Po czterech z rzędu spotkaniach bez zwycięstwa, częstochowianie wreszcie zainkasowali komplet punktów ale sama wygrana nie przyszła im jednak tak łatwo.
Do sobotniego spotkania gospodarze przystąpili osłabieni brakiem Tomasza Stefańskiego , który w momencie rozpoczęcia meczu stanął na ślubnym kobiercu.
Mecz miał dwa oblicza. Pierwsza część spotkania nie była porywającym widowiskiem. Na boisku nie działo się nic godnego uwagi. Jednak to przyjezdni byli bliżsi strzelenia gola. W 30 minucie przeprowadzili ciekawą akcję w której „ oko w oko” z Laskowskim stanął Krzywicki i dzięki udanej interwencji bramkarza gospodarzy, częstochowianie nie przegrywali w tym spotkaniu.
W 36 minucie częstochowianie grali z przewagą jednego zawodnika, bowiem za brutalny faul na graczu Rakowa, Dettlaff ujrzał czerwoną kartkę i decyzją sędziego musiał opuścić plac gry.
W 42 minucie z rzutu wolnego bramkarza przyjezdnych próbował pokonać Jeremicz ale po Jego uderzeniu piłka trafiła w środek bramki, gdzie akurat w tym miejscu stał bardzo dobrze ustawiony Zawadzki , który bez problemu wybronił ten strzał.
Spotkanie na średnim poziomie przebiegało aż do 62 minuty, kiedy to przyjezdni rozwiązali w tym meczu worek z bramkami. Pierwszego gola strzelili właśnie goście, którzy przeprowadzili skuteczną kontrę po której piłkę głową do bramki Rakowa strzelił Ruszkul.
Bramkarz gospodarzy wpadł z piłką do bramki i decyzją sędziego piłka przekroczyła całym obwodem linię bramkową i tym samym przyjezdni mogli się cieszyć z prowadzenia.
Strzelona bramka była tylko „ wodą na młyn” dla podrażnionych po tym fakcie częstochowian, którzy ruszyli z impetem do odrabiania strat.
Prym w pogoni za wynikiem wiedli Zachara i Brondel , którzy na boisko zostali wprowadzeni zaraz na początku drugiej części gry. I właśnie ten pierwszy gracz po jednym z rzutów rożnych w polu karnym zachował najwięcej zimnej krwi i głową w 66 minucie doprowadził do wyrównania.
Jak się okazało w końcowym rozrachunku, gola na wagę jakże ważnych trzech punktów strzelił w 87 minucie Tomasz Foszmańczyk . Na strzał na bramkę Zawadzkiego zdecydował się Mizgajski , potężną bombę nie zdołał wybronić bramkarz przyjezdnych, który „ wypluł” piłkę przed samego Foszmańczyka, który z bliska wpakował ją do siatki.
Goście mogli jeszcze wyrównać stan meczu bowiem w 93 minucie gry tuż obok bramki Laskowskiego główkował Ettinger.
Tym samym historia się powtórzyła, bowiem dwa ostatnie pojedynki obydwu zespołów, jak ten sobotni zakończyły się identycznym rezultatem: (2:1).
12.09.2009, g.16:00, Częstochowa
Raków Częstochowa – MLKS Unia Janikowo 2:1 ,(0:0)
Gole dla Rakowa: Zachara 66’, T. Foszmańczyk 87’. Bramka dla Unii: Ruszkul 62’.
Sędziował: Leszek Gawron (Mielec).
Żółte kartki: M.Pietroń (37’ faul), T.Foszmańczyk (51’ za próbę wymuszenia rzutu karnego), Gliński (93’ nie sportowe zachowanie)- Zawadzki (37’ nie sportowe zachowanie), Mądrzejewski (55’ nie sportowe zachowanie), Bodnar (70’ faul), Kordowski (77’ faul), Krzywicki (88’ faul).
Czerwona kartka: Dettlaff (36’ faul).
Widzów:1500.
Piłkarz meczu: Michał Zawadzki ( Unia Janikowo).
Raków Częstochowa: Laskowski- Kowalczyk, Mizgajski, M.Pietroń (46’ Brondel), Jankowski (k), Orzechowski (86’ Świerk), Sekulski (65’ Ł.Kaciczak), Jeremicz (46’ Zachara), Gliński, T. Foszmańczyk.
Rezerwowi: Bruś- Świder, Gajos.
Trener: Leszek Ojrzyński.
Unia Janikowo: Zawadzki- Poznański, Bodnar, Dettlaff, Nowaczyk, Mądrzejewski, Ettinger, Jagielski (74’ Nowosielski), Ruszkul (83’ Brzykcy), Krzywicki, Kordowski.
Rezerwowi: Jarzombek- Lisiecki, Gul.
Trener: Zbigniew Kieżun.