Zespół Zastali Zielona Góra pokonał we wczorajszym spotkaniu w ramach 16. kolejki I ligi, ekipę ASK Sportowca Częstochowa 81:59 i tym samym umocnił się na czele tabeli zaplecza Dominet Bank Ekstraligi. Po zakończeniu spotkania, w diametralnie innych nastrojach byli szkoleniowcy obu zespołów, którzy podzielili się z nami swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi wczorajszej potyczki.
Tadeusz Aleksandrowicz (trener Zastalu Zielona Góra):
„ Dobrze, że nasi zawodnicy krok po kroku zrealizowali plan. Najpierw nam nie wychodziło to, że powiedzieliśmy sobie, że musimy wygrać „deskę” własną. Najpierw nam to nie wychodziło i stąd wynik trzymał się koło remisu, ale później, kiedy Chodkiewicz zaczął mocniej skakać na tablicach i kiedy przeważyliśmy ten element na swoją stronę, to ta gra była bezpieczniejsza. Po punkciku, jednak w trzeciej i czwartej kwarcie pokazaliśmy jednak, że jesteśmy trochę lepszym zespołem. Z racji dobrej obrony, było sporo przechwytów. Było dużo wyjęć piłki i stąd parę łatwych koszy. Trochę nam się nie układał atak pozycyjny, ponieważ przeciwnik szybko poruszał się w obronie i z tym trochę nie mogliśmy sobie dać rady, ale ogólnie jestem zadowolony, bo dobry wynik w ataku i w obronie, myślę, że dużo punktów nie straciliśmy. „
Arkadiusz Urbańczyk (trener Sportowca Częstochowa):
„ Kolejny mecz zagraliśmy „falowo”. Po raz kolejny dobre akcje przeplatają się ze słabymi. Akurat w tych gorszych fragmentach, przewaga rywali narasta i w późniejszych fragmentach, jest ciężko to odrobić. W Inowrocławiu było to pięć minut, tutaj się to trochę porozkładało. Dwie, trzy minuty w pierwszej, drugiej i trzeciej kwarcie. To jest jeszcze w fazie dogrywania. Przychodzą nowi ludzie, którzy w tak krótkim czasie nie mają możliwości wkomponowania się w zespół. Łukasz Bąk, pierwsze mecze na świeżości, dzisiaj zagrał dobrze, ale tak to nie jest jeszcze na etapie, żeby to miało „ręce i nogi” i dobrze funkcjonowało. Teraz ta sztuka polega na tym, aby to posklejać, aby to zaczęło grać. Dzisiaj rywal w 30 minut zebrał 15 piłek, więc tutaj nie ujmując chłopakom, którzy grali, tym bardziej, że są jeszcze braki. Są kontuzje, zwolnienia. Praktycznie przez trzy tygodnie nie mieliśmy możliwości przetrenowania z tymi zawodnikami, którzy dołączyli do zespołu, to nie jest takie trenowanie, jak by się chciało. Nie ma takiej możliwości, aby to „przegonić”, jak to się mówi i weszło w nogi, aby na meczach funkcjonowało.”