Po meczu w Lesznie

W niedzielny wieczór Unia Leszno niespodziewanie została pokonana przez częstochowski Włókniarz 42:48. Tym samym „Lwy” były pierwszą ekipą, która przezwyciężyła „Byki” na ich terenie w tym sezonie.


Z pewnością mało kto się spodziewał, że podopieczni Grzegorza Dzikowskiego pokonają aktualnych wicemistrzów Polski. Tym bardziej, że kilka dni wcześniej na swoim torze w słabym stylu ulegli gorzowskiej Caelum Stali.

Jak wiadomo Włókniarz do tego spotkania przystąpił bez Nickiego Pedersena. Jednak nie tylko goście byli osłabieni. Leszczynianie pojechali bez Adama Shieldsa i Damiana Balińskiego, który w sobotnim finale IMP uczestniczył w karambolu z Karolem Ząbikiem. Tym samym gospodarze musieli zaprezentować się z trzema juniorami w składzie.

Bez wątpienia ekipę spod Jasnej Góry do zwycięstwa poprowadził tercet Greg Hancock-Tai Woffinden-Tomasz Gapiński. Amerykanin był bardzo szybki na dystansie. Wśród leszczynian nie było na niego mocnych. Popularny „Gapa” także był bardzo dobrze sprzętowo spasowany do toru. Udanie wychodził spod taśmy startowej i dzielnie bronił się przed atakami miejscowych na dystansie. W efekcie odniósł swój najlepszy występ w tegorocznych rozgrywkach, zdobywając 12 „oczek”. Woffinden po raz kolejny pokazał, że można na niego liczyć w trudnych momentach. Co prawda pierwszy wyścig kompletnie mu nie wyszedł, ale w następnych potrafił pokonać takie gwiazdy jak Jarosław Hampel czy Leigh Adams.

Pozostali zawodnicy również zdobyli ważne punkty. Lee Richardson w początkowej fazie zawodów był do nie pokonania przez gospodarzy. Michał Szczepaniak wygrał piąty wyścig, przywożąc za swoimi plecami m.in. Adamsa. Sławomir Drabik wywalczył punkt pokonując Hampela w gonitwie szóstej.

Na leszczyńskim torze kompletnie nie istnieli liderzy „Byków” – Leigh Adams i Jarosław Hampel, którzy zdobyli wspólnie 14 punktów. Walkę z częstochowianami podjęli głównie Krzysztof Kasprzak (10 „oczek” oraz 2 bonusy) i Jurica Pavlić (8+2). Dobrze spisał się też Przemysław Pawlicki, który wygrał swoje dwa biegi.

Pierwsze zdobyte w tym sezonie trzy punkty na pewno nas cieszą. Nie ma co jednak popadać jeszcze w hurraoptymizm, gdyż najważniejsze spotkania w sezonie 2009 dopiero przed nami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *