Podczas wtorkowej konferencji prasowej, oficjalnie obwieszczono, iż w nadchodzącym sezonie funkcję pierwszego trenera ekipy Złomrexu Włókniarza Częstochowa piastować będzie Piotr Żyto. Były przed laty znakomity zawodnik m.in. gdańskiego Wybrzeża przejął schedę po Janie Krzystyniaku, który po dwóch owocnych latach w Częstochowie, przeniósł się do pierwszoligowego Startu Gniezno. Tuż po zakończeniu wtorkowego spotkania, były szkoleniowiec opolskiego Kolejarza odpowiedział na kilka naszych pytań.
Co ogólnie zadecydowało o tym, że podjął się Pan pracy w Częstochowie?
– Każdy chyba z trenerów chciałby pracować w takim klubie. Otrzymałem telefon od prezesa Maślanki no i jestem, można tak powiedzieć.
Jak wspomina Pan okres swojej pracy w Opolu?
– Na pewno były momenty cięższe, były momenty fajniejsze. Najfajniejszym okresem był rok 2004, gdzie awansowaliśmy do I ligi, ale nie dane mi było dalej prowadzić zespołu. Pojechałem do Anglii, tam sobie spędziłem dwa lata. Nawiązałem nowe kontakty, to naprawdę świetna sprawa. Świetnie się to poukładało można powiedzieć i tutaj spróbuje zdziałać coś dobrego w tym klubie.
Jak Pan ocenia szansę swojej nowej drużyny w tegorocznych rozgrywkach Ekstraligi? Jest szansa na zdobycie jakiegokolwiek medalu?
– Ja powiem tak, szansa jest duża, bo rzeczywiście zespół jest dobry. Mamy gwiazdę pierwszej wielkości, Grega Hancocka, który należy do ścisłej światowej czołówki, dochodzą do tego Antonio Lindbaeck, Lee Richardson, który poprzedni sezon miał jeden z lepszych na polskich torach, bo w Anglii i Szwecji jeździł gorzej, ale w Polsce naprawdę świetnie się spisywał, Sebastian Ułamek prezentuje też pewien dobry poziom, Lukas Dryml na razie nie wiadomo, gdyż wraca po przerwie, ale na pewno jest pełen chęci osiągnięcia dobrego wyniku. Sławek Drabik na pewno także ostatniego słowa nie powiedział. Mamy dwóch młodych angielskich młodzieżowców. Jeden będzie tylko startował oczywiście. No i do dyspozycji mam jeszcze częstochowską młodzież, którą trzeba poprowadzić do tego, aby zaczęła osiągać wyniki, na które ich stać.
W swojej pracy zajmie się Pan głównie pracą z młodzieżą. Zatem Jak Pan ocenia szanse miejscowych juniorów na rywalizację z dwójką zza granicy o miejsce w ligowym składzie?
– Ja powiem tak, Anglicy są technicznie może lepsi, bo tamte tory angielskie są typowo techniczne, różne geometrię, różne długości. Polskie tory preferują raczej jazdę na pełnej szybkości, pełen gaz i to wszystko, ale myślę, że jedni i drudzy muszą się jeszcze trochę pouczyć. Anglicy muszą się na pewno pouczyć polskiego. Myślę, że to też będzie do mnie należało, aby im w tym pomóc. Lee Richardson deklaruje wielką pomoc dla nich, także to jest też ważne. A Polacy, przez ten okres zimowy, który jest okresem najcięższej pracy muszą ostro pracować, bo w kwietniu czy maju nie da się już tego wytrenować, co się straciło w miesiące zimowe. Będę się im bacznie przyglądał. Kto jak trenuje, jak podchodzi do obowiązków, co chcę osiągnąć, bo jeśli trener chce, a zawodnik nie, no to się nie da po prostu. Musimy jakoś wspólnie działać i robić wszystko, aby pojechali lepiej, bo ich naprawdę na to stać. Są talentami, bo naprawdę przyglądałem się w tym roku rozgrywką ligowym. Przez te dwa lata widziałem, co się dzieje w Polsce. Byłem nawet na ostatnim meczu Włókniarza we Wrocławiu, gdzie Włókniarz wygrał i na pewno Piekarski potrafi jechać, co udowodnił w tym pierwszym biegu, gdzie wygrali 5:1 ze Szczepaniakiem. Myślę, że trzeba nad nimi mocno popracować.
W tym sezonie pewną nowinką będzie wyjazd drużyny do Anglii na obóz przygotowawczy. Jak on zatem będzie wyglądał? Czy planuje Pan coś jeszcze wprowadzić prócz spotkań sparingowych z zespołami z Poole, Somerset i Swindon?
– Ja myślę, że to jest jeszcze do dogrania, bo nie ma w Anglii jeszcze terminarzy i menadżer z Poole czeka na odpowiedź naszą. Wszyscy wybierają wczesną wiosną wyjazd do Lonigo, ale to są też kosztowne sprawy. Trzeba zapłacić za tor, za obsługę, za wszystko. My będziemy mieli zwrot tego wszystkiego, jedynie za przejazd będziemy musieli zapłacić i myślę, że byłoby fajnie, szczególnie dla zawodników, którzy nie mają okazji do startów w lidze angielskiej, zwłaszcza Sławek Drabik, Antonio Lindbaeck i młodzieżowcy się pokazali. Warto byłoby pojechać, bo reszta będzie na Wyspach w tym czasie. Dołącza do nas i zobaczymy jak to wszystko będzie wyglądało. Myślę, że w tym tygodniu uzgodnimy już z prezesem wszystkie terminy, jak to będzie wyglądało w Anglii, bo pogoda w marcu jest tam bardzo dobra i pewna. Także można w „ciemno” pojechać i potrenować. A co do sparingów, to dowiedziałem się, że mamy już tutaj sparing z Rybnikiem, myślę, że jest to już ugrane. Dużo zależeć będzie od wyjazdu do Anglii, gdyż prócz tamtejszych sparingów przydałoby się rozegrać jeszcze trzy, cztery sparingi i znaleźć dwóch rywali. A ogólnie to powiem, że dla tej młodzieży najważniejszy jest start w zawodach. Chciałbym poszukać im jak najwięcej startów, czy Ligi Południowej, jaka była organizowana, czy też dzięki kontaktom zorganizować wyjazdy na Węgry, czy może do Niemiec, czy Czech, gdzieś na jakieś zawody indywidualne. Potrzebują oni jak największej ilości startów, gdyż każde zawody, nie zawsze o jakieś szczytne cele, czy medale, to są zawody i one wyzwalają w zawodnikach większą motywację do jazdy, aniżeli trening. Na treningu to się jeździ, pokonuje kółka, choć nie ukrywam, że początkowo będę musiał popracować z nimi i zorganizujemy kilkukrotnie w tygodniu treningi na torze, żeby się rozjeździli i wjeździli ci najmłodsi.
Dziękuje bardzo za rozmowę
– Proszę bardzo.