Jak poinformował nas w rozmowie telefonicznej prezes Jerzy Kowalski klub odwołał się od odmowy przełożenia spotkania Sportowca Częstochowa ze Startem Lublin oraz powiadomił zarówno związek jak i rywala, że decyzją zarządu spotkanie zostało odwołane. Teraz wszystko leży po stronie PZKosz
Związek podaje kilka powodów, ale wszystkie okazują się dość błahe. Pierwszy to wspominany już wcześniej brak epidemii w województwie. Nasuwa się wątpliwość czy rzeczywiście do chorób trzech osób w zespole potrzebna jest epidemia w całym województwie. Inny powód to brak wolnych terminów na początku stycznia do rozegrania zaległego meczu. W tym okresie nie chce grać drużyna z Lublina bowiem zakłóciłoby to ich cykl treningowy przed rundą rewanżową. Tymczasem regulamin nie nakazuje wcale grać tego meczu w styczniu. Wszystkie mecze zaległe powinny zostać rozegrane wcześniej niż na dwie kolejki przed końcem rozgrywek czyli przed 10.III.2007r. W związku z tym prezes TKKF Sportowiec Częstochowa pan Jerzy Kowalski zdecydował się odwołać od niekorzystnej decyzji związku. Podtrzymał także decyzję o odwołaniu zawodów w dniu dzisiejszym o czym poinformował zarówno PZKosz oraz zespół AZS Start Lublin. Sporo emocji budzi także fakt, że działacze urzędujący przy ul. Erazma Ciołka w Warszawie zgodzili się odstąpić od kary finansowej za brak pełnej dziesiątki w protokole. Przepisy gry w koszykówkę zabraniają jednak gry w czwórkę, a tylu zawodników zostało do dyspozycji trenerowi Urbańczykowi. Wobec tego, że klub nie chciał narażać zdrowia zawodników, a nikt z koszykarskiej centrali nie podjął by się wzięcia prawnej odpowiedzialności za ich zdrowie klub postanowił dochodzić swoich racji drogami apelacji. Pisaliśmy już wcześniej, że w przypadku gdyby PZKosz utrzymał niekorzystną dla częstochowian decyzję to możliwa jest apelacja do Ministerstwa Sportu, a także wystąpienie na drogę sądową.
Sprawa ta zdążyła wzbudzić już niemałe emocję. Z komentarzy kibiców Startu można wywnioskować, że wolą oni sportową walkę niż korzystny wynik przy zielonym stoliku. Pojawiły się jednak także opinie, że to swoista gra na czas i Sportowiec „chowa głowę w piasek” licząc, że w nowym roku sytuacja klubu się poprawi. Trudno jednak przyjmować taki scenariusz skoro zawodnicy od dłuższego czasu walczący o koszykówkę w Częstochowie uchodzą za sportowy wzór walki i ambicji pokonując wszelkie przeciwności.
Będziemy na bieżąco informować o rozwoju tej sprawy.