„Kibice Rakowa są najwspanialsi w Polsce”! Rozmowa z Michałem Pietroniem.

6 grudnia br. za porozumieniem stron kontrakt z Rakowem Częstochowa rozwiązał Michał Pietroń . Oto wywiad jakiego udzielił On Częstochowskiemu Portalowi Sportowemu na temat całej sytuacji związanej z klubem z Limanowskiego.


Jak wspominasz swój okres gry w Rakowie Częstochowa ?

– Cóż mogę powiedzieć? Była to zaledwie jedna runda i wspominam go mimo wszystko dobrze. Klimat do piłki nożnej w Częstochowie na pewno jest. Są także wspaniali kibice przy których miałem okazję grać, jedni z najlepszych w Polsce! Chciałem im bardzo podziękować za pośrednictem Waszego portalu.

Jeśli chodzi o sprawy sportowe to nie było tak, jak tego oczekiwałem. Po dobrym okresie gry w Kotwicy Kołobrzeg, gdzie miałem dobry sezon i strzeliłem dziewięć bramek, to tutaj poszło mi troszeczkę gorzej.

Grając wszystkie mecze dochodziły do mnie słuchy, że ludzie związani z częstochowską piłką są ze mnie niezadowoleni. Takie głosy oczywiście zawsze się pojawiają. Ja tego nie przyjmowałem do siebie i starałem się robić to jak najlepiej za co klub miał mi płacić a de facto nie płacił.

Gdyby spojrzeć na to takim chłodnym okiem to nie było tak tragicznie. Rozegrałem osiemnaście spotkań i strzeliłem dwie bramki. Myślę też, że miałem swój wkład w ligowe punkty Rakowa.

Najbardziej żałuje tego, że rozstałem się z chłopakami. Przez ten krótki okres naprawdę się z nimi z żyłem. A głosy, że w szatni był podział na zawodników z Częstochowy i przyjezdnych, naprawdę czegoś takiego na pewno nie było. My tego nie odczuwaliśmy.

Atmosfera w szatni robiła się coraz lepsza. Wiadomo, że jeżeli nie było pieniążków jak i wsparcia ówczesnego prezesa jak i zarządu to ciężko było tak zrobić. W pewnej chwili zostaliśmy tylko My i kibice.

Tak naprawdę ten dorobek punktowy odzwierciedla całą tą sytuację jaka była w klubie. Ja mam nadzieję, że Raków będę śledził na bieżąco i wierzę, że się utrzyma w lidze bo o to najprawdopodobniej będzie walczył.

Przyszli do klubu nowi ludzie z osobą Pana Kołaczyka i Pana Brzęczka i po rozmowie z nimi i po rozwiązaniu umowy za porozumieniem stron jestem pełen podziwu, że chcą pomóc temu klubowi w taki sposób i go uratować. Nie ukrywajmy ale Raków w tej chwili jest na zakręcie.

Mam nadzieję, że im się to uda oraz zbudują solidny zespół to na pewno powalczycie w drugiej rundzie.

Do Rakowa zostałeś sprowadzony przez Leszka Ojrzyńskiego. Później trenowałeś pod okiem trenera Olbińskiego. Wiadomo, że Ci dwaj Panowie to zupełnie inni szkoleniowcy. Jak Ci się z nimi współpracowało?

– Wiadomo, że mnie do Częstochowy sprowadził Leszek Ojrzyński, który znał mnie z występów w innych klubach. Chciał mi pomóc i dlatego mnie tutaj sprowadził. Może nie tyle zawiodłem trenera ale nie dawałem mu oznak radości swoją grą na boisku. Rozmawiając wielokrotnie z Leszkiem Ojrzyńskim to nigdy mi tego nie powiedział. Trenera Olbińskiego poznałem w końcówce i pracowaliśmy ze sobą bardzo krótki okres czasu. Ja każdego trenera wspominam bardzo miło i staram się nie komentować warsztatu pracy czy umiejętności. Za tym idą wyniki a wyniki bronią trenera.

Co głównie zadecydowało o tym, że rozwiązałeś kontrakt z Rakowem Częstochowa ?

– Może nie do końca sytuacja klubu. Ja i Adrian Jeremicz jako nie liczni z dwóch byliśmy spoza Częstochowy. Ja miałem do domu rodzinnego do Gdańska 500 km i w moim budżecie domowym i nie płaci mi się od trzech miesięcy to ciężko do tego przejść na porządku dziennym. Odeszłam głównie dlatego, że Raków nie był w stanie podołać finansowo. Moim zdaniem prezes Borkowski przeliczył się z podpisywaniem kontraktów, które były zawierane zbyt pochopnie.

Czy prezes Borkowski nie doprowadził do takiej sytuacji w jakiej obecnie znalazł się Raków ?

– Jeżeli chodzi o prezesa Borkowskiego to on oszukał wielu ludzi. Począwszy od trenera Ojrzyńskiego poprzez zawodników i kibiców. Ja wielokrotnie rozmawiałem z nim i osobiście jestem nim bardzo zawiedziony myślę, że Wy jako kibice też. To nie tak powinno wyglądać, że kiedy okręt tonie to kapitan ucieka jako pierwszy. Nie, zawsze kapitan schodzi ostatni z okrętu. Pan Borkowski ewakuował się „kuchennymi drzwiami” i to bardzo mi się nie podobało.

To głównie zadecydowało, że nie jestem już graczem Rakowa. Cieszę się, że doszedłem już z nową władzą do porozumienia odnośnie spłacenia długów i myślę, że wyjdą z tego i sobie poradzą. Uważam, że Raków dzięki tym Panom nie upadnie i się podniesie jak najszybciej.

Jak teraz będzie wyglądała Twoja piłkarska przyszłość, czy masz już oferty z innych klubów?

– Obecnie przebywam w domu na Pomorzu, gdzie wróciłem do swojej rodziny. Po informacji, że rozwiązałem kontrakt z Rakowem od razu pojawiło się mnóstwo ofert z innych klubów i naprawdę nie narzekałem na brak telefonów. Wierzę, że jakoś ułożę sobie swoją przyszłość. Mogę powiedzieć, że mam jedną ofertę z ekstraklasy! Może w niedalekiej przyszłości będzie o mnie tam słychać i zobaczymy jak to wszystko się potoczy. Na razie odpoczywam, grudzień jest okresem roztrenowania i odpoczynku. Wkrótce podejmę jakieś decyzje.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał: Przemysław Pindor .

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *