Wyniki: 23 kolejka A-klasy

29.05.2005r. godz. 17.30
Sparta Szczekociny 3-3 Piast Przyrów
Olimpia Huta Stara 0-0 Sokół Olsztyn
Orkan Gnaszyn 1-2 Płomień Kuźnica M.
Błękitni Aniołów 0-4 Polonia Poraj
KS Częstochówka 4-5 Skra Częstochowa
LKS Kamienica Polska 1-1 Warta Zawada


Błękitni Aniołów 0-4 Polonia Poraj (0:2)

Drugi raz z rzędu w wyniku roszad w tabeli, Błękitni podejmowali u siebie vice lidera rozgrywek. I po raz drugi nikt nie liczył na ligowe punkty, a raczej na łagodny wymiar porażki. Na przekór temu, to gospodarze zdobyli w piątej minucie bramkę, której niestety nie uznał sędzia odgwizdując spalonego. Była to pierwsza i ostatnia akcja ofensywna gospodarzy w pierwszej połowie spotkania. Całą pierwszą odsłonę dominowali goście z Poraja, jednakże ciężko było zagrozić im bramce Aniołowa. Dwudziesty metr był tak zagęszczony, że poruszanie się w tym obszarze z piłką przy nodze było niemożliwe. Polonia jednak wywalczyła w pierwszej odsłonie sporo rzutów rożnych, które powodowały największe zagrożenie bramkowe. Silne, podkręcone piłki sprawiały bramkarzowi sporo kłopotu. I właśnie po takim dokładnym dośrodkowaniu padła pierwsza bramka. Idealne dośrodkowanie na głowę napastnika, który skierował piłkę w długi róg bramki. Bramkarz przy tym strzale nie miał najmniejszych szans, ale niestety przy drugiej bramce się nie popisał. Pod koniec pierwszej połowy goście oddają niegroźny strzał, który został przez goalkipera zignorowany. Troszkę zbyt pewna postawa przy tej interwencji powoduje, że piłka wypada z rąk bramkarza i wpada pod nogi nabiegającego napastnika, który z bliskiej odległości zdobywa drugą bramkę.

Druga połowa to po raz kolejny teatr jednego aktora. Akcja za akcją suną ataki na bramkę Błękitnych. Raziła tylko nieporadność pod polem karnym, ale i tak Polonia zdobywa jeszcze dwie bramki. Trzeci gol dla gości pada po technicznym uderzeniu pod poprzeczkę. Atakowany przez kilku obrońców zawodnik Polonii utrzymał się na nogach, obrócił z piłką i z szesnastu metrów posłał piłkę do siatki. Porażające błędy w obronie powodują utratę jeszcze jednej bramki. Czterech obrońców nie było w stanie wykopnąć piłki z pola karnego. Zamiast tego podawali ją kilkakrotnie do kolejnych napastników. Istna gra pomyłek w polu karnym. Po czterech lub pięciu strzałach z dziesięciu metrów, następny znalazł już drogę do bramki, ustalając w ten sposób wynik spotkania na 0:4.

relacja: Patryk Sławuta

KS Częstochówka 4-5 Skra Częstochowa (2:2)

Niedzielne spotkanie jak przystało na derby przysporzyło kibicom sporo emocji. Mecz toczony był w ogromnym upale co wyraźnie dawało się we znaki zawodnikom obu drużyn. W pierwszej połowie stroną przeważającą byli gospodarze, którzy kilka razy zagrozili bramce Skry, jednak żadna z sytuacji nie zakończyła się bramką. O wiele lepszą skutecznością wykazali się napastnicy Skry, którzy w przeciągu 5 minut wyprowadzili dwie kontry i wykorzystując błędy obrony wyszli na dwubramkowe prowadzenie. mimo utraty dwóch bramek odpowiedź Częstochówki była błyskawiczna. W chwilę po utracie drugiej bramki z 16 metrów uderzył Nicewicz, bramkarz Skry nie zdołał złapać piłki, a w polu karnym najlepiej znalazł się Słowikowski który zdobył kontaktową bramkę. Kilka chwil później ponownie Nicewicz precyzjnie obsłużył Słowikowskiego, który strzałem w długi róg zdobył swoją drugą bramkę. Tak więc do przerwy wynik brzmiał 2:2.

Po zmianie stron do głosu doszli zawodnicy Skry. W 50 minucie po szybkiej akcji napastnik gości zdobył swoją trzecią bramkę, a 10 minut później po błędzie Kupichy było już 4:2. W 70 minucie meczu w zamieszaniu podbramkowym zawodnik Skry zagrał ręką po czym sędzia podyktował rzut karny. Jedenastkę pewnie wykorzystał Król. W 76 minucie po raz kolejny gorąco było pod bramkę Skry. W polu karnym najlepiej znalazł się Kupicha który strzałem z bliskiej odległości wyrównał na 4:4. Przy wyniku remisowym obie drużyny miały doskonałe sytuacje do wyjścia na prowadzenie jednak zawodziła skuteczność. Rozstrzygająca okazała się 85 minuta meczu. Zawodnik gości posłał niegroźną piłkę w kierunku bramki gospodarzy, do dośrodkowania wyszedł bramkarz Częstochówki i wypiąstkował piłkę … do własnej bramki ustalając wynik spotkania na 4:5!

relacja: BooWa

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *