Greg Hancock: Ufam Marianowi Maślance tak samo jak swoim mechanikom

Na początku sezonu, gdy, po Nickim Pedersenie, z Włókniarza Częstochowa miał odejść Greg Hancock, sporo mówiło się, że „Lwy” będą outsiderem CenterNet Mobile Speedway Ekstraligi. Jednak częstochowscy włodarze sprawili miłą niespodziankę swoim kibicom na Wielkanoc, przekonując Amerykanina do dalszych startów pod Jasną Górą. Bardzo możliwe więc, że częstochowianie jeszcze w nie jednym meczu zagrożą głównym pretendentom do medali Drużynowych Mistrzostw Polski

Amerykanin przyznał jednak, że istniała możliwość jego odejścia z Częstochowy – Taki wariant rzeczywiście mógł nastąpić. Nagle przecież okazało się, że obcięta zostanie połowa moich zarobków. Byłem zaskoczony i w pierwszym momencie mocno wściekły. Moja reakcja, trochę nerwowa, była taka: życzyć „włókniarzom” powodzenia, odejść z klubu, pojeździć przez rok gdzie indziej i wrócić do Częstochowy. Ciśnienie rosło. Czułem, że Marian Maślanka był też mocno zestresowany. Wcale mu się nie dziwię. – mówi Greg.

Na łamach „Sportu” mistrz świata z 1997 roku wyjaśnił również, dlaczego myślał o opuszczeniu szeregów „Lwów” – Pamiętam doskonale, gdy po raz pierwszy poznałem prezesa Maślankę. To szczery, dobroduszny człowiek. Ufam mu tak samo jak swoim mechanikom. Ale mówiłem Marianowi wyraźnie. Zostawisz mnie w klubie, to zrujnujesz go do końca. Chciałem odejść, by ratować częstochowski żużel, a nie rozłożyć go na łopatki. Ostatnie dni przed meczem z Lesznem były jednak szalone. Marian do mnie telefonował kilka razy. Na bieżąco przekazywał informacje od sponsorów. W końcu zadzwonił i powiedział „Greg będziesz miał więcej niż mogłem ci dać”. Inni może zaoferowaliby mi lepsze warunki, a może i nie. I mogło by dojść do tego, że siedziałbym teraz w domu z dziećmi i oglądał telewizję. A ja mam wciąż w żużlu coś do wygrania. – kontynuuje popularny „Herbie”.

Jednocześnie Hancock zapewnił, że CKM Włókniarz odniesie jeszcze nie jedno zwycięstwo w najwyższej klasie rozgrywkowej – Proszę o cierpliwość. Włókniarz jeszcze będzie w tym sezonie wygrywał – powiedział Jankes z uśmiechem na twarzy – Zdaję sobie sprawę, że oczekiwania wobec Włókniarza są teraz mniejsze, ale może to i lepiej. Inne zespoły pomyślą przecież, że bez Duńczyka można nas pobić. Ale nie przesądzajmy niczego. Żużel lubi płatać niespodzianki. Najważniejsze, abyśmy awansowali do play offu. Dopiero w drugiej fazie rozgrywek rozpocznie się prawdziwa batalia o tytuły – zakończył.

Źródło: dzienniksport.com

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *