodych kolarzy, którzy do pokonania mieli 16 okrążeń. W tej kategorii zaciekle walczył Kamil Markowski z częstochowskiego Pagedu MBK Scout, któremu ostatecznie udało się zająć trzecie miejsce. W końcówce nieco osłabł i nie zdołał wskoczyć na wyższe miejsce na podium. Wygrał Dawid Patyński (Ziemia Będzińska), a drugi był Patryk Ratajczyk (Tychy).

Najciekawszy z wyścigów młodszych kategorii był jednak start juniorów, gdzie na trasę ruszyło 48 zawodników, w tym czterech reprezentantów Pagedu MBK Scout. Od pierwszych rund zawodnicy nie unikali walki. Już na trzecim okrążeniu z peletonu oderwała się dwójka: Adrian Honkisz z Sokoła Kęty i Tomasz Krupiński broniący barw Lityńskiego Bełchatów. W ślad za nimi ruszyli pozostali, jednak ucieczka okazała się na tyle skuteczna, że zawodnicy jechali w tym składzie prawie przez cały wyścig. Z tyłu peleton znacznie się przerzedził, została jedynie grupka pościgowa około 15 osób. Do wspomnianej dwójki próbował doskoczyć Bolek Siębor z Pagedu, ale zabrakło mu nieco szczęścia i sił. Swoją obecność udanie zaznaczył inny z częstochowskich kolarzy, Marcin Bartolewski, choć liczył pewnie na znacznie lepszy wynik. Udało mu się zdobyć jeden punkt na jednym z okrążeń, co pozwoliło na zajęcie dobrego, siódmego miejsca. O pechu może mówić Michał Nabiałek, który miał tego dnia kłopoty żołądkowe i nie był w swojej najwyższej dyspozycji.

Na deser organizatorzy przygotowali to, co najlepsze – wyścig elity. Mogliśmy zobaczyć na starcie wiele znakomitości polskiego kolarstwa. Przyjechały polskie grupy zawodowe: Knauf, DHL Author i PSB Atlas w swoich najsilniejszych składach. Znaleźli się w nich Piotr Przydział, Marcin Gębka, Robert Radosz, Jarosław Rębiewski, czy też Marcin Sapa. Wystartował także aktualny Mistrz Polski – Marek Wesoły, kilku kolarzy z Intel Action (w tym Adam Wadecki), reprezentacja Ukrainy i wielu innych solidnych zawodników. Zabrakło natomiast trzonu ekipy zawodowej Paged MBK Scout, którzy byli jeszcze na wyścigu w Bułgarii. Dystans, jaki ustalono, to 40 okrążenia, czyli 64 kilometry. A wspomnieć trzeba, że w dobrym tempie podjechać 40 razy pod Aleję Sienkiewicza, to nie lada wyczyn i potrzebne jest do tego końskie, a właściwie kolarskie zdrowie. Od chwili startu w 84-osobowej grupie było bardzo niespokojnie. Na 16. rundzie z peletonu wyskoczyła trójka zawodników. Znaleźli się w niej Robert Radosz, Radosław Romanik i Tomasz Kiendyś. Ten trzeci jednak szybko osłabł, a do swoich utytułowanych kolegów znanych z tras Tour De Pologne i innych wielkich wyścigów, dołączył młodziutki Krzysztof Kuźniak, któremu jednak sukcesów również nie brakuje (m.in. został v-ce mistrzem świata w kolarstwie przełajowym). Taki stan rzeczy utrzymał się do końca wyścigu. Próbowali tę trójkę śmiałków gonić jeszcze Marcin Sapa i Mariusz Witecki, ale nie udało się. Walka o zwycięstwo rozegrała się na ostatniej rundzie. Najlepszy okazał się Radosław Romanik (DHL Author), znany w kolarskim światku jako Dziadek. Był on uważany za najlepszego „górala” z całej trójki, co potwierdził udaną akcją. 3 sekundy po nim wpadł na „kreskę” Robert Radosz z PSB Atlas, a trzeci dotarł na metę Krzysztof Kuźniak z Trasy Zielona Góra. Słabo zaprezentowali się kolarze z zaplecza Pagedu MBK, którzy byli mało widoczni. Można jednak to wytłumaczyć, ponieważ najlepsi przebywali w Bułgarii, a młodzi muszą jeszcze się objeździć z czołówką.
Na zakończenie odbyło się rozdanie nagród. Niemłody już, 38-letni Radosław Romanik otrzymał z rąk przeora klasztoru jasnogórskiego piękny puchar za swój wyczyn. Organizatorzy z przebiegu zawodów byli bardzo zadowoleni i już zapraszają za rok w to samo miejsce, aby w pięknej scenerii podziwiać kolarzy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *