Mam wielki sentyment do Rakowa! Wywiad z Marcinem Drajerem.

Poniżej przedstawiamy wszystkim kibicom ekskluzywny wywiad z Marcinem Drajerem , byłym zawodnikiem czętochowskiego Rakowa, a obecnie asystentem trenera Zbigniewa Kieżuna – rywalu częstochowian w II lidze, Unii Janikowo. W wywiadzie Marcin Drajer wspomina w jaki sposób swego czasu trafił do drużyny spod Jasnej Góry, jak wówczas pracowało i mieszkało mu się w Częstochowie, a także opowiada późniejszy przebieg Jego kariera oraz kieruje dużo ciepłych słów do wszystkich kibiców Rakowa.

Pindor Przemysław: Marcin, proszę spróbuj powrócić do sezonu 1997/1998 a konkretnie do rundy wiosennej. Czy pamiętasz jakie wtedy nastąpiło w Twoim piłkarskim życiu wydarzenie?

Marcin Drajer : Wiosną 1998 trafiłem do zespołu „Rakowa” z poznańskiego Lecha. Miałem wtedy 21 lat (40 występów w I lidze) i małe szanse na grę w poznańskim zespole. Po zakończonej rundzie jesiennej stwierdziłem że chcąc się rozwijać piłkarsko muszę zmienić klub na taki który umożliwi mi regularne występy w I lidze. Pamiętam że zadzwoniłem do kolegi Jacka Magiery z pytaniem czy „Raków” byłby zainteresowany moją osobą, mając świadomość o sytuacji i miejscu w ligowej tabeli częstochowian. Pomimo iż w sezonie 1997/1998 spadliśmy do II ligi uważam ten okres za bardzo pożyteczny dla mnie pod względem sportowym. Rozegrałem wszystkie 17 spotkań w rundzie wiosennej dzięki czemu nabyłem ligowego doświadczenia i pewności siebie.

Pindor Przemysław : Proszę abyś przybliżył w „telegraficznym skrócie” swoją sylwetkę fanom częstochowskiej piłki nożnej, uwzględniając szczególnie pobyt w Częstochowie.

Marcin Drajer : Urodziłem się 21.08.1976 roku w Poznaniu. Jestem wychowankiem „Lecha Poznań”. W tym klubie przeszedłem wszystkie grupy juniorskie aż do seniorów. Z tym klubem zdobywałem mistrzostwo polski juniorów jak również III miejsce, jestem Mistrzem Europy U-16 zdobytym w Turcji w 1993 roku (razem z waszym wychowankiem Jackiem Magierą),a „Raków” był pierwszym moim klubem gdzie występowałem poza Poznaniem i któremu do dziś wiele zawdzięczam i nie jest mi obojętny jego los.

Pindor Przemysław: Jak wspominasz tamten okres no można powiedzieć część swojej piłkarskiej kariery, jako zawodnik Rakowa Częstochowa, bo byłeś zawodnikiem tylko przez jedną rundę?

Marcin Drajer : Pomimo że spadliśmy z ligi uważam tamten okres za bardzo pożyteczny. Jak już wcześniej mówiłem rozegrałem wszystkie spotkania które dały mi pewność siebie ,ale przede wszystkim otworzyły bramy do występów na ligowych boiskach w kolejnych sezonach.

Pindor Przemysław: Jak wówczas mieszkało Ci się w „mieście Świętej Wieży”, o ile mnie pamięć nie myli to mieszkałeś niedaleko stadionu Rakowa?

Marcin Drajer : Zgadza się mieszkanie miałem na ul. Limanowskiego więc na stadion było blisko. Pierwsze 3 miesiące byłem sam, później przyjechała do mnie żona. Do dziś mamy wielki sentyment do tego miasta i przyjeżdżamy do niego z wielką przyjemnością.

Pindor Przemysław : Jesteś „piłkarskim obieżyświatem”, grałeś w wielu klubach polskich i jednym niemieckim, jak patrząc przez pryzmat właśnie tych klubów wyglądał Twój pobyt w Rakowie Częstochowa?

Marcin Drajer : Częstochowa to było pierwsze miasto gdzie byłem zmuszony radzić sobie sam, z dala od żony, rodziny , przyjaciół. To tutaj po raz pierwszy musiałem się starać o akceptację kolegów i ludzi w nowym klubie w obcym mieście. W kolejnych klubach było już łatwiej mając bagaż doświadczeń zdobytych pod Jasną Górą.

Pindor Przemysław: Kogo najmilej wspominasz z Rakowa Częstochowa będąc wówczas jego zawodnikiem, z kim najlepiej Ci się wtedy współpracowało i czy z którymś z ludzi związanych obecnie z Rakowem utrzymujesz jakiś kontakt?

Marcin Drajer : Choć grałem tu tylko 6-miesięcy poznałem wielu ciekawych zawodników z którymi później wspólnie jeszcze grałem bądź graliśmy przeciwko sobie. Do dziś utrzymuję kontakt z niektórymi z nich (Tomek Kiełbowicz, Jarek Wieprzęć, Marcin Bojarski czy Grzesiu Skwara)

Pindor Przemysław : Grałeś w wielu piłkarskich klubach, czy przechodząc dalej i piąć się w kolejnych szczeblach swojej piłkarskiej kariery aż do tego momentu, gdy zostałeś asystentem pierwszego szkoleniowca Unii Janikowo, czy cały czas interesowałeś się losami Rakowa?

Marcin Drajer : Cały czas śledzę poczynania tego klubu od momentu kiedy wyjechałem z Częstochowy i nie jest mi obcy los „Rakowa” darzę go wielkim sentymentem i wiele razy rozmawiam o nim z Jackiem Magierą więc mogę powiedzieć że jestem na bieżąco.

Pindor Przemysław: Obecnie jesteś asystentem trenera Zbigniewa Kieżuna w drużynie Unii Janikowo, poniekąd rywalu Rakowa Częstochowa w walce o awans do pierwszej ligi. Obydwie drużyny już w rundzie jesiennej raz się ze sobą spotkały. Jak wtedy na tle Twojej drużyny zaprezentował się Raków?

Marcin Drajer : Spotkaliśmy się w II kolejce wygrywając 2:1 jednak zwycięstwo nie przyszło nam łatwo. Do przerwy przegrywaliśmy 0:1 i wasz zespół był drużyną lepszą. Jednak po przerwie potrafiliśmy przechylić szale na naszą stronę. Dzisiaj jednak wasz zespół jest zupełnie inną drużyną na boisku od tamtej z Janikowa i to właśnie „Raków” będzie faworytem spotkania w Częstochowie 15 listopada.

Pindor Przemysław: W Rakowie nastąpiła zmiana trenera. Roberta Olbińskiego zastąpił doświadczony szkoleniowiec, Leszek Ojrzyński. Czy Twoim zdaniem jest to posunięcie na plus?

Marcin Drajer Znamy się z Leszkiem z Warszawskiej Polonii gdy byłem zawodnikiem stołecznego klubu Leszek był trenerem drużyny rezerw. Po ciężkiej kontuzji którą odniosłem w Polonii i po okresie rehabilitacji trafiłem właśnie do zespołu prowadzonego przez Leszka. Tam poznałem Jego warsztat pracy i chęć do wykonywanego zawodu. Uważam go za wielkiego fachowca który ma wielką przyszłość przed sobą na poziomie ekstraklasy. Jestem pewien że zatrudniając go w Częstochowie był to bardzo dobry krok do przodu o czym świadczą wyniki i styl gry za Jego kadencji. Jeżeli dostanie czas i zaufanie od działaczy i kibiców jest w stanie wiele osiągnąć z tą drużyną.

Pindor Przemysław : Czego Tobie życzyć w pracy szkoleniowej jak i w życiu prywatnym?

Marcin Drajer : Jako szkoleniowiec dopiero jestem na początku tego ciężkiego zawodu, zbieram doświadczenie u boku kolejnych trenerów, którzy z niejednego pieca chleb jedli. Mam nadzieję i życzyłbym sobie abym był lepszym trenerem niż zawodnikiem.
Korzystając z okazji chcę pozdrowić wszystkich sympatyków Rakowa życzyć wam wielu emocji i jak najwięcej radosnych chwil z waszym ukochanym klubem, bądźcie z nim na dobre i na złe. Do zobaczenia już wkrótce.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Pindor Przemysław.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *